https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Autobus to nie dyskoteka

Sławomir Bobbe
- Ej, wiesz są czasem, k..., takie dni, są czasem, k..., takie tygodnie, że wszystko wk... mnie, wiesz! - śpiewa warszawski raper Onar. Nie na kolejnym koncercie, ale w bydgoskim autobusie.

- Ej, wiesz są czasem, k..., takie dni, są czasem, k..., takie tygodnie, że wszystko wk... mnie, wiesz! - śpiewa warszawski raper Onar. Nie na kolejnym koncercie, ale w bydgoskim autobusie.

<!** Image 2 align=right alt="Image 139986" sub="- Głośne rozmowy przeszkadzają nie tylko pasażerom, lecz także kierowcom - mówi Robert Wojewódzki z MZK Fot. Tadeusz Pawłowski">Tu koncerty są darmowe, bez wejściówek i trwają cały czas. Bywa nawet po kilka w jednym czasie i miejscu. Artyści z ustawionych na cały regulator komórek wzajemnie się przekrzykują, a im mocniejsza komórka i głośniejszy zaśpiew, tym powód do dumy dla jej młodego właściciela większy.

- Zwrócić takim uwagę strach. A przecież w autobusie jadą też starsze osoby, jadą dzieci. Nie sądzę, żeby takie teksty i muzyka im się podobały. Panuje zwykłe chamstwo, a puszczanie piosenek tak, by wszyscy je słyszeli, to jakaś nowa moda. Nie będę z tym walczył. Po prostu zakładam słuchawki i włączam własną muzykę, żeby nie słuchać tego, czego akurat nie chcę - mówi pan Marcin, który dojeżdża do pracy linią 79.

Pani Jadwiga, pracownica jednego z bydgoskich urzędów, podróżuje do centrum z Osowej Góry.

- Denerwują mnie nie tylko młodzi, którzy serwują nam porcję swojej bełkotliwej muzyki. Zwykle siedzą z tyłu, dlatego ja staram się wchodzić przednimi drzwiami. Bardziej irytują mnie rozmowy przez telefon prowadzone przez pasażerów. Od pana z naprzeciwka mogę dowiedzieć się wszystkiego o chorobie babci Małgosi, wiem, co będzie miała na obiad pani siedząca obok, bo właśnie zleca zakupy swojemu synowi. Wiem też, że pani stojącej dalej nie układa się w małżeństwie, bo z płaczem opowiada, jak mąż pije i hula po pracy. Ale ja nie chcę o tym wiedzieć! Czy ludzie nie mają wstydu i oporów przed publicznym praniem brudów? - zastanawia się urzędniczka.

<!** reklama>Jako pierwsza do walki z „jednokomórkowcami” ruszyła stolica. Tamtejsze media doniosły nawet, że kierowcy rozmawiających zbyt głośno przez telefon wypraszają z pojazdów. - Nie zamierzamy zakazywać pasażerom rozmów przez telefony komórkowe - mówi Igor Krajnow, rzecznik prasowy Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie. - Są w autobusach, co prawda, naklejki z przekreślonym telefonem komórkowym, ale nalepił je producent autobusów, a nie my. Inną sprawą jest głośne słuchanie muzyki. Jeśli ktoś ma słuchawki na uszach, nie ma problemu. Zakazaliśmy natomiast emisji dźwięku w autobusach z jakichkolwiek źródeł - twierdzi rzecznik.

Warszawa wprowadziła ten zakaz dlatego, że irytację wśród tamtejszych pasażerów wywoływały osoby żebrzące, wspomagające się przy tym dźwiękami skrzypiec, akordeonów lub - co najbardziej przerażało podróżnych - własnym śpiewem.

- Zakaz rozmów telefoniczncyh i słuchania muzyki obowiązuje tylko naszych kierowców. Złamanie go grozi karą dyscyplinarną - twierdzi Robert Dziubich, zastępca dyrektora MZK ds. eksploatacyjnych. - Pasażerom nie zakazujemy używania telefonów. Jeśli dźwięk lub muzyka jest zbyt głośna, jest to zakłócanie porządku publicznego i powinny się tym zająć inne służby - uważa dyrektor. - To kwestia wychowania, ale także postawy obywatelskiej. Dlaczego inni pasażerowie nie zwrócą takim młodym ludziom uwagi? Oczekują, że zrobi to za nich kierowca. A kierowca powinien bezpiecznie prowadzić pojazd.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski