https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chłopcy Małolata

Jarosław Reszka
W 1958 roku 30-letni Jan Machulski zadebiutował rolą w filmie fabularnym - w „Ostatnim dniu lata” u początkującego reżysera, Tadeusza Konwickiego. W 2008 r., a więc równo po połowie wieku, Jan Machulski wystąpił w kolejnym filmie z przymiotnikiem „ostatni” w tytule - „Ostatniej akcji”.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw.jpg" >W 1958 roku 30-letni Jan Machulski zadebiutował rolą w filmie fabularnym - w „Ostatnim dniu lata” u początkującego reżysera, Tadeusza Konwickiego. W 2008 r., a więc równo po połowie wieku, Jan Machulski wystąpił w kolejnym filmie z przymiotnikiem „ostatni” w tytule - „Ostatniej akcji”. Był to debiut reżyserski na dużym ekranie wybitnego dokumentalisty Michała Rogalskiego. Tytuł ten wkrótce miał też nabrać specjalnej, symbolicznej wymowy. Była to ostatnia akcja aktorska niezapomnianego kasiarza Kwinty. Niedługo po premierze Jan Machulski umarł. Na seansie „Ostatniej akcji” nikt jednak nie powinien ronić łez, chyba że ze śmiechu, bo to komedia sensacyjna. Nie wszyscy wszakże kinomani znajdują w niej dość humoru i sensacji. Na popularnym filmowym portalu w Internecie obraz Rogalskiego ma niskie notowania. Kładę to na karb wieku internautów. Aby opowieść Rogalskiego (jest także autorem scenariusza) dobrze odebrać, trzeba mieć sentymentalny stosunek do takich osób jak Alina Janowska, Barbara Krafftówna, Wojciech Siemion czy Marian Kociniak, czyli mieć przynajmniej cztery krzyżyki na karku. Inna sprawa, że i w mojej opinii „Ostatnia akcja” zabawna bardziej bywa niż jest.

<!** reklama>„Ocean’s Eleven”, „Życzenie śmierci” - to z wielkiego świata filmu, „Zły” - to z kolei nawiązanie do słynnej powieści Leopolda Tyrmanda - takie porównania padają w recenzjach filmu Rogalskiego. Sam reżyser mówi, że zawsze bardziej interesowały go losy małych ludzi w trybach historii niż eposy bohaterskie, a więc bliżej mu do Andrzeja Munka niż do Andrzeja Wajdy. W „Ostatniej akcji” z przymrużeniem oka cytuje jednak i „Zezowate szczęście”, i „Popiół i diament”. Drużyna weteranów kina gra bowiem weteranów powstania warszawskiego, którzy spotykają się po wielu latach, by przeprowadzić jeszcze jedną akcję bojową. Nie jest ona wymierzona w Niemców, lecz w swoich. No, może nie do końca „swoich” - ile wspólnego może mieć bohater powstania z brutalnym gangsterem. Jan Machulski jako Zygmunt Zuber, AK-owski pseudonim Małolat, skrzykuje towarzyszy broni, bo gangsterzy skatowali mu wnuka. Przygotowanie odwetu będzie okazją do wielu humorystycznych scen, w których wybornie wypada zwłaszcza Marian Kociniak. A, moim zdaniem, najlepszy humorystyczny motyw to ciągle żywe animozje pomiędzy wiarusami z AK i komunistycznej Armii Ludowej, reprezentowanej przez Wojciecha Siemiona, emerytowanego milicjanta, aktualnie stróża. Obserwacje obyczajowych przemian mieszkańców Warszawy są w ogóle najsilniejszą stroną tego filmu. Sensacyjny wątek, niestety, wypadł blado, choć w ostatnich scenach film odzyskuje wigor.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski