CBŚP rozbiła grupę przestępczą w regionie

- Ekogroszek Sobianek Lew kosztował w sierpniu 1350 złotych za tonę, we wrześniu było to 1580 i już wtedy uważałam, że ceny oszalały. Teraz za tonę tego samego ekogroszku sprzedawca chce 2500 złotych, co patrząc na inne ceny, nie jest złą opcją. Tyle, że do ogrzania domu w sezonie potrzebuję minimum 5 ton. Nie wiem skąd mam wziąć kilkanaście tysięcy na samo ogrzewanie. Z każdym telefonem do składu opału jestem coraz bardziej przygnębiona, bo jest coraz drożej. A to przecież wiosną robiło się zapasy opału na zimę - załamuje ręce pani Renata z Bydgoszczy.

W bydgoskim składzie węgla Factum dostępny jest już tylko jeden rodzaj ekogroszku. Kosztuje 2200 złotych plus dostawa i workowanie.
- Nie mamy już w ogóle węgla i w najbliższych dniach go nie dostaniemy. Zapisaliśmy się i jesteśmy w kolejce. Myśleliśmy, że cenę uda się ustalić na 3100 za tonę, ale już teraz wiemy, że poniżej 3300 nie będzie - informuje sprzedawca ze składu węgla w powiecie bydgoskim.
W popularnych marketach budowlanych w regionie węgiel jest. Ale tylko dlatego, że jego ceny potrafią ostudzić zapaleńców, którzy z takiej oferty chcieliby skorzystać. W sieci sklepów Leroy Merlin w regionie ekogroszek Sztygar Ultra kosztuje 85 złotych za 25-kilogramowy worek. Jesienią płacono za niego około 50 złotych. W sklepach Castorama w Grudziądzu, Włocławku i Toruniu węgiel jest tańszy. Worek ekogroszku Carbon R kosztuje 60 złotych - ale tylko dlatego, że zawiera nie 25 a 20 kilogramów.
To Cię może też zainteresować
- Ile zarabiają posłowie? Parlamentarzyści z okręgu bydgoskiego pokazali oświadczenia
- Bydgoski startup chce podbić rynek samoobsługowymi pralkami. Pierwsza już stoi
- BTBS buduje na bydgoskich Bartodziejach. Pierwsi lokatorzy wprowadzą się jesienią
- Sądowa batalia ratusza ze spółką PESA. Miasto musi oddać część naliczonych kar
- Ponoć w Polskiej Grupie Górniczej mają być dostępne zamówienia i przedpłaty. Dlatego zastanawiamy się, czy brać węgiel teraz, czy czekać na jakieś rozstrzygnięcia. Nie wyobrażam sobie, by moja babcia ze swojej skromnej emerytury miała płacić 2 500 za tonę węgla. I tak zimą siedzi w jednym pokoju i kuchni, żeby nie trzeba było ogrzewać wszystkiego, bo jej na to nie stać - mówi pan Marek, nasz Czytelnik. - Nie zdziwię się, gdy jesienią klęską zakończy się selektywna zbiórka odpadów. Ludzie będą ładować do pieców wszystko, co da się spalić, włącznie z kolorowym papierem i plastikiem.
To właśnie na PGG skupia się teraz uwaga klientów. Formalnie mogą kupić węgiel po cenach "kopalnianych" prosto z kopalni. Formalnie, bo praktycznie jest to niemożliwe. Zainteresowanie jest potężne. W szczytowych momentach na stronie zakupów próbuje dokonać nawet 100 tysięcy ludzi. Sklep cały czas się "wiesza", a szczęśliwcy, którym uda się wsadzić coś do wirtualnego koszyka narzekają, że wszystko przestaje działać na etapie płatności. Są podejrzenia, że na stronie działają tzw. scalperzy, czyli pośrednicy, którzy za pomocą botów wykupują dostępny asortyment i sprzedają z wielokrotnym zyskiem.
Sytuacja zirytowała górniczych związkowców, którzy wprost domagają się zmian i zapewnienia węgla odbiorcom indywidualnym, a nie pośrednikom.
- Chcemy uporządkowania rynku węgla. W naszym społeczeństwie cały gnój wylewa się na górników. Chodzi o to, że mamy tą śmieszną stronę internetową, na której kupić węgiel graniczy z cudem, łatwiej szóstkę w totka trafić. U autoryzowanych dilerów marże są podobno na 20 procent. Wystarczy tam zadzwonić, wiecie co by powiedzieli? Cena węgla od 2100 do 3000. Ludzie naprawdę myślą, że my to za tyle węgiel sprzedajemy! - w specjalnym nagraniu poinformowała Komisja Krajowa WZZ "Sierpień 80". - Oni kupują go z PGG po 900 złotych i narzucają kosmiczne marże i gadają, że mamy wolny rynek. Wojną się zasłaniają. My mówimy - cały węgiel tylko i wyłącznie do indywidualnych klientów, nie do pośredników. Żeby ci ludzie mogli w normalnych cenach kupić węgiel i żeby górnicy na jesień mogli się upomnieć o podwyżki. Garstka ludzi zarabia kokosy na węglu, a nikt z tym nic nie robi! Zimą będzie katastrofa, węgiel nie 3, a 5 tysięcy będzie kosztował.
Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska, kilka dni temu na Twitterze zapewniła, że węgiel płynie już do Polski z innych niż rosyjskie źródeł (prawdopodobnie większość z Australii). - Wraz ze Spółkami Skarbu Państwa prowadzimy skuteczne działania, które zapełniły lukę węglową po decyzji o zakazie importu tego surowca z Federacji Rosyjskiej. Na dziś mamy zabezpieczone ponad 8 mln ton węgla. Jesteśmy po bezpiecznej stronie - zapewniła minister.
Czy dotarcie tego węgla do kraju obniży ceny detaliczne tego paliwa?