Smaki Kujaw i Pomorza - Sezon 4 odcinek 35:

Pomysł na bogate zdobienie domu w grudniu jest kontynuacją rodzinnej tradycji właścicieli posesji. Jak opowiada pani Agnieszka, jej brat Andrzej jest osobą niesłyszącą. Przez cały rok trudno jest sprawić, by czuł się prawdziwie szczęśliwy. Ale ten okołoświąteczny okres naprawdę go cieszy.
- Tak było już od dziecka. Nasza mama też bardzo kochała święta i zawsze stroiła dom. Wiedziała, że jedyną rzeczą, która w najmłodszych latach go interesowała, były te światełka. Teraz mama już nie żyje, ale nie zarzuciliśmy tego zwyczaju. Andrzej jest też bardzo wdzięczny tacie, że po śmierci mamy, pomimo braku pieniędzy dzielił włos na czworo, aby Andrzej miał nowe światełka - żeby tylko sprawić mu radość. My również chcemy, by czuł się szczęśliwy i kochany - opowiada nam pani Agnieszka.
Bydgoszczanin już od sierpnia szykuje się do świąt!
Ożywiona atmosfera towarzyszy panu Andrzejowi już od wakacji. W tym roku świąteczne przygotowania - szykowanie ozdób, rozplątywanie światełek, rozpoczął już w sierpniu. Siostra pomaga mu finansowo, a pomocnikiem przy rozwieszaniu lampek jest pan Maciej, mąż pani Agnieszki.
Zobaczcie zdjęcia:
- Obaj tworzą świetną ekipę! Światełka rozwieszają kilkanaście godzin (tych jest naprawdę niebotyczna liczba - 120 tysięcy!) i naprawdę świetnie się przy tym bawią. Pochodzimy z miejscowości Gołuszyce. Tam Andrzej jest znany z tego, że kocha światełka i uwielbia nimi ozdabiać dom na święta. A odkąd mieszkamy w Fordonie, ta tradycja przeniosła się do Bydgoszczy, bo dekoracje w naszym domu pojawiają się co roku - wspomina nasza rozmówczyni.
Na forum "Fordon na co dzień" posesja przy Sielskiej 55 okrzyknięta została "Domem Griswaldów" (naw. do filmu "W krzywym zwierciadle: Witaj, Święty Mikołaju" - dop. aut.). - Kiedy pokazałam Andrzejowi, o co chodzi, bardzo się z tego śmiał. Był tak wzruszony, że aż się łezka w oku zakręciła - dodaje pani Agnieszka.
Przed domem rodziny co roku pojawiają się bydgoszczanie przyciągnięci magnetyczną magią iluminacji. A to z kolei sprawia radość mieszkańcom posesji, a w szczególności panu Andrzejowi - i chętnie na te odwiedziny pozwalają.
- Nie mamy nic przeciwko, wręcz przeciwnie. Na razie zjawiają się pojedyncze osoby, ale przed nami weekend, więc "sezon" pewnie niedługo się zacznie! To dość zabawny motyw, pamiętam, że bardzo się z tego śmialiśmy w zeszłym roku, bo jak przychodziły "pielgrzymki" pod nasze okna, to aż trochę się krępowaliśmy siedzieć przy stole wigilijnym - mówi ze śmiechem pani Agnieszka. - To naprawdę miłe, że ludziom się podoba. Andrzejek się cieszy, kiedy to, co robi sprawia innym radość.
Iście świąteczny klimat panuje nie tylko na zewnątrz, ale także w środku. A dekorowanie domu cały czas trwa! - Przyznam, że kiedyś trochę mnie irytowało, że tych ozdób jest aż tyle, bo gdzie się nie oprzeć, coś się tłukło... Ale po czasie doszłam do wniosku, co jeszcze nasiliło się w czasie pandemii, kiedy nie można było wychodzić, spotykać się z innymi, że z tymi dekoracjami atmosfera jest faktycznie jakaś inna - cieplejsza, radośniejsza, bardziej podniosła... - przyznaje nasza rozmówczyni.
Sąsiedzi "bydgoskich Griswaldów" zachęcają: "symboliczna złotówka na prąd"
W ubiegłym roku przy posesji pojawił się słoiczek, do którego mieszkańcy mogli wrzucać dobrowolnie drobniaki. Postawił go jeden z sąsiadów rodziny, który w ten sposób chciał pomóc im w opłatach "na prąd". - I słoiczek stoi, ale nam wcale nie chodzi o pieniądze. Sam fakt, że możemy komuś sprawić radość jest najważniejszy. Choć brat był szczęśliwy, kiedy w zeszłym roku udało mu się wyszukać za te pieniądze na poświątecznych wyprzedażach nowy komplet lampek - śmieje się nasza rozmówczyni.