Bydgoszcz idzie na wojnę ze skarbem państwa

Jeszcze parę lat temu nie było wiadomo, czy przypadki niepłacenia odpowiednio wysokich kwot przez skarb państwa za to, że gminy wykonują tzw. zadania zlecone, było tylko jednostkowymi przypadkami, czy szerszym zjawiskiem. Dziś jasne jest, że chodzi o to drugie. W sądach mnożą się sprawy wytoczone państwu przez gminy. Również przez Bydgoszcz.

Zadania zlecone to takie czynności, które gmina musi załatwić za państwo, a które to państwo urzędnikom musi zapłacić.
To głównie sprawy związane z Urzędem Stanu Cywilnego - prowadzenie czynności i rejestru ślubów, rozwodów, narodzin, zgonów..., ale także cała reszta związana z ewidencjonowaniem i udziałem ludności - od wydawania dowodów osobistych, przeprowadzanie wyborów po ewidencjonowanie z zakresu służby wojskowej.

Przeczytaj też: Bydgoski ratusz kupi nowe samochody. Jakie i za ile?

- Bydgoszcz na zadania zlecone dostaje od państwa środki, które są zbyt skromne - mówi Zbigniew Cichowski, koordynator Zespołu Prawnego Urzędu Miasta Bydgoszczy.

- Stawka robocza za godzinę pracy urzędnika została ustalona przez ministra finansów dla 2013 roku na 22, 92 zł - wyjaśnia Zbigniew Cichowski. - Biorąc pod uwagę liczbę zadań, to stawka zbyt mała. W budżecie wystąpiła luka.

Dla 2013 roku dziura wyniosła 4 miliony 259 tysięcy złotych. Ponieważ pieniędzy nie było, ratusz skierował pozew przeciwko państwu do Sądu Okręgowego. Pozwanym jest wojewoda kujawsko-pomorski, bo reprezentuje rząd w terenie, ale sprawę po państwowej stronie prowadzi prokurator generalny.

Dalszy ciąg artykułu na drugiej stronie.

- Sprawa wciąż jest w toku - mówi koordynator Zespołu Prawnego. - Urząd Miasta dostarczył do sądu szesnaście segregatorów z dokumentacją, na podstawie której obliczyliśmy braki. Teraz bada je biegły - sprawdza prawidłowość naszych wyliczeń, więc musi to potrwać.

- Metodologia skarbu państwa przy zadaniach zleconych i odpłatności za nie zakłada, że pracownik wcale nie korzysta z urlopu, nie choruje, nie sprawuje opieki nad dzieckiem i innych zadań, bo znajdują się one poza kalkulacją roboczogodziny - mówi Zbigniew Cichowski. - Tymczasem my szukamy, na przykład rodzin z wieloletnim stażem po to, żeby wojewoda mógł im przyznać medal. Jeżeli jednak państwo twierdzi, że nie musimy tego robić, to jest mi z tego powodu bardzo przykro.
Żeby postawić kropkę nad „i”, trzeba dodać, że problem zbyt małych pieniędzy płaconych przez państwo na wykonanie zadań zleconych nie dotyczy tylko 2013 roku, ale także lat 2014-2016. - Za 2014 rok niedobór to połowa tego, co rok wcześniej - mówi prawnik Urzędu Miasta. - Oczywiście, wystąpimy do sądu o zapłatę także za te lata.

Do sądu ze skarbem państwa poszedł także Kraków. Poznań ma za sobą kilka korzystnych orzeczeń, ale w jego przypadku chodziło o dopłaty do utrzymania państwowych obiektów, bo przychody z nich były zbyt niskie. Walka była długa - uprawomocnienie się jednego z wyroków zajęło... 5 lat.

Szacuje się, że gminy dopłacają połowę do kosztów zadań zleconych. Prawo jest jednak jasne. Jednostki samorządu muszą otrzymać środki zapewniające realizację tych zadań 
- wynika to z ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego.

Bydgoszcz dawniej i dziś [WIDEO]