Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bliźni? Nie kojarzę...

Jarosław Jakubowski
Pomysł był prosty. Jako wolontariusz organizacji charytatywnej proponuję ludziom spędzenie Wigilii z jednym z naszych starszych podopiecznych. Jaki był efekt tych starań?

Pomysł był prosty. Jako wolontariusz organizacji charytatywnej proponuję ludziom spędzenie Wigilii z jednym z naszych starszych podopiecznych. Jaki był efekt tych starań?

<!** Image 3 align=none alt="Image 202265" sub="Święta Bożego Narodzenia przestają mieć wymiar religijny, a w obcym człowieku, który w Wigilię puka do naszych drzwi, coraz rzadziej widzimy nowo narodzonego Chrystusa
Fot.: archiwum">

- Jestem przedstawicielem stowarzyszenia „Złota Jesień”, które zajmuje się pomocą osobom starszym, schorowanym i samotnym. Chcemy zorganizować im prawdziwą Wigilię z wyszukanymi przez nas bydgoszczanami i dlatego do pani, pana dzwonię. Mamy dwie panie i pana w wieku od 75 do 89 lat. Można zaprosić wszystkich troje albo jedną z osób. Nie sprawią problemów - taki mniej więcej tekst wygłosiłem w ciągu kilku ostatnich dni kilkanaście razy. Celem tej prowokacji było sprawdzenie, na ile jesteśmy gotowi do „wigilijnego dzieła pomocy”, wyrażonego tym razem w konkretnym działaniu. Posłużyła mi do tego książka telefoniczna, w której na chybił trafił wybierałem numery. Wiele okazało się nieaktualnych, ale w części próby okazały się udane.

Pani Elżbieta z osiedla Błonie nie kryła zaskoczenia moim telefonem. - Ale dlaczego dzwoni pan z tym do mnie? - zapytała, a po wyjaśnieniu, że została po prostu wylosowana, stwierdziła: - Chętnie bym przyjęła gościa na Wigilię, ale spędzam ją u dzieci na południu Polski, więc w tym roku to niemożliwe.

<!** reklama>

Pan Zbigniew z Wyżyn szczegółowo wypytał o statut stowarzyszenia „Złota Jesień”, czym wprawił reportera „Expressu” w niemałe zakłopotanie. - Po to płacę podatki, żeby państwo zajmowało się takimi ludźmi. Ja chcę spędzić Wigilię z rodziną - skończył rozmowę.

- Nie zawracajcie mi głowy, nie mam czasu - głos w słuchawce nie pozostawił wątpliwości co do szans na zorganizowanie Wigilii naszym „podopiecznym” u pani Grażyny, jak wynikało z książki telefonicznej.

Zapewniałem, że przywieziemy podopiecznego i zabierzemy go zaraz po kolacji. - Chodzi tylko o to, żeby ci staruszkowie choć przez chwilę poczuli ludzkie ciepło - przekonywałem. Z mizernym efektem.

- Kilka miesięcy temu jeden taki podał się za kolegę mojego wnuka, któremu rzekomo zepsuł się samochód w trasie i potrzebuje pieniędzy na naprawę. Kiedy przyszedł do mnie do mieszkania, zabrał mi portfel z torebki - wyżalił się pan Stefan. Odmówił jakichkolwiek wigilijnych kontaktów z obcymi.

Jedna życzliwa dusza

Powody odmów były zresztą przeróżne. Najbardziej chyba zadziwiający podała osoba z Fordonu. - W Wigilię dorabiam sobie jako Święty Mikołaj i będę zajęty do 23. Ale w każdy inny dzień mogę przyjąć waszych staruszków i nawet zabrać ich na spacer do Myślęcinka - zapewnił młody mężczyzna.

Udało nam się jednak znaleźć jednego miłosiernego samarytanina, a właściwie samarytankę. Pani, do której się dodzwoniliśmy, nie tylko zgodziła się przyjąć do siebie starszą osobę (ale tylko jedną z uwagi na mizerną emeryturę), ale nawet nie chciała ujawniać swoich danych! Kiedy my ujawniliśmy, że chodziło o dziennikarskie sprawdzenie, jak to jest z miłością bliźniego, nasza rozmówczyni rozłączyła się. Przy okazji tej publikacji chcemy jej serdecznie podziękować i życzyć wspaniałych świąt Bożego Narodzenia.

Wcale nie jest aż tak źle

Wyniki naszej wigilijnej prowokacji przedstawiliśmy Małgorzacie Schmiegel, która jest terapeutką rodzinną, socjoterapeutką i pedagogiem.

- Widziałabym tu dwie przyczyny takich, a nie innych zachowań ludzi. Po pierwsze święta Bożego Narodzenia przestają mieć wymiar religijny. Dla wielu osób to już raczej tradycja. A zatem w obcym człowieku, który puka do naszych drzwi, nie widzimy tego nowo narodzonego Chrystusa. Po drugie, mamy do czynienia ze społecznym lękiem przed drugim człowiekiem. Myślę jednak, że gdyby chodziło o osoby, które znają, ludzie chętniej otworzyliby swoje serca. Jestem przekonana, że ludzi dobrej woli jest więcej. Świadczy choćby sukces takich akcji jak „Szlachetna paczka” czy nawet pomoc, jaką przed Wigilią dostają schroniska dla zwierząt - mówi Małgorzata Schmiegel.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!