Jak zawsze w takich okolicznościach meczowych, w samej końcówce każdy zespół do przechylenia szali zwycięstwa potrzebuje łutu szczęścia, nawet przy znakomitej postawie. Los sprzyjał w tej niesamowitej nerwówce Miastu Szkła, co w połączeniu z umiejętnościami i zaangażowaniem dało sukces. Wygrana ma podwójne znaczenie. Rzecz jasna cieszy, satysfakcjonuje, jak każda, ale miejscowi pokonali nie byle kogo, bo sąsiada w tabeli z takim samym dorobkiem punktowym.
Właśnie mecz od początku zapowiadał się hitowo, wszak rywalizował wicelider tabeli (Miasto Szkła) z trzecią ekipą pierwszoligowej stawki (Astoria). Przedmeczowe przewidywania od pierwszych akcji znalazły odzwierciedlenie na parkiecie. Obie drużyny bowiem od początku prezentowały szybką, skuteczną koszykówkę, potwierdzając ponadto wysoką, indywidualną formę.
Wynik cały czas oscylował wokół remisu. Na dwie i pół minuty przed końcem lekką przewagę zaznaczyli przyjezdni (67:63 dla Astorii), a przełomowe znaczenie dla losów meczu miały trójki Huberta Łałaka i Michała Jankowskiego. Dzięki tym trafieniom Miasto Szkła wyszło na prowadzenie (71:70) na 50. sekund przed zakończeniem. Następne 2 punkty dołożył Radosław Trubacz (10. sekund do końca) i w tym czasie goście nie potrafili już celnie rzucić. 4. sekundy przed syreną Filip Zegzuła zmarnował obydwa osobiste. Wśród gości imponował Mateusz Kaszowski.
Miasto Szkła Krosno - Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 73: 70
(18:19, 14:14, 18:21, 23:16)
Miasto Szkła: Rasnick 19, Trubacz 8 (2x3), Wrona 11 (1x3), Zagórski 8 (1x3), Łałak 10 (2x3) oraz Jaworski 0, Jankowski 11 (3x3), Griszczuk 0, Sobiech 6. Trener Edmunds Valeiko.
Astoria: Małgorzaciak 6 (2x3), Śmigielski 3, Jeszke 4, Wińkowski 6, Kaszowski 21 (4x3) oraz Kiwilsza 10, Burczyk 3 (1x3), Zegzuła 8 (2x3), Stupnicki 6, Ulczyński 3 (1x3). Trener Krzysztof Szubarga.
Widzów 500.
