https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bolesne odchudzanie "žAdriany"

Przemysław Łuczak
Na bruk pójdzie aż pięćset osób spośród liczącej blisko 900 pracowników załogi spółki produkującej meble, głównie na eksport. Pracownicy zakładów w Chełmnie i Kosowiźnie wciąż zadają sobie pytanie, jak to możliwe.

Na bruk pójdzie aż pięćset osób spośród liczącej blisko 900 pracowników załogi spółki produkującej meble, głównie na eksport. Pracownicy zakładów w Chełmnie i Kosowiźnie wciąż zadają sobie pytanie, jak to możliwe.  

<!** Image 2 align=right alt="Image 92705" sub="Marek Karwan ma nie tylko w powiecie chełmińskim opinię „kapitalisty z duszą socjalisty”. Pewnie dlatego, układając listę ludzi do zwolnienia, starano się nie pozbawiać pracy więcej niż jedną osobę w rodzinie. / Fot. Tadeusz Pawłowski">W końcu lipca do Sądu Rejonowego w Toruniu trafia wniosek Marka Karwana, właściciela i prezesa spółki „Adriana” w Kosowiźnie, w gminie Kijewo Królewskie, o wszczęcie postępowania upadłościowego. Chcąc ocalić przynajmniej część firmy i miejsc pracy, zabiega o układ z wierzycielami.

Znowu ich przygarnie?

Na osiedlu bloków mieszkalnych w Kosowiźnie, pamiętających jeszcze czasy peerelu, w którego sąsiedztwie ulokowała się „Adriana”, nie wyczuwa się atmosfery dramatu. Trochę to dziwi, bo zwykle gdy tylu ludzi naraz traci pracę, emocje sięgają zenitu. - Straciły pracę moje dwie córki, syn na szczęście nie. Kto jednak wie, co będzie w przyszłości? - martwi się pani Helena, która parę lat temu w „Adrianie” doczekała się emerytury. Kiedy chcę zrobić jej zdjęcie, znika za drzwiami.

Przed innym blokiem spotykam pana Zdzisława. - Jeżeli nic się nie trafi, pójdę na zasiłek dla bezrobotnych - mówi zrezygnowany. Jednak zarówno on, jak i inni nie mają specjalnych pretensji do Marka Karwana. Do tego stopnia mu zaufali, że nawet nie pomyśleli o założeniu związków zawodowych. Są przekonani, że firma, choć okrojona tylko do zakładu w Kosowiźnie, utrzyma się na rynku, a oni kiedyś znowu będą w niej pracować.

Pięć lat na naprawę sytuacji

To „kiedyś” może jednak nie nastąpić zbyt prędko. - Opracowujemy program naprawczy rozłożony na 5 lat - mówi Marek Karwan. - Produkcja będzie odbywała się tylko w zakładzie w Kosowiźnie, a jej wartość będzie wynosiła 6 mln zł miesięcznie. Zatrudniać będziemy 360-370 pracowników. Dwa zakłady produkcyjne oraz sklep firmowy w Chełmnie zostaną sprzedane. Wierzę, że dogadamy się z wierzycielami, z którymi obecnie ustalamy warunki spłaty zobowiązań. Rozmawiamy także z samorządami w sprawie uregulowania zaległości w podatku od nieruchomości. Sądzę, że znowu staniemy na nogi.

<!** reklama>Karwan ma nie tylko w powiecie chełmińskim opinię „kapitalisty z duszą socjalisty”. Pewnie dlatego, układając listę ludzi do zwolnienia, starano się nie pozbawiać pracy więcej niż jedną osobę w rodzinie. - Niektórzy też mówią, że mam zbyt miękkie serce, a więc teraz muszę mieć twardą inną część ciała - uśmiecha się Karwan. - Mówiąc jednak poważnie, nigdy pieniędzy nie rozdawałem, ale we wszystkich swoich działaniach, zarówno w firmie, jak i jej otoczeniu, starałem się widzieć ludzi.

Dobiła ich mocna złotówka

Kiedy kilka lat temu „Adriana” utraciła kontrakt z Ikeą, nastawiła się na sprzedaż mebli tapicerowanych głównie do Anglii oraz krajów Beneluksu. W najlepszych czasach wartość sprzedaży wynosiła nawet 400 mln zł rocznie, ostatnio spadła jednak o połowę. Po restrukturyzacji zmniejszy się do 80-90 mln zł. Zamiast 220 TIR-ów z meblami tygodniowo, z zakładu będzie wyjeżdżało ich tylko 55.

„Adrianę”, jak wiele innych firm żyjących z produkcji na eksport, dobija silna złotówka. - Wartość polskiego eksportu mimo to rośnie - stwierdza Marek Karwan - ale w około 70 proc. decydują o tym wielkie firmy międzynarodowe, które swoje zakłady mają w specjalnych strefach ekonomicznych, co wiąże się z szeregiem ulg finansowych. Pozostałą część eksportu tworzą polskie firmy, takie jak „Adriana”, które jednak najbardziej odczuwają na własnej skórze skutki mocnej złotówki. Drugą przyczyną obecnych kłopotów jest spadek popytu na meble na Zachodzie. Chcieliśmy sprzedawać do Anglii meble za około 4 mln zł miesięcznie, sprzedajemy o połowę mniej. Jeszcze w styczniu funt kosztował 5,1 zł, a teraz tylko 4 zł. To oznacza, że na tej samej produkcji, ale ponosząc wyższe koszty wynikające z cen paliw i surowców, zwłaszcza drewna, zarabiamy o jedną piątą mniej. Jeszcze pierwszy kwartał zakończyliśmy na plusie, wszystko załamało się w drugim, kiedy nasze straty sięgnęły 2,8 mln zł.

<!** Image 3 align=left alt="Image 92705" sub="Na tych stołach z największą precyzją wykrawa się z tkanin obiciowych kawałki potrzebne do produkcji sof i innych mebli tapicerowanych / Fot. Tadeusz Pawłowski">Tarapaty, w jakie popadła „Adriana”, dotknęły też kilkanaście niewielkich firm, głównie z gmin Kijewo Królewskie i Unisław, które dostarczają przede wszystkim drewniane konstrukcje do mebli. Niektórzy wcześniej poszukali sobie innych kontrahentów, większość jednak swoją pomyślność opierała wyłącznie na współpracy z „Adrianą”. - Zobaczę, jakie warunki uregulowania zaległości zaproponuje „Adriana” - zapowiada Zdzisław Milanowski, właściciel firmy z Brzozowa. - Jestem przekonany, że nasza współpraca nie zostanie zakończona.

- Zmartwiły mnie zwolnienia w Adrianie - mówi Mieczysław Misiaszek, wójt gminy Kijewo Królewskie. - Ale szczęściem w nieszczęściu jest to, że nie doszło do nich kilka lat wcześniej. Wtedy byłaby to prawdziwa tragedia, bo większość ofert pracy pochodziła właśnie z tej firmy. Nasza gmina jednak odczuje finansowo jej kłopoty. Do gminnej kasy wpłynie w tym roku około miliona mniej.

- O około 400 tys. zł będą mniejsze wpływy z naszego udziału w podatkach od działalności gospodarczej - dodaje Mariusz Kędzierski, burmistrz Chełmna. - O podobną kwotę prawdopodobnie zmaleją także wpływy z PIT.

W końcu czerwca zarejestrowanych było w Powiatowym Urzędzie Pracy w Chełmnie 183 mieszkańców gminy Kijewo Królewskie, bezrobocie tutaj jest najmniejsze w całym powiecie. We wrześniu jednak może być nawet dwa razy wyższe. Niekorzystnie zmieni się również sytuacja na rynku pracy w powiecie. - Obecnie stopa bezrobocia wynosi u nas 15,7 procent, a zarejestrowanych jest 2700 osób - poinformował Tadeusz Derebecki, sekretarz w Starostwie Powiatowym w Chełmnie, podczas zwołanego w trybie pilnym posiedzenia Powiatowej Rady Zatrudnienia. - Gdyby wszyscy zwolnieni z Adriany się zarejestrowali, to bezrobocie może sięgnąć 20 procent.

Propozycje dla zwalnianych

Na razie do Powiatowego Urzędu Pracy w Chełmnie zgłosiło się niewielu ze zwolnionych z „Adriany”. Ruch zrobi się w najbliższy poniedziałek, kiedy 250 osobom skończy się okres wypowiedzenia. - Czynny jest specjalny punkt informacyjno-doradczy dla byłych pracowników „Adriany” - informuje Sławomir Cieślicki, dyrektor PUP. - Po 16 i 31 sierpnia podobne punkty powstaną w zakładach, gdzie pracownicy będą otrzymywali świadectwa pracy. Będziemy dysponowali wystarczającymi pieniędzmi na szkolenia, podjęcie działalności gospodarczej, zwrot kosztów na dojazdy czy dotacje dla przedsiębiorców na doposażenie stanowisk pracy.

Po zwalnianych z „Adriany” fachowców zgłosiło się już kilka firm. Czeka 110 ofert dla tapicerów, stolarzy, szwaczek i krojczych, ale jeżeli ktoś zechce z nich skorzystać, będzie musiał dojeżdżać do Tucholi albo Bydgoszczy. Na chętnych czeka ponadto praca w japońskich fabrykach w specjalnej strefie ekonomicznej w Łysomicach.

Wśród Najbogatszych

Biznes i sport

Firma Marka Karwana wzięła swoją nazwę od imienia jego córki. Zaczęło się 19 lat temu od szycia kołder i poduszek. Interes kręcił się dobrze, można było pomyśleć o czymś poważniejszym. „Adriana” zabrała się więc do produkcji tapicerowanych mebli, w szybkim tempie zdobywając pozycję potentata w tej branży w kraju. Sofy i kanapy bardzo długo kupowała Ikea, a „Adriana” stała się jej największym dostawcą w Europie.

Marek Karwan jest także właścicielem lotniska w Watorowie.

W barwach „Adriany” przez parę lat jeździli toruńscy żużlowcy, w tym były mistrz świata, Tony Rickardson, grały siatkarki bydgoskiego Pałacu oraz chełmińskie tenisistki stołowe.

Marek Karwan, właściciel spółki „Adriana” w Kosowiźnie, co roku jest w pierwszej setce najbogatszych ludzi w Polsce, ostatnio 63., z majątkiem wartym, według tygodnika „Wprost”, 450 milionów złotych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski