Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chora na raka 50-latka z Radziejowa wynajęła mieszkanie. W jej własnym jest za zimno

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
50-latka choruje na raka. Nowotwór na razie jej nie dokucza, ale dokucza jej zimno w mieszkaniu. Z tego powodu musiała wynająć inne lokum
50-latka choruje na raka. Nowotwór na razie jej nie dokucza, ale dokucza jej zimno w mieszkaniu. Z tego powodu musiała wynająć inne lokum Pexels.com
Chora na nowotwór 50-latka miała u siebie tak chłodno, że musiała wynająć mieszkanie. Od innych ludzi też nie zaznała ciepła.

Zobacz wideo: Tak wyglądają teraz kontrole zwolnień lekarskich. Oni są na celowniku ZUS

od 16 lat

Marzena ma 50 lat i głowę pełną zmartwień. - A w tej mojej głowie panoszy się rak - zaczyna kobieta, która do niedawna mieszkała pod Radziejowem. O chorobie dowiedziała się w 2019 roku. Krótko po tym, jak zaczęła tracić równowagę.
- Kręciło mi się w głowie i się przewracałam. Ataki miałam coraz częściej. Poszłam do lekarza. Spodziewałam się niemal rutynowej wizyty. To, co usłyszałam po wykonaniu serii badań, rutynę zburzyło. Lekarze wykryli nowotwór mózgu.

Taki rak jest zazwyczaj usuwany podczas operacji. - W moim przypadku to guz nieoperacyjny. Nie da się go wyciąć. Musiałam do niego przywyknąć. Tak, jak do lewostronnego paraliżu, który otrzymałam w gratisie.

Historia się powtarza

Kiedyś już walczyła z potworem. - Zdiagnozowano u mnie raka piersi. Wygrałam. To znaczy: amputowano mi pierś. Przez 11 lat trwał spokój. Znowu zaczął się koszmar. Tym razem w głowie. Niektórzy medycy twierdzą, że to nietypowy przerzut.

Kobieta rozpoczęła leczenie farmakologiczne. - Najprościej tłumacząc: tabletki miały pomóc mi zwalczyć raka. Szału nie ma. Radioterapię, ponoć innowacyjną, też przeszłam. Powinna nastąpić poprawa po paru miesiącach od zakończenia terapii. Mija kolejny rok, zero poprawy. Guz mierzy wciąż trzy centymetry. Tyle, że przestał rosnąć. Dobre i to.

Złe jednak to, że mąż zostawił Marzenę. 25 lat byli ze sobą. Poznali się, gdy mieli po trochę ponad 20 lat. Ona i on skończyli jedynie podstawówki. Ona i on nie mieli zawodów, ale ona i ona pracowali, czasami ona i on razem. - Przeważnie na polu i w ogrodnictwie - precyzuje czytelniczka. - Zbieraliśmy owoce i warzywa albo nasiona. U gospodarzy i sadowników najczęściej robiliśmy na czarno. Mam udokumentowanych tylko pięć lat pracy. Latem po 12 godzin byliśmy na polu. Jak nie pracowałam, bo urodziłam córkę i siedziałam z nią w domu, mąż zatrudniał się w budowlance.

- Wreszcie ten mąż postanowił odejść do innej kobiety - dodaje. - Nie protestowałam, nie urządzałam scen zazdrości. Odchodził jakby ratami. Gdy dowiedział się o mojej chorobie, często u mnie bywał. Pomagał zwłaszcza po tym, jak wracałam ze szpitala i prawie niczego nie byłam w stanie przy sobie zrobić. Formalnie to załatwiliśmy. Postarał się o przyznanie specjalnego zasiłku opiekuńczego na mnie. Wpadało 620 zł miesięcznie. Mąż wszystko ogarniał. Obiad ugotował, picie podał, umyć się pomógł. Do sklepu poszedł, opłaty porobił. Nawet na kolanach podłogi szmatą czyścił. Mało który chłop by tak się starał dla swojej eks. W ogóle by jej nie odwiedzał w domu.

Domem Marzeny (i do niedawna jej męża) jest kawalerka. - Mieszkanie ma 33 metry. Wcześniej należało do mojego teścia. Stare budownictwo, dom z gliny, niedocieplony. Nie wiem, kiedy powstał, ale na pewno na długo przed wojną. Wszystko powinniśmy w nim wymienić dawno temu, a najszybciej piec. Od lat są z nim przeboje.

Groźba wybuchu

Zimą przed rokiem lokatorzy nie powinni go już używać. - Okazało się, że piec przed laty został źle podłączony. Z rurami coś nie gra. Brakuje normalnego połączenia pieca z kominem. Piec grozi wybuchem, a palenie w nim zaczadzeniem, a i tak w nim paliliśmy w zeszłym roku. Inaczej wytrzymać by się zimnicy nie dało.

W bieżącym roku, jak pojawił się nocą mróz na dworze, to termometry w mieszkaniu wskazywały cztery, góra pięć stopni na plusie. - Tej zimy męża już nie ma. Rozwiedliśmy się. Nie przyjeżdża. Zasiłku na mnie nie dostaje z gminy. Nie paliłam w piecu, ponieważ nie kupiłam opału. Nie stać mnie samej. Jesienią 2021 roku tona węgla kosztowała jakieś 1200 złotych, a ostatniej jesieni ponad 3000. Zresztą nie wolno mi ogrzewać mieszkania. Inspektor nadzoru budowlanego przyjechał. Zakazał korzystać z pieca.

Doszedł kłopot z ciepłą wodą. Bojler ją zawsze podgrzewał, ale się zepsuł, zapowietrzył. - Jak chcę ciepłą wodę, to muszę zagotować. Uciążliwe dla osoby, która ledwo się rusza, jak ja. Do szpitala na razie mnie nie biorą. Tam byłoby ciepło.

W kurtce

Marzena cały czas siedziała w domu w kurtce. Ubierała się tak, jak inni ubierają się, gdy szykują się wyjść z domu na mróz. - Dogrzewanie farelką niczego by nie zmieniło. Mury przepuszczają, jakby z siatki je wykonano. Nie wytrzymałam zimna. Wyprowadziłam się.

W listopadzie córka pomogła znaleźć mieszkanie z ogłoszenia. Mama wynajęła je na pół roku. - Ponad miesiąc temu przeprowadziłam się do Radziejowa. Tutaj również mam 33-metrową kawalerkę. Wielkiego komfortu brak, ale warunki są ludzkie.
Pieniądze na wynajem miała. - Dostałam rządowe 3000 zł, czyli dofinansowanie na zakup węgla do ogrzania domu. We wniosku nie skłamałam. Mam przecież piec węglowy, a że niesprawny, to już inna historia. Kasę, za którą kupiłabym opał do domu pod Radziejowem, przeznaczyłam na wynajem. Skutek jednakowy. Mieszkam w domu, w którym jest ciepło.

50-latka nie zadłużyła się, chociaż musi mocno się pilnować, żeby nie znaleźć się pod finansową kreską. Stan zdrowia nie pozwala jej dorobić. - Dostaję 1250 zł na rękę renty chorobowej, 500 plus dla osoby niepełnosprawnej i niecałe 220 zł pielęgnacyjnego. Tyle wynoszą moje stałe dochody. Czasem otrzymuję jeszcze z ośrodka pomocy społecznej 200 zł zasiłku, lecz nie co miesiąc. Zależy, jakimi funduszami gmina dysponuje. Niespodzianki się zdarzają. Raz od socjalnych dostałam osiem kilogramów kawy.

Kawa się skończyła, natomiast pieniądze szybko się rozchodzą. Za sam wynajem Marzena daje 850 zł miesięcznie. - Muszę doliczyć 250 zł za ogrzewanie. Część kaucji została mi do uregulowania. Właściciel mnie zaskoczył. Zażądał 125 zł za wynajem lodówki, oczywiście jedzenie w niej jest moje. Uznał, że jeśli nie mam swojego AGD, powinnam płacić za korzystanie. Chciał za łóżko pobierać dodatkową opłatę, bo też powinnam mieć własne. Tymczasowo śpię na jego jednoosobówce. Podobna jest do pryczy. Dla świętego spokoju córka załatwi mi inną leżankę. Właściciel mieszkania nie będzie miał podstaw do zdzierania ze mnie większej kasy.

Młodzi z wizytą

A propos córki Marzeny: skończyła 23 lata i niedawno wyszła za mąż. - Dzieci jeszcze się nie doczekali - opowiada młoda teściowa. - Własnego mieszkania także nie. Wynajmują malutkie. Nie ma szans, żeby przyjęli mnie chociażby na zimę. Finansowo dają sobie radę. Fajnie, że oboje pracują. Niefajnie, że oboje za najniższą krajową. Z córką utrzymuję kontakt głównie telefoniczny. Rzadko mnie odwiedza. Swoje sprawy ma. Młodzi odwiedzili mnie w Wigilię. W pierwsze i drugie święto już nie.

Marzena pochodzi z wielodzietnej rodziny. - Mam 14 rodzeństwa - zaznacza. - Siostry i bracia żyją swoim życiem i problemami. Nie będą przejmować się moim rakiem i zimnym mieszkaniem. Tym bardziej były mąż. Mieszka sobie ze swoją nową panią.

Do schorowanej kobiety przychodzi opiekunka socjalna. - Trzy razy w tygodniu, na godzinę. Fakt, nie wymagam całodobowej opieki, ale pani w ciągu trzech godzin niewiele zdziała.

W Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Radziejowie kojarzą 50-latkę. - Nie wolno nam wypowiadać się na temat konkretnych podopiecznych. Tak stanowią przepisy - podkreśla szefostwo. - Możemy natomiast zapewnić, że pani jest objęta naszym wsparciem. Należy pamiętać, że nie tylko ona jest naszą podopieczną.

Ich podopieczna Marzena w nowym roku nie liczy na wiele. - Oby tylko guz się nie powiększył - życzy sobie. - Lekarze mówią, że on śpi. Ja z nerwów spać jednak nie mogę.

PS. Imię bohaterki na jej prośbę zostało zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Chora na raka 50-latka z Radziejowa wynajęła mieszkanie. W jej własnym jest za zimno - Gazeta Pomorska