- Nie ma chyba bydgoszczanina, który choć raz nie kupiłby kwiatów na pl. Wolności - mówił Michał Wysocki, działacz partii Razem, który w środę zorganizował konferencję prasową z udziałem kwiaciarzy. - To miejsce jest jednym z symboli Bydgoszczy, nie możemy go stracić.
Taka obawa pojawiła się wśród handlarzy kilka tygodni temu, gdy najpierw szefowa Miejskiej Pracowni Urbanistycznej, Anna Rembowicz-Dziekciowska podzieliła się na Facebooku swoją refleksją dotyczącą zmian w układzie pl. Wolności („Bydgoszcz pięknieje z każdym dniem, czas pomyśleć o placu Wolności (...). Chodnik powinien prowadzić prosto, (formuła istniejących tu budek kwiatowych już się wyczerpała)”, a później okazało się, że w miejscu kwiaciarni będzie budowany zbiornik retencyjny, więc tak czy inaczej będą musiały zniknąć lub zmienić lokalizację.
Jeśli znikną, to zgodnie z obecnym miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, nie będą mogły wrócić.
Właściciele kwiatowych pawilonów są mocno zaniepokojeni. Zaczęli zbierać podpisy pod petycją w sprawie utrzymania dotychczasowej lokalizacji straganów. Mają ich już 4 tysiące. - Ludzie sami do nas przychodzą, bo boją się, że nie będą mieli gdzie kupować kwiatów - mówią handlarze.
- Zarzuca się nam, że już wcześniej wiedzieliśmy o budowie zbiornika retencyjnego - mówi Karolina Pasińska, jedna z właścicielek kwiaciarni. - Owszem, słyszymy o tym od dwóch lat, ale cały czas nas uspokajano, mówiono, że nie mamy się o co martwić. Dopiero w tym roku, gdy przyszło do przedłużania dzierżawy, zaczęliśmy mieć wątpliwości, czy rzeczywiście możemy być spokojni.
Czytaj także: Plac Wolności w Bydgoszczy ma się zmienić. Znikną budki z kwiatami?
Pasińska mówi, że oficjalne umowy dzierżawy kończą się ostatniego czerwca tego roku, czyli za ok. tydzień. Nowych nie ma. - Z wydziału geodezji urzędu miasta dostaliśmy zapewnienie, że pozostaniemy tu do listopada tego roku, bo dopiero wtedy mają się zacząć prace związane ze zbiornikiem retencyjnym - mówi z kolei Marek Brzeziński, kolejny handlarz. - Jednak wg Miejskich Wodociągów i Kanalizacji budowa zbiornika ma się zacząć dopiero w drugiej połowie przyszłego roku. Panuje więc kompletny informacyjny chaos.
Brzeziński dodaje, że proponował w imieniu kwiaciarzy przesunięcie budek na czas prac, lub zmianę lokalizacji zbiornika. - Co nie jest niemożliwe - podkreśla. - Ale chyba nie ma takiej woli ze strony urbanistów. Zastępczyni szefowej MPU w rozmowie powiedziała mi wprost, że kwiaciarnie muszą zniknąć, bo się jej nie podobają, a poza tym zasłaniają widok i zaburzają ciąg komunikacyjny.
Wg Brzezińskiego, obecne usytuowanie kwiaciarni jest idealne. - W pobliżu są przystanki i postój taksówek - mówi. - Jest możliwość kupienia kwiatów przez osoby starsze czy niepełnosprawne. Nie rozumiem, dlaczego nie możemy tu zostać.
Kwiaciarze mówią, że na te wakacje mieli w planach poprawę estetyki budek, są już nawet po rozmowach z plastykiem miejskim. - Teraz nie wiemy, czy to w ogóle dojdzie do skutku - mówią.
- Zaproponowano nam, byśmy wynajęli lokale od ADM, ale nie w jednym miejscu, tylko tam, gdzie są wolne - jeden na Pomorskiej, jeden na Warszawskiej itd. - mówi Pasińska. - Ale nie stać nas na to. Poza tym, to już nie będzie forma rynku kwiatowego.
Ratusz jednak uspokaja, że - co prawda w innej estetyce i być może w nieco innym miejscu - chce zatrzymać kwiaciarzy na pl. Wolności. W tym celu na środowej sesji RM przedstawiono projekt uchwały o rozpoczęciu prac nad nowym miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. 8 lipca natomiast kwiaciarze mają się spotkać z prezydentem Rafałem Bruskim.
