Barce oddali kilka lat życia, wierząc, że pozostaną jej użytkownikami...
[break]
Andrzej Tomczyk, wiceprezes BBWW, człowiek odpowiedzialny za barkę, jeszcze do wczoraj miał prawo pozostawać na jednostce jako jej - udokumentowany - opiekun. Zastaliśmy go podczas pakowania rzeczy. Od teraz stery przejmuje MCK. Opiekun zapewnia, że w poniedziałek też pojawi się na stanowisku, bo czuje odpowiedzialność za Lemarę. Tak zresztą było od samego początku.
Cofnijmy się w czasie, do momentu, gdy pan Tomczyk odebrał telefon z Urzędu Żeglugi Śródlądowej w Szczecinie (Lemara służyła tam jako pływające biuro Ekspozytury Żeglugi Bydgoskiej). Zapytano go, czy jest zainteresowany barką, której grozi zezłomowanie.
- Gdy zobaczyłem zdjęcie tego obiektu, prawie zemdlałem - wspomina nasz rozmówca. - Ostatnia barka wyprodukowana w Bydgoszczy! Byłem wówczas prezesem Fundacji Kanału Bydgoskiego, zacząłem więc ostro działać, agitować u władz. Chciałem, żeby barka stała się własnością bydgoszczan i żeby służyła całemu środowisku wodniackiemu. Kosztowało to nas, społeczników, osiem lat pracy... Efekt jest taki, że Lemara, pięknie wyremontowana, stoi dziś na Rybim Rynku. Niestety, nie spełniły się nasze marzenia o użytkowaniu barki, chociaż mieliśmy umowę z miastem, która wskazywała Bractwo jako przyszłego użytkownika obiektu. Opracowaliśmy obszerną koncepcję wykorzystania Lemary do celów edukacyjnych, promocyjnych, dbaliśmy o szczegóły prawne, moim zdaniem, byliśmy poważnym oferentem. Niestety, miasto, bez wyraźnego uzasadnienia, niemalże nagle, oddało barkę MCK-owi, chociaż pierwotnie miała być pod opieką obywateli. Dlaczego tak się stało?
Andrzej Tomczyk ma na podorędziu dziennik pokładowy Lemary Czytamy w nim, że o barkę dbało całe Bractwo. Praktyki odbywali na niej studenci UKW (kierunek Rewitalizacja Dróg Wodnych), stała się też przystanią dla turystów i młodych kajakarzy, którzy słuchali historii barek bydgoskich opartych o wystawę archiwalnych zdjęć właścicieli barki. Swoją wystawę zorganizowało tam także UKW.
Co się teraz zmieni? Wydaje się, że MCK nie odpływa daleko od pomysłów Bractwa. Centrum zapewnia, że miejsce na barce znajdą i szyperskie rodziny, i pracownie MCK. Na górnym pokładzie będą mogły odbywać się np. koncerty, spotkania autorskie. Co ważne, odtworzone zostanie (o co także zabiegało BBWW) mieszkanie szypra i - po drugiej stronie dziobu - mieszkanie marynarza.