Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Blaszka” na 25 lat za kraty? [MORDERSTWO NA DZIAŁKACH]

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Piotra D., „Blaszkę”, na wczorajszą rozprawę przyprowadzono z aresztu. Zenon M. odpowiada z wolnej stopy
Piotra D., „Blaszkę”, na wczorajszą rozprawę przyprowadzono z aresztu. Zenon M. odpowiada z wolnej stopy Dariusz Bloch
Mowami stron zakończyła się wczoraj rozprawa dotycząca bulwersującego zabójstwa Mariana K. na działkach przy ulicy Lisiej. Prokuratura dla głównego oskarżonego zażądała 25 lat pozbawienia wolności. On sam w ostatnich słowach prosił o łaskę.

[break]
Przesłuchaniem dwóch ostatnich świadków zakończył się przewód sądowy dotyczący sprawy zabójstwa na działkach przy ul. Lisiej z lutego 2014 roku. O zachowaniach Piotra D., głównego oskarżonego o to, że uderzając kilkanaście razy kijem bejsbolowym zabił Mariana K., opowiadali Rajmund Cz., działkowicz, oraz Cecylia Ch., 80-letnia kasjerka ogródków działkowych.

- Czy kiedykolwiek u D. mieszkającego na działce była policja? - dopytywała prokurator.

- Raz, ale to krzyczała kobieta, która przewróciła się na płocie od działki, a D. wtedy spał - zeznawał Rajmund Cz.

Z kolei kasjerka twierdziła przed sądem, że D. wciąż pytał ją, jaką ma zaległość w opłatach, a ona za każdym razem musiała mu wypisywać kwoty na kartce. Oboje twierdzili, że był uczynny dla innych działkowiczów.

- Ma was nie być!

Tragedia rozegrała się w zimową noc w altance na terenie ogrodów działkowych w rejonie ulicy Lisiej. Dwaj mężczyźni - obecnie oskarżony Piotr D. i późniejsza ofiara - Marian K. - odwiedzili mieszkającą na działce Iwonę F. Kobieta była związana z Piotrem D.

Towarzystwo wypiło alkohol, po czym w którymś momencie Piotr D. uznał, że jego towarzysz zaczyna za mocno zbliżać się do kobiety. Zaczęła się awantura. W tym czasie Iwony F. w altance nie było - powiedziała, że wychodzi, żeby znaleźć psa. Kategorycznie stwierdziła, że kiedy wróci, mężczyzn ma już nie być.

Po około dwudziestu minutach okazało się, że na podłodze altanki leży Marian K. Piotr D. zadzwonił do kogoś i po około 10 minutach zjawił się jego kumpel, Zenon M. Obaj położyli ciało Mariana K. na dwukołowy wózek.

- Zwłoki uprzednio rozebrali i włożyli do worka foliowego - relacjonowała we wczorajszej mowie końcowej prokurator. - Wózek wepchnęli na lód...

Iwona F. nie zawiadomiła policji, bo - jaki zeznawała przed sądem - Piotr D. jej groził.

Wczoraj oskarżony przez prawie cały czas coś zapisywał na trzymanej w zakutych rękach kartce. Iwona F. zeznawała wcześniej w sądzie, że Piotr D. miał ją zapewniać, iż policja nic mu nie zrobi, bo ma „żółte papiery”.

Faktycznie, Piotr D. ma pseudonim „Blaszka”. Ksywka wzięła się stąd, że po trepanacji czaszki mężczyźnie wszczepiono metalowy implant kości. Biegli nie wykluczali, że zmiany w jego centralnym układzie nerwowym mogły wpłynąć na zmianę cech osobowości. Cecylia Ch. z kolei wczoraj przyznała, że Piotr D. był odludkiem.

Ciało Mariana K. dryfujące na krze odnalazł przypadkowy przechodzień. Na początku policjanci sądzili, że mężczyzna się utopił. Ale podczas sekcji zwłok na jaw wyszło, że ma on pękniętą podstawę czaszki, co było bezpośrednią przyczyną jego śmierci.

Czym uderzony?

Kwestia narzędzia, którym zadano ciosy, nie została jednoznacznie rozstrzygnięta - prokuratura uważa, że to kij bejsbolowy, obrona - że but lub pięść.

Piotra D. zatrzymano pod zarzutem zabójstwa 30 maja 2014 roku, a Zenona M., jako współsprawcę, dziesięć dni później. Piotra D. wczoraj doprowadzono na salę sądową z aresztu. Jego domniemany wspólnik został z aresztu zwolniony, odpowiada więc z wolnej stopy.

Ludzie „z działek”

Podczas mów końcowych oskarżyciel stwierdził, że celem obu stających przed sądem było zabicie Mariana K. - Piotr D. ma skłonności do agresji i celowe jest jego odizolowanie od reszty społeczeństwa - usłyszał od oskarżenia sędzia Marek Kryś. Prokurator zażądała kary 25 lat pozbawienia wolności dla „Blaszki”, dla jego kompana - 8 lat.

Nie ma powodów, żeby przyjąć, iż oskarżony, okazując agresję, działał z zamiarem pozbawienia życia Mariana K. - mec. Jan Montowski

Jan Montowski, adwokat głównego oskarżonego, nie zostawił na akcie oskarżenia suchej nitki. - Nie ma powodów, żeby przyjąć, iż oskarżony, okazując agresję, działał z zamiarem pozbawienia życia Mariana K. - stwierdził mecenas Montowski. - Obaj utrzymywali ze sobą kontakty w ramach specyficznej subkultury ludzi „z działek”. Mimo wcześniejszego zranienia w rękę Mariana K . przez Piotra D., obaj się spotykali i pili alkohol. Nie ma też bezpośrednich dowodów, że z czasie zatargu użyto kija bejsbolowego - na zabezpieczonym przedmiocie są ślady trzech osób, brak jednak śladów DNA ofiary. A te przy uderzeniach musiałyby zostać.

Obrona wnioskowała o zmianę kwalifikacji czynu. Sam Piotr D. w ostatnim słowie wczoraj stwierdził cicho: - Proszę o zastosowanie łaski dla mojej osoby. Wyrok zostanie ogłoszony za dwa tygodnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!