Prokuratura Bydgoszcz-Północ rozpoczęła śledztwo w sprawie burdy pseudokibiców po meczu Pucharu Polski. Sprawdzać będzie, czy organizatorzy i ochroniarze popełnili błędy.
<!** Image 2 align=none alt="Image 171555" sub="Jedno ze zdjęć z zadymy po meczu pomiędzy Lechem i Legią Fot. Dariusz Bloch">Ponad 40 tys. złotych strat, a kolejny prawie milion wydany na zabezpieczenie meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa i ani jeden zatrzymany pseudokibic. Mundurowi ograniczyli swoją interwencję do rozdzielenia walczących grup.
- Nie zapominajmy, że tam było 13 tys. kibiców w stanie euforycznym. Niektórzy byli agresywni. Najważniejsze, że nikt z mieszkańców Bydgoszczy nie ucierpiał, nie ponieśli również bezpośrednio żadnych strat. Nie zdemolowano sklepów czy nie powybijano szyb. Natomiast straty klubu, a także właścicieli kamer telewizyjnych czy zniszczonego banera nie da się przełożyć na czyjś uszczerbek na zdrowiu. Zniszczono mienie, ale nikomu życia - komentuje Dariusz Bebyn, zastępca szefa prokuratury Bydgoszcz-Północ.
<!** reklama>Policjanci interweniujący w trakcie Pucharu Polski zastosowali inną taktykę niż przed rokiem w czasie bójki kibiców Zawiszy i Widzewa. Wówczas policja bardziej zdecydowanie uderzyła. Wielu fanów Zawiszy oskarżała mundurowych, że swoim wejściem na boisko sprowokowali tłum. Zatrzymano wówczas kilkunastu chuliganów. Nadal jednak nie stanęli przed Temidą. Akt oskarżenia przeciwko 30 uczestnikom burdy trafił do sądu. Łódzcy policjanci jeszcze pracują nad sprawą z ubiegłego roku.
Teraz po Pucharze Polski trwa ustalanie kolejnej listy pseudokibiców. Mundurowi zbierają zapisy monitoringów. Dzięki obrazowi z kamer będzie możliwa identyfikacja kiboli. Odpowiedzą oni za wtargnięcie na boisko i spowodowanie tzw. strat znacznych rozmiarów. Uczestnicy demolki z pewnością nie są mieszkańcami Bydgoszczy. Śledczy tłumaczą, że to nie stanowi problemu w ustaleniu tożsamości sprawców. Właśnie przed rokiem „przećwiczyli” współpracę z innymi jednostkami.
- Z pewnością zwrócimy się do poznańskiej czy też warszawskiej policji i prokuratury o pomoc prawną. Jednak nasi policjanci również mogą działać na tamtym terenie, oczywiście w porozumieniu z właściwymi organami - dodaje prokurator.
Jednym z wątków śledztwa będzie sprawdzenie, czy organizatorzy - Kujawsko-Pomorski Związek Piłki Nożnej oraz władze CWKS Zawisza - nie dopuścili się błędów. Śledczy sprawdzą też, czy to pracownicy warszawskiej firmy ochroniarskiej pozwolili kibicom wjechać autem na teren stadionu. Policjanci twierdzą, że być może tam były schowane race, które pseudokibice odpalili. Przypomnijmy, że policja była przeciwna rozegraniu w Bydgoszczy meczu Lecha z Legią. Wytykali braki organizacyjne słabe przygotowanie ochrony, ale też nieodpowiednie ogrodzenie wokół murawy boiska. Zamieszki potwierdziły, że dla rozwydrzonej bandy kiboli metalowy płot nie stanowił przeszkody.(wsz)