Ta sprawa elektryzuje cały region. Nie tylko kibiców, ale także mieszkańców nie interesujących się sportem. Rzadko przecież zdarza się, aby na ławie oskarżonych zasiadał burmistrz.
<!** Image 2 align=none alt="Image 173880" sub="Choć z powodu niepełnych billingów rozmów telefonicznych Andrzej Brzeziński i jego adwokaci usiłowali nie dopuścić do rozpoczęcia procesu, prokuratorowi Markowi Kaczmarzykowi udało się jednak odczytać akt oskarżenia Fot. Jarosław Hejenkowski">Włodarz niewinność chce udowodnić przedstawiając billingi telefoniczne. Przyznaje, że początkowo naiwnie liczył na to, że wszystko odbywa się czysto, choć z czasem zaczął coś zauważać.
- Mogłem domyślać się, że coś się dzieje. Ale szczegółów korumpowania sędziów nie znałem. Nigdy nie byłem świadkiem dawania pieniędzy, ani ich nie dawałem - zeznaje Andrzej Brzeziński i te słowa stoją w sprzeczności z tym, co powiedział po pierwszym przesłuchaniu, kiedy przyznał się do winy.
Dziś wyjaśnia, że chciał za wszelką cenę uniknąć aresztowania.
<!** reklama>- Wiedziałem, że jak wyjdę, to będę w stanie udowodnić, że to, co zeznają, jest nieprawdą - tłumaczy i prosi o dokładne billingi z okresu, którego dotyczą zarzuty.
Na razie nie podaje konkretów, ale widać, że na nich właśnie chce oprzeć w dużym stopniu linię obrony. - Będę w stanie dowieść, że opowieści N. (byłego wiceprezesa klubu - dop. red.) o tym jak sędziowie nam pomagali są wynikiem jego wyobraźni, albo braku pamięci - mówi Andrzej Brzeziński.
Wszystko zaczęło się kilka lat temu. Janikowska Unia była wtedy klubem prowincjonalnym. Jednak futbolem zainteresowało się kilku miejscowych przedsiębiorców oraz Andrzej Brzeziński. Cel był jasny - awans do II ligi. Nie udawało się kilka lat z rzędu. Unia przegrywała baraże z KSZO Ostrowiec, Stasiakiem Opoczno i Piastem Gliwice. Jak się okazało w sądzie, te mecze też nie były czyste. Za ostatni działacze mieli dać 40 tys. zł. Przejść śląskiej drużyny im się nie udało, a decydującego gola stracili z karnego.
<!** Image 3 align=none alt="Image 173880" sub="Fot. Jarosław Hejenkowski">- Po meczu sędzia wyjeżdżając ze stadionu i przejeżdżając obok nas pokazał wyciągnięty środkowy palec - relacjonują działacze Unii.
Sprawa jest także ciekawa pod względem obyczajowym. Andrzej Brzeziński relacjonuje choćby, że ze zwolnionym trenerem klubu, także zamieszanym w korupcję Andrzejem W. niemal się pobił. Mowa jest też o wędzonych węgorzach zawożonych do Warszawy wysoko postawionemu działaczowi PZPN.
Na proces czekało wielu mieszkańców Janikowa. Kilku z nich wybrało się nawet do sądu, aby zobaczyć jak przebiega. Wśród nich był Grzegorz Sobański, zajadły przeciwnik trzymającego władzę w gminie od dwóch dekad włodarza, który dostał zresztą prztyczka od jednego z adwokatów burmistrza, gdy robił zdjęcia podczas rozprawy.
Korupcja w Unii
- burmistrz Janikowa został zatrzymany w styczniu 2009 r.
- zarzuca mu się udział w ustawieniu lub próbie ustawienia 23 meczów
- kolejna rozprawa odbędzie się w sierpniu, zeznawać będą pierwsi świadkowie