Związkowcy z MZK dowodzą, że spółka, w której pracują, jest konkurencyjna i potrafi wygrywać przetargi. Dzięki niej miasto wydało o 2 mln zł mniej.
Zastępca prezydenta Łukasz Niedźwiecki uważa, że Miejskie Zakłady Komunikacyjne powinny być bardziej konkurencyjne niż są do tej pory. Z taką opinią nie zgadzają się liderzy związków zawodowych.<!** reklama>
- Jesteśmy najtańsi - zapewnia Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej przy MZK w Bydgoszczy. - Kilka miesięcy temu w przetargu okazaliśmy się lepsi od PKS. Oni przedstawili ofertę na 40 milionów, a my na 38 milionów złotych. Kontrakt już jest realizowany.
Zdaniem Andrzeja Arndta, MZK jest wiarygodnym przedsiębiorstwem.
- Wreszcie kończymy spłacać dług, zaciągnięty podczas kadencji prezydenta Romana Jasiakiewicza na zakup nowych autobusów - wyjaśnia Andrzej Arndt. - Moglibyśmy zrobić tak, jak uczyniło gdańskie przedsiębiorstwo transportowe, które po spłaceniu kredytu otrzymało od miasta gwarancję podpisania umów wieloletnich i wzięło kolejny kredyt i kupiło kilkadziesiąt niskopodłogowych tramwajów.
Przewodniczący związku obawia się tego, że sprzedaż usług komunikacyjnych, którą zapowiada prezydent, może doprowadzić do sytuacji, jaka powstała we Wrocławiu. Tam sprzedano zewnętrznej firmie transport miejski. Spółka jednak zerwała umowę i...
- Wrocławskie przedsiębiorstwo musi spłacać dziś nieswoje zobowiązania. 2012 rok zakończyło z długiem wysokości 50 milionów - oświadcza Andrzej Arndt.