Od 2015 roku śledztwo dotyczące współczesnego niewolnictwa w Kraju Kawy prowadzi prokurator Rafael Garcia.
– Spółka Volkswagena w Brazylii jest odpowiedzialna za poważne naruszenia praw człowieka i ohydne zbrodnie – powiedział śledczy, cytowany przez „Deutsche Welle”.
Brazylia. Volkswagen na zaproszenie junty
O co chodzi? W 1973 roku rządząca Brazylią wojskowa junta zaprosiła VW do kraju. Koncern kupił 140 tys. ha ziemi w rejonie Amazonii by otworzyć nową gałąź swojej działalności.
Jednak nie chodziło o produkcję samochodów, a… wypas bydła. By to było możliwe, niezbędne było wykarczowanie lasu.
Zlecono to podwykonawcom, którzy do pracy zatrudniali robotników z odległych wiosek.
Niewolnictwo w XX w.?
Pracownikom obiecywano wysokie zarobki, a zamiast tego byli wyzyskiwani i grożono im więzieniem.
– Jedzenie można było kupić na farmie jedynie za absurdalnie wysoką cenę – wspomina były robotnik José Pereira. – Gdy wykarczowaliśmy pierwsze sto hektarów, byliśmy już wysoce zadłużeni u pośrednika. Powiedział: „Chcecie odejść? Nie! Teraz musicie odpracować swoje długi“ – mówił Brazylijczyk, który jest jednym z głównych świadków w sprawie
Pereira wspomina, że pracownicy byli także bici, a do tych, którzy próbowali uciekać, otwierano ogień.
Volkswagen wezwany do Brazylii
W 2020 roku, koncern motoryzacyjny uznał swoją historyczną odpowiedzialność za łamanie praw człowieka w Brazylii w czasach rządów wojskowych.
Przedstawiciele Volkswagena zostali wezwani do Brazylii przez prokuratora Garcię, by rozmawiać o ewentualnych pozasądowych porozumieniach ws. odszkodowań.
Mimo to, były kierownik farmy Friedrich Bruegger, uważa, że oskarżenia są „nonsensem”.
– Tam, gdzie w jednym pomieszczeniu znajduje się ponad tysiąc mężczyzn, nie zawsze da się delikatnie. To oczywiste. Zwłaszcza w środku dżungli – mówił w telewizji ARD.
Mężczyzna zarządzał farmą bydła od 1974 roku do 1986, kiedy VW zdecydował się sprzedać gospodarstwo. Koncern odciął się od tych słów.
Źródło: Deutsche Welle
