Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Babcia i 20-letni wnuk na wózku gnieżdżą się w jednym pokoju. Bez ciepłej bieżącej wody!

Katarzyna Piojda
Adrian ma 20 lat. Nigdy nie będzie chodził i nigdy nie będzie pracował, ale zawód wyuczony będzie miał. Zostanie fotografem, bo takie ma marzenie.
Adrian ma 20 lat. Nigdy nie będzie chodził i nigdy nie będzie pracował, ale zawód wyuczony będzie miał. Zostanie fotografem, bo takie ma marzenie. zdjęcie ilustracyjne
- Jeny, jak nam się polepszy! Wnuk będzie miał własne łóżko. Osobne! - cieszy się pani Ewa, babcia niepełnosprawnego Adriana. Ona samotnie go wychowuje.

Adrian ma 20 lat. Mówi: - Nigdy nie byłem zdrowy i to się już nie zmieni do końca życia.

Ale babcia, która go sama wychowuje, robi wszystko, żeby chłopak miał w miarę normalne to życie. Ona i on mieszkają w ruinie w Grudziądzu. - Adrian urodził się jako wcześniak, w 8. miesiącu ciąży, jako drugie dziecko mojej córki – zaczyna pani Ewa.

4 lata wcześniej ta córka urodziła córkę, całą i zdrową. - Lekarze zaraz po narodzinach Adriana zdiagnozowali u niego mózgowe porażenie dziecięce. I od razu było wiadomo, że on nie będzie chodzić. Córka chciała oddać go do zakładu opiekuńczo-pielęgnacyjnego. Ojciec nim się nie interesował. Powiedziałam: wara! Mój wnuk nie zamieszka w ośrodku.

Ich troje

No i nie zamieszkał. Babcia i dziadek go wychowywali od małego. Pani Ewa pracowała jako sprzedawczyni, ale zrezygnowała z pracy, żeby zająć się wnuczkiem, wymagającym całodobowej opieki. Gdy był malutki, nie siedział, nie raczkował. Potrzebował jeszcze raz tyle uwagi, ile inne dzieci w jego wieku.

- Najpierw mieszkaliśmy we trójkę. Znaczy: ja, mąż i Adrian. Mąż zmarł 13 lat temu. Zostałam sama z wnukiem - mówi pani Ewa.

W jakich państwach dzieciom żyje się najlepiej?

Zajmują gminną kawalerkę. 30 metrów kwadratowych. Pokój z kuchnią. Początkowo nie było tutaj nawet łazienki, ale pani Ewa z mężem wyodrębnili na nią miejsce z części kuchni. Dzięki temu nie trzeba już spacerować do łazienki na korytarzu.
Chociaż to, co jest u nich obok kuchni, trudno nazwać łazienką w pełnym słowa znaczeniu. - Owszem, mamy prysznic, ale nie działa. Myjemy się w miskach – opowiada grudziądzanka.

Nie tak szybko z tym myciem. - Najpierw muszę zagotować wodę, bo bieżącą mamy, ale jedynie zimną – dodaje kobieta. - Wlewam do miski i jest jakby kąpanie.

68-latka dźwiga nie tylko miski z gorącą wodą. Adriana też dźwiga. - Mieszkamy na parterze, ale żeby zejść na dwór, musimy pokonać 4 schody. Nie da rady inaczej, jak tylko dźwignąć chłopaka. On waży około 60 kilogramów. Mus to mus.
Adrian: - Parę razy spadliśmy razem z babcią z tych schodów. Poleciałem z wózkiem na plecy. Od tamtej pory prosimy sąsiada.
Wnuk nie jest w stanie pomóc babci. Jeszcze ona mu musi pomagać. - Ubrać się i umyć. Dobrze jednak, że sam je przy stole - zachwala starsza pani.

Adrian ma 20 lat. Nigdy nie będzie chodził i nigdy nie będzie pracował, ale zawód wyuczony będzie miał. Zostanie fotografem, bo takie ma marzenie.
Adrian ma 20 lat. Nigdy nie będzie chodził i nigdy nie będzie pracował, ale zawód wyuczony będzie miał. Zostanie fotografem, bo takie ma marzenie. Archiwum prywatne

Piłka dla wózkowiczów

W ogóle chwali chłopaka. - Stał się na tyle samodzielny, że z naszego Grudziądza jeździ regularnie do Bydgoszczy. Sam. Podróżuje pociągiem na mecze, bo on w Bydgoszczy gra w piłkę dla osób niepełnosprawnych. Sam dociera na nasz dworzec kolejowy. Podjeżdża niskopodłogowy pociąg i Adrian wsiada. Gdy wnuk wraca z Bydgoszczy, czekam na niego na peronie.
Jakież to ułatwienie w porównaniu z tym, co było, gdy mały chodził do podstawówki.

- Wychodziliśmy z domu. Dźwigałam Adriana. Sadzałam go na wózek. Szliśmy na autobus. Z autobusu do szkoły, uczył się w szkole specjalnej. Zostawał, a ja wracałam do domu. Gdy zbliżał się koniec lekcji, już jechałam po niego. Tak dzień w dzień.
Okropna podłoga

A po powrocie do domu Adrian siedział z babcią. - Kolegów to on w podstawówce za bardzo nie miał. Zresztą wstyd byłoby mu zaprosić kumpla do naszego mieszkania. Na ścianach i pod podłogą jest grzyb. Czuć go, jak tylko się wejdzie. A najbardziej czuć go od podłogi. Po prostu śmierdzi.

Wilgoć, która panuje wewnątrz, utrudnia lokatorom życie. Nawet ubieranie się utrudnia. - Rzeczy, które chcemy ubrać, wyjmujemy z szafy z 2-dniowym wyprzedzeniem. Tak, tak. Nie przesłyszała się pani. Adrian mówi mi, co założy za 2 dni. Ja te ciuchy wyjmuję i piorę. Muszę uważać z praniem. Jak włączam pralkę, nie może być jednocześnie włączony telewizor. Słaby prąd u nas. Potem prasuję i nazajutrz są gotowe. Czekają na fotelu, a nie w szafie, na założenie.

Pani Ewa tłumaczy, dlaczego nie w szafie. - Bo tam wilgoć i od tej wilgoci rzeczy też by znowu śmierdziały.

Sama próbowała sobie z nią radzić. - Parę lat temu wymieniłam okna. Myślałam, że wilgoć ustąpi. Odświeżyliśmy też ściany.
Nie ustąpiła.

Niedawno kobieta wymieniła meble. - Nic nie dało. Przy otwieraniu szafy znowu uderza brzydki zapach.
Brzydki zapach dokucza. Podobnie, jak ciasnota w komunalnej kawalerce. - W pokoju, naszym jednym, jedynym, mamy szafę, biurko, 2 fotele i ławę, tapczan – wymienia pani Ewa. - Razem na niej śpimy. Tak, ja i mój 20-letni chory wnuk. Nie ma miejsca, żeby nawet najwęższe łóżko jednoosobowe tutaj wstawić.

Socjalne statystyki

Kobieta nigdy nie prosiła o wsparcie pracowników socjalnych. - Oni raczej by nie pomogli. Tyle, że ujęliby nas w swoich statystykach – sądzi. - Mamy 1525 złotych dochodu miesięcznie. To moja emerytura plus renta socjalna Adriana. Zanim stał się pełnoletni, nie dostawałam na niego „500 plus”, bo jestem babcią, nie mamą. Nie należało się. Alimentów Adrian też nie dostawał, chociaż zasądzone miał.

Za mieszkanie płacą 250 złotych miesięcznie. Dochodzą leki dla Adriana i jego rehabilitacje. Rehabilitant przychodzi do domu albo babcia z wnukiem jadą na rehabilitacje.

Będzie lepiej – i to lada chwila.

Zmiana oczekiwana

Na początku roku Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Nieruchomościami przyznało babci i wnukowi większe mieszkanie. - Dopiero po tym, jak sąsiedzi opisali nasze warunki. To przy okazji zbiórki, prowadzonej w internecie na nowy wózek inwalidzki dla Adriana (poprzedni służył tak długo, aż się zepsuł i nie było szans na naprawę). Wcześniej urzędnicy z ratusza nic nie wiedzieli o naszej sytuacji. Nie powiadamialiśmy ich.

2-osobowa rodzina miała wprowadzić się do nowego lokum już wiosną. Koronawirus pokrzyżował jednak plany. Procedury się wydłużyły, ponieważ urzędy, przez wprowadzone obostrzenia, nie mogły funkcjonować w standardowym trybie.

- Gdy poszłam zobaczyć mieszkanie, od razu mi się spodobało. 52 metry, 2 pokoje. Dla Adriana jeden. Drugi dla mnie. W kamienicy, na parterze, ale będzie wygodnie dla Adriana. Da radę wyjeżdżać na wózku z mieszkania bezpośrednio na zewnątrz, bo podłoga w mieszkaniu jest na poziomie chodnika. Schodów brak.

Do remontu

Pojawił się minus. - Mieszkanie, które przyznała nam gmina, wymaga remontu. Musimy za niego zapłacić. Trzeba zrobić ściany, położyć podłogi, wstawić drzwi wewnętrzne. Poszukałam fachowca. Materiały i robocizna kosztują 55 tysięcy złotych. Może ciut więcej.

Na portalu Siepomaga.pl trwa zbiórka (link: https://www.siepomaga.pl/adrian-bystrek). To na remont i dostosowanie mieszkania dla osoby niepełnosprawnej, czyli dla Adriana.

Akcja ruszyła pod koniec wakacji, ale słabo idzie. - Został niecały tydzień, żeby zebrać wymaganą kwotę, a na koncie widnieje trochę ponad 6 procent - martwi się pani Ewa.

Chcieliby zamieszkać pod nowym adresem, zanim nastaną mrozy. Nie chcą znowu zimą siedzieć w kurtkach w pokoju, a przecież tak bywało, wszak piec kaflowy nie staje na wysokości zadania.

- Jak nam się polepszy! Wnuk będzie miał własne łóżko. Osobne! - cieszy się jego babcia.

Adrian będzie mógł zapraszać kolegów (może nawet koleżanki) do nowego mieszkania. - Mamy nie zaprosi. Nie chce jej widzieć. Tak, jak ona nie chciała go widzieć po jego narodzinach - dodaje babcia. Ona akurat z córką kontakt ma. Rzadki, ale ma. Starsza siostra za to odwiedzi brata i babcię.

Przyszły fotograf

Adrian nigdy w życiu nie będzie mógł podjąć pracy. - Ale zawód zdobędę. W Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym nr 2 w Grudziądzu uczę się na fotografa. Takie miałem marzenie.

Zaraz spełni się jego drugie marzenie. To o nowym mieszkaniu, osobnym pokoju, i osobnym łóżku.

Masz podobne problemy? Chcesz nagłośnić swoja sprawę dotyczące warunków mieszkaniowych? Napisz do autorki: Katarzyna Piojda

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Babcia i 20-letni wnuk na wózku gnieżdżą się w jednym pokoju. Bez ciepłej bieżącej wody! - Gazeta Pomorska