Firma Arriva RP, należąca do niemieckich kolei Deutsche Bahn, na razie unika mówienia o konkretach dotyczących nowego połączenia.
[break]
Jednak o tym, że coś jest na rzeczy, świadczą prowadzone przez przewoźnika poszukiwania maszynistów ze znajomością języka niemieckiego. Równie wymowne są miejsca oferowanej pracy - położone niedaleko naszej zachodniej granicy: Krzyż Wielkopolski, Piła i Gorzów Wielkopolski.
Toruń na tak
- Mogę jedynie potwierdzić, że istotnie, mamy taki pomysł i pracujemy nad uruchomieniem bezpośredniego połączenia relacji Toruń - Berlin, przy ewentualnym udziale zainteresowanych samorządów. Chcę jednak z całą mocą podkreślić, że połączenie jest w fazie planów i projektowania - mówi Joanna Parzniewska, rzecznik prasowy Arriva RP.
Przewoźnik kontaktował się w sprawie finansowania połączenia m.in. z władzami Torunia, skąd pociąg do stolicy Niemiec miałby wyruszać w trasę.
- Skoro wspieramy połączenia lotnicze z Bydgoszczy do Frankfurtu, oferowane przez Lufthansę, to czemu nie wykorzystać także kolei - mówi Marcin Kowallek, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta Torunia. - Tym bardziej że poza samymi korzyściami, wynikającymi ze sprawnego połączenia, argumentem za jest też promocja Torunia.
Urzędnicy zaznaczają, że decyzja w sprawie współfinansowania jeszcze nie zapadła. Magistrat czeka teraz na dodatkowe informacje od Arrivy, m.in. dotyczące popytu na takie połączenie.
Bydgoszcz też, ale...
O pomysł Arrivy pytamy w bydgoskim ratuszu.
W odpowiedzi otrzymujemy treść pisma, które Urząd Miasta Bydgoszczy wysłał, odpowiadając na propozycję niemieckiej spółki.
- Będziemy wspierać promocyjnie nowe połączenia, informując o nich na oficjalnym portalu Bydgoszczy, w bydgoskich mediach społecznościowych oraz - w miarę możliwości - na naszych nośnikach reklamowych (...) - głosi odpowiedź. - Mimo że powyższe wsparcie nie przewiduje wykupu pakietu promocyjnego wierzę, że dojdzie do realizacji połączeń i mieszkańcy naszego regionu będą mogli korzystać z szybkiego pociągu jeszcze w tym roku - pisze Rafał Bruski, prezydent Bydgoszczy.
Marszałek nie może
Co o przedsięwzięciu „Arrivy” mówi Urząd Marszałkowski? Pomysł szynowego połączenia regionu z Berlinem wysunął już kilka lat temu marszałek Piotr Całbecki. Jak informuje Magdalena Mike-Gęsicka, dyrektor Departamentu Nadzoru Właścicielskiego i Transportu Publicznego UM, z marszałkowskich pieniędzy można dotować tylko pasażerskie połączenia kolejowe na terenie województwa.
Dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, że pociąg do Berlina miałby odjeżdżać raz dziennie, począwszy od połowy grudnia tego roku.
Z autem nie powalczą
O tym, czy planowane połączenie z niemiecką stolicą będzie dogodną możliwością - zakładając, że prowadzić będzie przez Bydgoszcz - zadecydują zapewne czas i koszty.
Bezpośredni pociąg eurointercity, łączący Bydgoszcz z Berlinem, wyjeżdża ze stacji Bydgoszcz Główna o 8.49 i po 4,5 godz. przyjeżdża na Hauptbanhof. Podróż jednej osoby w II klasie kosztuje 200 złotych.
Taniej zapłacimy za jazdę autobusem. Pojazd Eurobus-Eurolines, jeżdżący z bydgoskiego dworca PKS, do Berlina dociera po 6,5 godz. Najtańszy bilet kosztuje 135 zł. Zdecydowanie najtaniej wyniesie nas podróż samochodem. Zakładając, że pojedziemy autostradą A2, circa 400 kilometrów powinniśmy pokonać w około cztery godziny. Do kosztów paliwa - około 180 złotych - należy też doliczyć 35 zł za przejazd autostradą. W teorii tańszy jest autobus, w praktyce
- gdy podróżujemy choćby z jednym współpasażerem, samochód jest bezkonkurencyjny.
