- 27 kwietnia osobiście przekazałem do kancelarii prezydenta Bydgoszczy Rafała Bruskiego i przewodniczącego RM Zbigniewa Sobocińskiego pismo z prośbą o wsparcie. Chodziło o kwotę rzędu 1 mln złotych, która jest niezbędna na opłacenie logistyki związanej z podróżami po całej Europie, hotelami oraz na kaucję w wysokości 25 tysięcy euro (ponad 110 tys. zł po aktualnym kursie - dop. T.N.) - wyjaśnił nam Jarosław Kotewicz, menedżer klubu. - Do piątku, 10 czerwca, kiedy to powinniśmy poinformować władze Euroligi o naszej decyzji, nie otrzymaliśmy oficjalnej odpowiedzi. Stąd tego dnia ogłosiliśmy, że rezygnujemy z występów w tych rozgrywkach - dodał.
- Pismo z klubu rzeczywiście wpłynęło do urzędu 27 kwietnia. Klub oczekiwał w nim wsparcia ze strony miasta w wysokości 1 mln zł. Już trzy dni później, w sobotę, 30 kwietnia, przy okazji pierwszego meczu finałowego prezydent osobiście poinformował panów Waldemara Koteckiego (przedstawiciel głównego sponsora - dop. T.N.) i Jarosława Kotewicza, że miasto nie dofinansuje startu drużyny w Eurolidze w oczekiwanej przez działaczy kwocie 1 mln zł.
10 czerwca powiadomiono oficjalnie władze klubu (telefonicznie i drogą mailową), że miasto proponuje dodatkowe wsparcie drużyny w wysokości zadeklarowanej w roku 2015 r. Rok wcześniej było to - przypomnę - 500 tys. zł.
Należy dodać, że klub - mimo informacji przekazanej przez prezydenta - oczekiwał od miasta wsparcia na poziomie wspomnianego 1 miliona złotych. Biorąc pod uwagę, że dofinansowanie dla klubu przekazywane przez miasto na cały sezon 2015/2016 wynosi 1.266.700 zł, znalezienie w budżecie niemal tej samej, dodatkowej kwoty było niemożliwe.
Miasto jest zainteresowane wspieraniem klubów sportowych i na pewno sukcesy odnoszone przez te kluby wpływają pozytywnie na wizerunek miasta. Niemniej, wielokrotnie podkreślamy, że miasto nie może być jedynym źródłem finansowania klubów sportowych. Nie można zatem oczekiwać, że miasto na swoje barki weźmie w całości koszt występu w Eurolidze - wyjaśniła nam Anna Strzelczyk-Frydrych z Biuro Obsługi Mediów UM.
W tym miejscu pozwólmy sobie na krótkie skomentowanie tych słów. Oczywiście nikt nie kwestionuje znaczącej pomocy miasta dla sportu, w tym dla Artego. Trudno jednak zrozumieć, że klub na oficjalną odpowiedź czekał niemal półtora miesiąca, a otrzymał ją w dniu zamykania zgłoszeń dokładnie o godz. 14.56, gdy biuro w Artego Arenie było już nieczynne. Artego to jest klub, który nie tylko wyciąga rękę po pieniądze w stronę ulicy Jezuickiej, ale bodaj jako jedyny w Bydgoszczy, ma budżet, którego ponad połowę stanowi wsparcie sponsorów - od strategicznego, po wielu drobnych. Przez siedem lat występów w ekstraklasie wypracował sobie uznaną w Polsce markę. W ostatnich czterech sezonach wywalczył dwa brązowe i dwa srebrne medale mistrzostw Polski. To mówi samo za siebie. Mógłby być wizytówką miasta na europejskich arenach. Nie będzie.
W tej sytuacji rozpoczyna się operacja ekstraklasa, czyli budowanie składu na nowy sezon. Przypomnijmy, że umowy podpisane mają trener Tomasz Herkt i Elżbieta Międzik. W poniedziałek zebrał się zarząd klubu. Planuje się utrzymanie trzonu zespołu z poprzedniego sezonu. Niezbędne także będą wzmocnienia. Być może poszukiwać się będzie amerykańskiej zawodniczki na pozycję numer 5.
MKK Polkowice zamiast Artego
W miejsce Artego do rozgrywek Euroligi zgłosiła się drużyna MKK Polkowice, która w minionym sezonie zajęła czwarte miejsce. W tej rywalizacji wystąpią więc dwa polskie zespoły - oprócz ekipy z Polkowice, także mistrz Polski Wisła Kraków. Swoich rywali drużyny poznają podczas losowania, które odbędzie się 27 czerwca. System rozgrywek pozostaje bez zmian w porównaniu z minionym sezonem.
