Wczoraj asesorzy sędziowscy w całym kraju utracili posiadane dotąd prawo do orzekania w sądach.
<!** Image 2 align=right alt="Image 118499" sub="Decyzja Trybunału Konstytucyjnego w sprawie asesorów sędziowskich budziła obawy, że na wyroki trzeba będzie czekać dłużej niż dotychczas Fot. Dariusz Bloch">W październiku 2007 roku Trybunał Konstytucyjny uznał, że pełnienie funkcji sędziów przez asesorów jest niezgodne z konstytucją, ponieważ nie posiadają oni sędziowskiej gwarancji niezależności. Asesorów powoływał bowiem minister sprawiedliwości, od którego zależała potem ich dalsza kariera, a nie prezydent RP, jak ma to miejsce w przypadku sędziów.
Wejście w życie wyroku odroczono na półtora roku, bo orzekający doskonale zdawali sobie sprawę, że wyjęcie z sądownictwa około dwóch tysięcy asesorów, którzy orzekali nie tylko w drobnych sprawach, spowodowałoby zapaść wymiaru sprawiedliwości. Przeszkodę stanowić mogła też długotrwała procedura, umożliwiająca asesorom uzyskiwanie uprawnień sędziowskich.
Przez dłuższy czas opinie były podzielone. Większość środowiska była zadowolona z takiego rozstrzygnięcia, choć nie brakowało opinii, że w tej sytuacji powstaną poważne zatory w i tak niezbyt szybkiej procedurze sądowej w Polsce. Najbardziej obawiano się komplikacji w procesach karnych prowadzonych przez asesorów, którzy nie zdążyli do maja zostać sędziami. Prawo przewiduje, że po zmianie sędziego proces trzeba powtarzać od nowa. A to oznacza konieczność zapoznania się z aktami od początku i wydłużenie czasu procesu o minimum kilka miesięcy, a w najgorszym wypadku nawet o więcej niż rok. W procesach cywilnych i z dziedziny prawa pracy zmiana sędziego nie rodzi takiej konieczności.
<!** reklama>Jak się ocenia, w skali kraju proces uzyskiwania nominacji sędziowskich przez asesorów przebiegał dość wolno. Podjęto zatem radykalne kroki. Na początku 2009 roku skrócono, między innymi, okres tzw. stażu asesorskiego z trzech lat do roku. Zwykle cała procedura poprzedzająca nominację trwała około 10 miesięcy. W ostatnich tygodniach wymiar sprawiedliwości dwoił się i troił, aby trwało to jak najkrócej. Jak zapewniała rzeczniczka Krajowej Rady Sądownictwa, sędzia Barbara Godlewska-Michalak, także prezydent, znając powagę sytuacji, starał się powoływać jak największą liczbę asesorów na stanowiska sędziowskie.
Wiadomo już, że kilkuset asesorów nie zdąży na czas uzyskać sędziowskich nominacji. Uzyskają je później. W tej sytuacji procesy, które prowadzili, zostały bezterminowo odroczone do czasu uzyskania przez nich uprawnień, aby nie musieli ich przejmować i rozpoczynać od nowa inni sędziowie.
W Kujawsko-Pomorskiem sprawę udało się rozwiązać lepiej niż w wielu regionach kraju.
- Problem możliwości wystąpienia zatorów u nas w ogóle się nie pojawił. Z dwudziestu asesorów na terenie naszego sądu niemal wszystkim udało się w porę przejść odpowiednie procedury i uzyskać nominacje - powiedział nam sędzia Sądu Okręgowego w Bydgoszczy, Włodzimierz Hilla. - Ostatnia osoba jest w tej chwili na etapie weryfikacji, a jej etat został przejęty przez innego - delegowanego - sędziego.
Podobnie było w Toruniu. Anna Rybacka, kierowniczka oddziału administracyjnego tamtejszego Sądu Rejonowego, powiedziała nam, że wprawdzie trzech ostatnich asesorów uzyskało nominacje dosłownie w ostatniej chwili, bo dopiero pod koniec kwietnia, ale w ten sposób dołączyli oni do pozostałych, co pozwoliło na absolutnie bezkonfliktowe wypełnienie decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie asesorów sędziowskich.
Weryfikacja
- Procedura awansowania asesora na sędziego zaczyna się od zbadania jego orzecznictwa przez sędziego wizytatora, który wydaje opinię i przekazuje kandydaturę do zaopiniowania przez kolegium sędziów sądu okręgowego.
- Następnie kandydaturę opiniuje zgromadzenie sędziów sądu okręgowego, a także minister sprawiedliwości i Krajowa Rada Sądownictwa, która rekomenduje kandydata prezydentowi.