Ledwie karetka przywiozła mężczyznę ze szpitala, a natychmiast zjawił się w jego mieszkaniu przedstawiciel firmy odszkodowawczej.
- Był z firmy X, miał umowę. Tłumaczył, że wystarczy ją podpisać, a jego firma od początku do końca zajmie się dochodzeniem odszkodowania od firmy ubezpieczeniowej - opowiada Erika Ruszkowska.
<!** reklama>
Przyznaje, że była wtedy w szoku i nie potrafiła racjonalnie myśleć. - Mój potrącony przez samochód mąż bardzo cierpiał. Miał stłuczenia mózgu.
Połamaną w kilku miejscach lewą nogę włożono mu w gips, a ranę na prawej zaklejono plastrem. Był cały posiniaczony i nie mógł chodzić - wspomina.
Nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego bez czytania zgodzili się na podpisanie umowy z pośrednikiem, przekazanie mu ksero dowodu poszkodowanego pana Stanisława, numeru rachunku bankowego i pełnomocnictw.
I dlaczego nie zażądali kategorycznie, by przedstawiciel firmy X zostawił im jeden egzemplarz podpisanej umowy. - Ten pan tłumaczył, że on musi wszystkie dokumenty przekazać firmie X, a ta przyśle nam jeden egzemplarz podpisanej umowy - wspominają.
Pan Stanisław ma 76 lat, jego żona o pięć mniej, oboje są schorowani. - Bałam się, że sami nie damy rady wywalczyć odszkodowania, a nasze niskie emerytury nie starczą na leczenie i rehabilitację męża - mówi pani Erika.
Zapamiętała jedynie, że firma X potrąci sobie 25 procent z przyznanego mężowi odszkodowania i to wszystko. Gdy przedstawiciel wyszedł z podpisaną umową, Roszkowskich ogarnęły wątpliwości. - Przecież on się nam nawet nie wylegitymował; zostawił tylko swój telefon i jakieś ulotki - wspominają.
Jeszcze nie zdążyli ochłonąć, a już następnego dnia do drzwi ich mieszkania zapukał kolejny agent, tym razem ze szczecińskiej kancelarii odszkodowawczej. - Twierdził, że umowa z jego firmą będzie dla nas korzystniejsza i podpowie nam, jak unieważnić tę podpisaną z przedstawicielem X - opowiada pani Erika. - Skąd ten człowiek miał nasz adres? - pyta wstrząśnięta.
W odpowiedzi na to pytanie wyręczają nas internauci: „Z kancelariami odszkodowawczymi współpracują policjanci, pielęgniarki, pracownicy zakładów pogrzebowych, lekarze, a członkowie ich rodzin są w takich firmach dobrze widziani i premiowani, bo osiągają najlepsze wyniki” - czytamy.