We Włocławku zalanych zostało kilkadziesiąt domów, do wielu z nich nie ma już dojścia. Tuż przed nadejściem fali kulminacyjnej poziom wody w Wiśle stopniowo zaczął opadać.
<!** Image 2 align=right alt="Image 150286" sub="Włocławek. Na przyjęcie wielkiej wody miasto szykowało się od około tygodnia Fot. Jarosław Czerwiński">Gwałtownie woda na Wiśle w rejonie Włocławka zaczęła przybierać już w piątek wieczorem. W sobotę ewakuację ogłoszono w 6 podwłocławskich miejscowościach: Skokach Małych, Skokach Dużych, Dębie Polskim, Kosinowie, Wistce Szlacheckiej oraz w Dobiegniewie.
Na przyjęcie wielkiej wody Włocławek szykował się od około tygodnia. Aby maksymalnie zmniejszyć skutki przypływu, opróżniany jest zbiornik wodny powyżej zapory na Wiśle.
- Powstała rezerwa półtora metra, chciałbym przypomnieć, że centymetr na zaporze to milion metrów sześciennych - podaje Andrzej Pałucki, prezydent Włocławka. - Ta rezerwa brzmi imponująco, ale na pewno jest niewystarczająca dla tej wielkości fali, która płynie do Włocławka.
Jeszcze przed falą kulminacyjną zalanych zostało kilkadziesiąt domów. Do wielu z nich nie ma już dojścia, lecz niewiele osób chce się ewakuować.
<!** reklama>- Rozmawiałem z kilkunastoma rodzinami, które prosiłem o opuszczenie i zabezpieczenie obiektów, zapewniłem, że będziemy ich pilnować, ale odmówili, powiedzieli, że będą siedzieć na dachach ale się nie wyprowadzą - mówi prezydent. - Dużą troską musi być objęta też Dolina Korabnicka, zagrożenie tam występowało z powodu kradzieży kilku zasuw w wałach. Uzupełniliśmy je, ale w piątek część ponownie zdemontowano. Teraz te 8 km wałów jest patrolowanych całodobowo, aby uniknąć sytuacji, że przez czyjąś głupotę powstanie wyrwa, którą będzie spływała woda na zamieszkane tereny.
<!** Image 3 align=right alt="Image 150286" sub="Na tamę we Włocławku przychodzi wielu ciekawskich Fot. Jarosław Czerwiński">W sobotę Włocławek odwiedził premier Donald Tusk i marszałek sejmu Bronisław Komorowski, którzy po wizycie na tamie spotkali się z miejskim Sztabem Kryzysowym. Na spotkaniu podniesiono temat budowy kolejnej zapory na Wiśle, jednak ze strony rządu nie padła żadna deklaracja.
- Marszałek Komorowski stwierdził, że są to ogromne koszty i powinni ponosić je ci, którzy produkują energię elektryczną - komentuje Andrzej Pałucki. - Poprosiłem, żeby zbilansowali skutki usuwania wylewów i koszty podpierania co roku tamy. Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi rządu, stąd też pesymistycznie podchodzę do ewentualnych planów budowy kolejnej zapory, a jej brak powoduje przecież jeszcze większe straty w Toruniu i dalszych miejscowościach.