Źle zaparkowany, niebezpiecznie stojący lub blokujący wyjazd z posesji pojazd jest odholowywany na koszt miasta i trafia na specjalnie wynajęty parking. Usługi holowania świadczy wyłoniona w przetargu firma. Za holowanie i przechowywanie auta na parkingu ostatecznie i tak płaci klient.
Co tak drogo?
- Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Południe złożyła dwie skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na uchwały Rady Miasta Bydgoszczy w sprawie ustalenia opłat za usuwanie i przechowywanie na parkingach strzeżonych pojazdów usuniętych z dróg oraz kosztów powstałych w wyniku wydania dyspozycji usunięcia a następnie odstąpienia od usunięcia pojazdu - na uchwałę z 2016 i 2017 roku - mówi Jarosław Wenderlich, radny PiS i podsekretarzem stanu w kancelarii premiera.
Chodzi o to, że cennik holowań zawarty w uchwałach - zdaniem prokuratury - jest błędny, bo za wysoki w stosunku do rzeczywistych kosztów. A różnice wcale małe nie są.
Nie przejdziesz, nie przejedziesz... Tak parkują "mistrzowie...
Ponad tysiąc
Za odholowanie motoroweru radni ustalili stawkę 105 zł, za samochód osobowy - 459 zł. Za pojazd o masie miedzy 3,5 a 7,7 tony trzeba już zapłacić 574 zł, a za ciężarówkę 16-tonową prawie 1200 zł. Prokuratorzy wzięli jednak pod lupę rzeczywistość i przeanalizowali dokumenty przetargowe. Okazało się wtedy, że stawki uchwalone przez radę są delikatnie mówiąc - o wiele za wysokie. Z dokumentów wynika, że koszt odholowania motoroweru w praktyce wynosi... 61 zł i 50 groszy. Auta osobowego - 233 zł, a 16-tonowego TIR-a 492 zł.
Holują kilka razy dziennie, ale coś za drogo...
Około czterech razy dziennie w Bydgoszczy i powiecie trzeba odholować źle zaparkowany samochód. Jak mówi Waldemar Winter, dyrektor Wydziału Uprawnień Komunikacyjnych bydgoskiego Urzędu Miasta, ratusz i tak musi dopłacać do odholowywanych pojazdów. Dwa lata temu - a więc kiedy uchwała obowiązywała - na usuwanie i przechowywanie odholowanych samochodów miasto musiało wydać 566 tysięcy złotych. Tymczasem dochody do budżetu wyniosły 444 tysięcy złotych. Miasto straciło więc - zdaniem WSA - ok. 120 tys. zł, a środki te mogłyby być przeznaczone na inny cel.
Bywa, że auto nie jest odholowane, bo w ciągu tych załóżmy 15 minut na dojazd holownika, na miejscu pojawia się kierowca. Ale to i tak generuje koszty.
Holowanie za holowaniem
Holowań źle zaparkowanych pojazdów wcale tak mało nie ma. W ubiegłym roku w mieście policja wydała 350 zleceń na usunięcie samochodu. I to bez wraków. - W dużej części przypadków przekazujemy takie sprawy straży miejskiej - mówi podkomisarz Lidia Kowalska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Straż z kolei takich interwencji zleciła... 918. - Wychodzi kilka zleceń na holowanie dziennie, ale nie każde kończy się usunięciem pojazdu - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik bydgoskich municypalnych. - Bywa, że auto nie jest odholowane, bo w ciągu tych załóżmy 15 minut na dojazd holownika, na miejscu pojawia się kierowca. Ale to i tak generuje koszty.
Brak wyliczeń
- W sprawie brak jest wskazania, jakie okoliczności Rada Miasta wzięła pod uwagę ustalając wysokość stawek - zaznacza w uzasadnieniu sędzia Jerzy Bortkiewicz z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy, zaznaczając, że uchwała nie zawiera takiego uzasadnienia, w żaden sposób nie przedstawiono wyliczenia realnych kosztów holowań, a to powinno się - na podstawie Prawa o ruchu drogowym - w dokumencie znaleźć. Sąd uznał również, że koszty powinny być współmierne z realnymi kosztami, jakie ponosi powiat.
Wyrok WSA jest prawomocny. Co teraz zrobi ratusz - na razie nie wiadomo.
