Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezwład władzy

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Doszły mnie słuchy, że bydgoska policja uważa „Express” za gazetę nieprzyjazną. Nie wiem, skąd takie przekonanie i jak wielu policjantów je żywi.

<!** Image 3 align=none alt="Image 198727" sub="Fani Zawiszy demonstrują w Śródmieściu. Fakt, nie są to aniołki, lecz zamykanie stadionów jest złym dla całej piłki rozwiązaniem [Fot.: Tymon Markowski]"><!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw_powazny.jpg" >Doszły mnie słuchy, że bydgoska policja uważa „Express” za gazetę nieprzyjazną. Nie wiem, skąd takie przekonanie i jak wielu policjantów je żywi.

Podejrzliwych zapewniam, że w redakcji nie nakłuwamy igłami laleczki w niebieskim mundurze. „Express Bydgoski” nie jest przeciw jakiejkolwiek grupie zawodowej jako takiej. Nawet panie lekkich obyczajów traktujemy ciepło i z sympatią. Co bynajmniej nie oznacza, że wszystkim dziennikarzom naszej redakcji podoba się wszystko, co policja robi i mówi. Dalej więc będę mówił wyłącznie we własnym imieniu.

<!** reklama>Zarzut o „antypolicyjnym” wydźwięku artykułów w „Expressie” pojawił się po drugim w ciągu ostatnich paru dni (a bodaj czwartym w ciągu paru miesięcy) sygnale, alarmującym o ciężkim pobiciu w Śródmieściu Bogu ducha winnych ofiar. Podkreślam „Bogu ducha winnych”, by nie łączyć z tymi zdarzeniami porachunków gangsterów, chuliganów i dewiantów, którzy czerpią rozkosz z dawania i dostawania po mordzie.

Podkreślam też „ciężkie pobicie”, by odróżnić te ataki od banalnej szarpaniny. W poniedziałek pisaliśmy o 17-letnim Oskarze, który w biały dzień pod mostem Bernardyńskim dostał od dwóch bandziorów taką fangę, że obudził się dopiero w szpitalu Biziela. Oskar nie wie nawet, o co ci dwaj mieli do niego pretensje, bo zanim wyjął słuchawki z uszu, napastnicy przeszli już od słów do czynów. W środę do listy skatowanych dopisaliśmy osobę powszechnie znaną w mieście - Tomasza W., właściciela klubu „Mega” na Skrzetusku i byłego radnego miejskiego.

Pan Tomasz też nie bardzo wie, o co poszło. Prawdopodobnie w uliczce Przesmyk spojrzał na kogoś niezbyt przychylnym - zdaniem tego kogoś - okiem. I zanim zdążył się wytłumaczyć, oberwał w bok głowy, po czym nieprzytomny trafił na OIOM szpitala „Jurasza”. Oczywiście najgłośniejszym bandyckim czynem na starówce w ostatnim czasie było zakatowanie na Długiej, prawdopodobnie brukowcem, 39-letniego przedsiębiorcy.

Czyż nie są to okrucieństwa wymagające zdecydowanej reakcji? Okazuje się, że dla policjantów z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej to normalka. Po pobiciu Tomasza W. nasz reporter wysłuchał od oficera prasowego następującego komentarza: „Takie zdarzenia, niestety, były i będą. Warto jednak pamiętać, że od 2002 roku w powiecie bydgoskim liczba przestępstw kryminalnych spadła z poziomu 17 tysięcy do 10 tysięcy w 2011 roku”.

Nie ma żartów z filozofią, moja ty Pietrowna Zofio - spieszę z odpowiedzią. I nie ma większego kłamstwa niż statystyka. Kto wie zresztą, może i w powiecie bydgoskim rzadziej teraz biją. Tylko że, niestety, jakby mocniej... Zamiast policyjnego zagadywania rzeczywistości wolałbym więc odważną, choćby i pesymistyczną odpowiedź: że jest nas w policji za mało, że jesteśmy źle wyposażeni, nie mamy na paliwo, czy bandyci coraz mniej się nas boją.

W tym kontekście na czarny humor zakrawa rada, jaką po pobiciu byłego radnego za pośrednictwem „Expressu” udzielił bydgoszczanom Marek Jeleniewski, były rzecznik policji, a aktualnie radny, przewodniczący ratuszowej Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego: „Nie biłbym na alarm. W centrach miast zawsze jest większe zagrożenie przestępczością kryminalną. Ważne, byśmy zawsze wzywali policję”. Tak, to bardzo ważne. Policja prawdopodobnie nie zdąży nas obronić, lecz przynajmniej statystykę będzie miała rzetelną.

Trwa seria dziwnych ruchów wokół meczów piłkarskich w naszym regionie. Najpierw była niezgoda wojewody na organizację meczu Polska - RPA na Zawiszy. Teraz, również za sprawą wojewody, kibice Zawiszy nie zostaną wpuszczeni na derby w Grudziądzu, natomiast na stadion w Bydgoszczy nie wejdą kibice m.in. z Bytomia. Rozumiem, że bezpieczeństwo jest najważniejsze. Ba, dbając o nie w ten sposób, raz dwa doprowadzimy do ostatecznego rozwiązania kwestii kibolskiej. Nie ma publiki, nie ma wpływów z biletów, nie ma reklamy, nie ma sponsorów - nie ma piłki i problemów z nią związanych. Czy o to właśnie chodzi?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!