Podstawowy rozgrywający koszykarskiej reprezentacji z Anwilu przeszedł do Prokomu. „Express” rozmawiał z nim o zbliżających się eliminacjach do mistrzostw Europy oraz nadziejach związanych z nowym klubem.
<!** Image 2 align=right alt="Image 154347" sub="Krzysztof Szubarga jest podstawowym rozgrywającym reprezentacji / Fot. Adam Markiewicz">Czy gra w Prokomie to spełnienie sportowych marzeń?
W pewnym sensie tak. To od wielu lat najlepszy zespół w Polsce, który osiągnął już klasę europejską i moje przejście jest jakimś kroczkiem do przodu. Na pewno nie będę chciał w tym zespole tylko być, ale jak najwięcej grać.
Czy spotkałeś się już z kolegami z nowego zespołu?
Tylko z tymi, z którymi gram w kadrze Polski. W Gdyni dotąd byłem raz i obejrzałem halę. Jeszcze nie trenowaliśmy.
Teraz jesteś na zgrupowaniu kadry. Nastroje chyba dobre, choć Słowacja to słaby zespół.
Rzeczywiście nie należą do czołówki, ale cieszymy się bardzo pierwszym wysoko wygranym spotkaniem, gdzie szło nam dobrze w ataku i obronie. W drugim mieliśmy już problemy ze skutecznością.
<!** reklama>W poniedziałek mecz z Gruzją, a kibice czekają na wygraną.
Jedziemy po zwycięstwo, bo chcemy dobrze zacząć eliminacje. Wydaje mi się, że w grupie każdy będzie groźny, a najtrudniej będzie z Bułgarią, z którą przegraliśmy w sparingu, choć nie grali wtedy z nami jeszcze Marcin Gortat i Maciek Lampe.
Wróćmy do Twojego nowego klubu. W Prokomie będziesz walczył o miejsce w pierwszej piątce z Danielem Ewingiem. Na kogo postawi trener Tomas Pacesas?
Zobaczymy. To pytanie do trenera. Ja w każdym razie będę walczył o pierwszą piątkę.
Grupę w Eurolidze macie ciężką.
Tam nie ma łatwych grup. Wszyscy grają tam o wygraną i przed każdym stoi możliwość awansu. Trudno wskazywać zespoły, które awansują.
Euroliga to szansa na pokazanie się w Europie. Jest w Tobie chęć grania za granicą?
Zobaczymy, co z tego wyjdzie, ale na pewno chciałbym się pokazać w Europie. Każdy zawodnik pewnie marzy o tym, żeby zagrać za granicą i ja też chciałbym kiedyś spróbować.
Bywasz jeszcze w Inowrocławiu?
Byłem ostatnio we wtorek. Tu mam rodzinę i dom. Bywam bardzo często.
Obserwujesz więc pewnie, co dzieje się w inowrocławskiej koszykówce. Jak zapatrujesz się na pomysł sprzed miesiąca, aby kupować dziką kartę?
Ostatni sezon zespołowi wyraźnie nie wyszedł. Ale mam nadzieję, że koszykówka w Inowrocławiu przetrwa. Co do dzikich kart, to jest ostatnio moda na ich kupowanie, a nic tak nie cieszy jak awans sportowy. Myślę też, że najpierw klub powinien uporządkować kwestie organizacyjne po poprzednim sezonie, bo różne opinie krążą o tym w środowisku.