Czy uda się powstrzymać degradację Zalewu Koronowskiego? Akwen już zarasta zielskiem. Tymczasem pojawiają się nowe problemy.
<!** Image 3 align=none alt="Image 176082" >
- W ostatnim momencie dostrzegłem sieci. Musiałem gwałtownie manewrować. Postawione były tak, że przegradzały niemal zalew. Bojki sieci, czyli plastikowe butelki były ledwo widoczne - opowiada pan Bogdan.
<!** reklama>
To nie jest pojedynczy przypadek.
- Nie zauważyłem sieci i wplotły mi się w silnik. Zacząłem ją rozcinać. Oplotła mi się dłoń, a łódź zaczęła odpływać. Oczka sieci zacisnęły się tak mocno, że palce mi posiniały. Walczyłem, aby nie zostać wciągnięty pod wodę - relacjonuje kolejny żeglarz.
Zielsko atakuje
Michał Tazbir, właściciel przystani w Romanowie, słyszał o problemach żeglarzy. Jednak ma poważniejszy kłopot - zielsko, które gęsto już porasta zalew. Pracownik grabiami wyciąga je z wody wokół jachtów.
- Właściciele jachtów skarżą się, że nie można manewrować. Wyciągamy zielsko, ale ono rozrasta się, chociaż mamy chłodne lato. Co też zresztą można grabiami poradzić? Tutaj potrzebne jest zmasowane działanie i wizja zagospodarowania zalewu - mówi Michał Tazbir.
Przy jej pomostach cumuje około 100 jachtów. Jednak zdaniem właściciela przystani, turystów jest mniej niż w latach poprzednich. Jeden z nich wrócił właśnie z drugiego brzegu, był na plaży w Pieczyskach.
- W weekend był tam taki bałagan, jakiego dawno nie widziałem. Pełno śmieci - mówi.
Efekty już widać?
Stanisław Gliszczyński, burmistrz Koronowa, nie zgadza się z opinią o zaniedbaniu Piecek. - To nieprawda - stwierdza.
Teren podlega jego urzędowi, ale już sam akwen - starostwu.
- Aby rozwiązać problemy dotyczące zalewu poprosiliśmy pracowników różnych uczelni o sporządzenie opinii. Ich zdaniem, rozbudowa sieci kanalizacyjnej wokół akwenu powstrzyma dalszą degradacje. I my to robimy, już widać pierwsze efekty - uważa Gliszczyński.
Podkreśla, że kontrolowany jest też stan szamb. Największe problemy z czystością wody są w zatoce przy zaporze. Tutaj odłożyło się szczególnie dużo spływających z pól nawozów. Potrzebna jest rekultywacja, ale sam akwen podlega innemu urzędowi.
Trzeba rozmawiać
Rybacy również mają swoją zdanie o problemach żeglarzy na Zalewie Koronowskim. - Co niektórzy podpływają pod sieci wybierają ryby, a także niszczą je - twierdzi Marek Granat, przedstawiciel dzierżawcy akwenu, który tam poławia ryby i jest również komendantem miejscowej Straży Rybackiej. Dodaje, że rybacy nie zastawiają szlaków żeglownych, przeznaczonych tylko dla jachtów.
- Bo takich na zalewie, niestety, nie ma. Urzędnicy powinni zorganizować spotkanie rybaków i żeglarzy, aby o tym podyskutować - podkreśla Marek Granat.