
– Często przychodzą tutaj dzieci z rodzicami. Mamusie i tatusiowie siadają na ławeczce, a dzieci bawią się: żabkami, gąskami i innymi figurkami, które mam w moim ogródku – opowiadała nam pani Grażyna Zbień.

Do mieszkania przy ul. Krasińskiego państwo Jankowscy wprowadzili się w latach 60. Najpierw rosły tu petunie. Pierwsze pelargonie wyrosły około dziesięciu lat później, kiedy to do pana Olafa zawitał jego znajomy, który z Poznania przywiózł mu trzy niewielkie odnóżki.

- Proszę sobie wyobrazić, że od tamtego czasu – będzie już z pięćdziesiąt lat – nie wymieniałem im ziemi! A rosną tak wysoko… - opowiada pan Olaf Jankowski. Faktycznie, najwyższe kwiaty osiągają tu 120 cm wysokości. Dziś na śródmiejskim balkonie znajduje się dziesięć skrzynek z czerwonymi pelargoniami.

O swoje kwiaty pan Olaf dba wyjątkowo troskliwie. Codziennie wyszukuje i starannie obrywa przekwitnięte gałązki, a podlewa dwa razy dziennie – w czasie upałów. Do ich odżywienia potrzeba każdego dnia 7 litrów wody. Kiedy zaczyna się zima, skrzynki przenosi na klatkę schodową i obcina im łodyżki, zostawiając około 8 centymetrów, żeby mogły wypuścić kolejne – kiedy już przyjdzie na to pora.