Czy wynik czwartkowego referendum jest dla Pana zaskoczeniem?
Nie. Należałem do mniej licznej grupy osób, która takiego właśnie rezultatu się spodziewała.
Jak Pan sądzi, co zdecydowało o takim rozstrzygnięciu?
Odwieczne przekonanie, jak już teraz wiemy, niewielkiej, ale jednak większości Brytyjczyków, że nie są częścią Europy, tylko samodzielnym tworem. Swoje dołożyła narastająca niechęć na Wyspach do uchodźców i przekonanie, że więcej do budżetu unijnego dokładają, niż z niego korzystają. Wielu wyspiarzy mówiło: skoro u nas brak pieniędzy w budżecie na różne cele, choćby społeczne, to dlaczego mamy je dawać Europie. Jeszcze jednym elementem jest niechęć Brytyjczyków do instytucji europejskich, ich zdaniem, zbyt głęboko ingerujących w codzienne życie.
Co ta decyzja tak naprawdę oznacza dla przyszłości Unii?
Oznacza jej osłabienie. Proces rozwodowy się dopiero zaczyna, dokładne warunki wyjścia Wielkiej Brytanii będą ustalane przez obie strony, ale pewne jest to, że Unia będzie mniejsza o jakieś 12 proc. obywateli i o ok. 20 proc. produktu gospodarczego.
Czy to może być tak naprawdę początek końca Unii?
Brexit z pewnością ożywi wewnątrzunijny spór. Przede wszystkim da paliwo ruchom separatystycznym, żywym w wielu krajach. Może zachęcić do pójścia śladami Wielkiej Brytanii. Wywoła też z pewnością fundamentalną dyskusję, czy Unia jest dla jej członków korzystna.
Co wyniki czwartkowego referendum oznaczają dla Polski?
Jestem zdania, że cokolwiek będzie się działo dalej, to Polska na tym przegrała. Rozwój separatyzmów, zacieśnianie więzi w obrębie „twardego jądra” Unii to złe dla Polski scenariusze. W interesie naszego kraju leży istnienie wielkiej i silnej Unii - to nasz narodowy interes.
Czy efekt decyzji Brytyjczyków odczujemy również w naszym regionie?
Jak najbardziej się tego, niestety, obawiam. Mamy obecnie w Kujawsko-Pomorskiem wielkie programy inwestycyjne. Chcemy budować drogi S5 i S10, myślimy o stopniu wodnym pod Ciechocinkiem. Bez funduszy unijnych nie damy sobie rady. A według wszelkiego prawdopodobieństwa mogą one ulec obniżeniu nawet o 20 procent. To czeka nas dopiero za kilka lat, ale jednak czeka...