Budowa Zielonych Arkad trwa, a mieszkańcy sąsiadującej z inwestycją kamienicy przeżywają gehennę

Okolice wejścia do przyszłej galerii Zielone Arkady. Dziesiątki zaparkowanych wokół samochodów, maszyny budowlane, robotnicy i krajobraz księżycowy. W środku kamienica, a w niej 25 ludzi w otoczneniu jednej z największych budów w mieście.
[break]
- Nie wiem, czy tu zostaniemy - mówi pan Rafał, jeden z mieszkańców domu. - Rozmawialiśmy z firmą ECE (inwestorem obiektu - dop. red.) o wykupie, ale przerwali rozmowy.
- To jest nie do wytrzymania - dodaje żona naszego rozmówcy. - Prace od rana do wieczora, nikogo nie obchodzi, że tu mieszkamy, a przecież my musimy tu żyć...
Patrząc na sąsiedztwo domu można tylko dziwić się, że jeszcze stoi. Sąsiedni budynek, charakterystyczny, z czerwonej cegły, od dawna jest pusty. Widać go dobrze z ronda Kujawskiego. Ten obok, przy Karpackiej 4, ładnie otynkowany, ginie w tle toczących się wokół niego prac.
- Zawarliśmy z firmą ECE Polska umowę o dobrosąsiedzkiej współpracy - mówi pan Rafał. - Otrzymaliśmy niewielkie odszkodowanie za niedogodności nas spotykające, inwestorzy zobowiązali się też na wykonanie kilku modernizacji w budynku. Wydawało się, że wszystko będzie dobrze...
Problemy zaczęły się już podczas równania terenu, na którym stanąć miały tymczasowe baraki dla ekip prowadzących budowę. Zaczęły pękać ściany - wewnątrz mieszkania pana Rafała, na parterze, widać mniejsze i większe pęknięcia. Kamienica jest stara, przedwojenna, prace toczące się wokół, z użyciem ciężkiego sprzętu, na pewno jej nie służą. Założono plomby, ale budynek pęka dalej... - Między ścianami, w tym jedną ocieploną przez budowlańców w ramach umowy, jest już pięciocentymetrowa szczelina - mówi pan Rafał. - Wszystko pęka dalej,