Mieszkaniec Chełmży usłyszał zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Pod koniec stycznia 30-latek miał skatować czteromiesięcznego szczeniaka Fijo. W tym czasie był sam w mieszkaniu. Podejrzany nie przyznaje się do winy. Grozi mu do 3 lat pozbawiania wolności.
Polecamy: Prawo jazdy 2018. Jakie zmiany czekają przyszłych kierowców?
Zarzuty Bartosz D. usłyszał w marcu. Wtedy też decyzją Sądu Rejonowego w Toruniu został tymczasowo aresztowany na 2 miesiące. 16 maja ten sam sąd postanowił, by aresztu mu już nie przedłużać. Domagała się tego Prokuratura Rejonowa Toruń Wschód. Sąd uznał jednak, że nie zachodzi już obawa matactwa - wszystkie czynności procesowe z udziałem podejrzanego, zaplanowane na ten etap postępowania, zostały wykonane. Taką decyzję prokuratura zaskarżyła do Sądu Okręgowego w Toruniu, który sprawą zajmie się 12 czerwca. Na razie Bartosz D. może cieszyć się wolnością.
Przypomnijmy, że 30-letni mężczyzna ukrywał się przed organami ścigania. Był poszukiwany listem gończym. W poszukiwanie go angażowali się nie tylko policjanci, ale i agencja detektywistyczna Lampart oraz internauci z całej Polski.
Zobacz także:
Wyburzanie starych budynków Toruńskich Zakładów Materiałów O...
W procesie sądowym Bartosza D. oskarżycielem posiłkowym będzie Fundacja dla Szczeniąt Judyta, która pomogła skatowanemu psu Fijo. Fundacja nie kryje, że będzie wnosić o najsurowszą możliwa karę dla Bartosza D. - - Bez wątpienia będziemy wnosili w sądzie o trzy lata bezwzględnego więzienia. Mam nadzieję, że ta sprawa i wydanie listu gończego, będą precedensem i podejście do takich spraw się zmieni w Polsce. Obrażenia szczeniaka, moim zdaniem, absolutnie wykluczają nieszczęśliwy wypadek - mówiła "Nowościom" Katarzyna Topczewska, pełnomocnik fundacji.