[break]
W nocy od kilku dni temperatura spada do kilkunastu stopni poniżej zera. W dzień jest około minus 10 stopni. Schronisko dla Bezdomnych Mężczyzn Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej pęka w szwach.
- W okresie jesienno-zimowym przygotowujemy dwa dodatkowe pomieszczenia z łóżkami - jedno dla 20, drugie dla 30 osób, ale przy takich mrozach i tak to jest za mało. Nikogo jednak nie odsyłamy, w świetlicy rozkładane są materace - mówi Maciej Zabielski, kierownik placówki.
Nikt nikogo nie wygania
Bezwzględnym warunkiem przyjęcia do schroniska jest trzeźwość. Od tego warunku nie ma żadnego odstępstwa, także zimą. Pijani trafiają do Punktu Pomocy Osobom Nietrzeźwym, również mieszczącym się przy Fordońskiej.
- Zimą, podczas takich ostrych mrozów jak teraz, nikogo nie wyganiamy. Osoby bezdomne mogą tu przebywać cały dzień. Latem natomiast, po spędzeniu nocy, muszą schronisko opuścić. Pozostać mogą tylko, między innymi, niepełnosprawni, zasiłkowcy. Reszta powinna szukać pracy - dodaje Maciej Zabielski.
Pensjonariusze placówki nie chcą rozmawiać o tym, dlaczego tu trafili.
- Niech pan napisze, że jesteśmy zadowoleni i nam się tu podoba, czy coś takiego - mówi jeden z mężczyzn.
PRZECZYTAJ:Wpuśćcie podpitego
PRZECZYTAJ:Prawda jest prosta, ale brutalna
Chętniej, ale anonimowo, skarżą się na brak możliwości znalezienia mieszkania. - Ja w schronisku przebywam z przerwami od dziewięciu lat. Mógłbym wskazać wiele opuszczonych budynków, które latami stoją puste. Sam bym takie mieszkanie wyremontował, bo jestem budowlańcem, ale urzędników to nie obchodzi - mówi inny mężczyzna.
W schronisku dla kobiet tłoku nie ma
Inna sytuacja panuje w Schronisku dla Kobiet i Matek z Dziećmi. Placówka dysponuje 147 miejscami, wczoraj przebywało w niej 120 osób. - W naszym przypadku mróz nie ma takiego znaczenia. Czasami jest tak, że latem przebywa u nas więcej kobiet niż zimą. Wiadomo, że matka z dzieckiem nie będzie spała pod mostem. Oczywiście, zdarzają się sytuacje nadzwyczajne, ale raczej rzadko - mówi Bogumiła Kobleńska, pracowniczka socjalna schroniska.
Bydgoska straż miejska od początku roku interweniowała w sprawie osób bezdomnych już ponad sto razy. - Tylko dwie osoby zdecydowały się na przewiezienie do schroniska. Większość nie chce takiej pomocy, woli ryzykować, a my nikogo nie możemy do tego zmuszać. Przekazujemy informację, gdzie można znaleźć pomoc, zjeść ciepły posiłek - mówi Jarosław Wolski ze straży miejskiej.
Najczęściej na klatach schodowych
Strażnicy miejscy nie tylko reagują na zgłoszenia od mieszkańców, ale patrolują miejsca, gdzie mogą przebywać bezdomni. - Znamy te miejsca z poprzednich lat. Jak wynika z naszych statystyk, najczęściej są to klatki schodowe, rzadziej ogródki działkowe, ale także zsypy na śmieci, wiaty przystankowe - dodaje Jarosław Wolski.
Pijani, i to już bez ich pozwolenia, są przewożeni do Punktu Pomocy Osobom Nietrzeźwym. W przypadkach stwierdzenia silnego upojenia alkoholowego, jakichś obrażeń, wzywana jest karetka pogotowia ratunkowego.
- O tym, czy taka osoba musi zostać przewieziona do szpitala, decyduje ratownik medyczny lub lekarz. Ale w tym roku nie mieliśmy jeszcze takiego przypadku - mówi Jarosław Wolski.