Politolog, dyplomata, specjalista od krajów arabskich i afrykańskich. Zwiedził niemal cały świat. Na emeryturze miał dwie wielkie pasje: grę w golfa i... poznawanie oraz propagowanie polskości. Był zafascynowany Bydgoszczą.
<!** Image 2 align=right alt="Image 115833" sub="Witold Maciej Weynerowski ">19 lipca 2003 roku. Na terenach klubu Amber Baltic w Kołczewie odbywają się tzw. narodowe mistrzostwa Polski w golfie. Ponieważ w kraju nie ma klasowych zawodników, wymyślono zawody dla golfistów mieszkających poza krajem, ale z polskim paszportem. Największe zainteresowanie obserwatorów budzi gra najstarszego uczestnika, nazywanego z szacunkiem „weteranem”, 76-letniego Witolda Weynerowskiego z Kanady. Startuje w tych zawodach co roku. Siedem lat wcześniej został nawet mistrzem Polski.
Teraz po I rundzie zajmował drugie miejsce. 18 dołków zaliczył w 76 uderzeniach. Po dwóch turach został nawet liderem turnieju. Trzeciego dnia jednak nie poszło już tak dobrze i ukończył zawody na 6. miejscu.
- Dzisiaj nic nie wychodziło - mówił po turnieju, bardzo przeżywając swoją porażkę. - Nie miałem czucia w ręce. W dodatku już na pierwszym dołku dostałem karę dwóch uderzeń za odrzucenie gałęzi w hazardzie. A ona nawet nie leżała blisko piłki - żalił się.
Witold Maciej Weynerowski w tegorocznych mistrzostwach już udziału nie weźmie. I nie odwiedzi więcej ukochanej Bydgoszczy. 17 lutego tego roku przegrał walkę z rakiem w swojej posiadłości w Wakefield, w kanadyjskim stanie Quebec, gdzie na stałe mieszkał.
Obywatel świata
Przez większość życia czuł się prawdziwym obywatelem świata. Nie tylko z racji swojego zawodu - był dyplomatą - ale też związków rodzinnych i posiadanych nieruchomości. Ożenił się z Filipinką, Evelyn Serrano. Poznali się w siedzibie ONZ w Nowym Jorku, gdzie przez jakiś czas razem pracowali. Mieli domy w Kanadzie, USA, na Filipinach, w Europie i... w Bydgoszczy. Doczekali się piątki dzieci: syna Tima i córek Juliany, Genevieve, Alexandry i Caroline. Potomkowie mieszkają dziś w Kanadzie, USA i Francji.
<!** reklama>Weynerowski mówił biegle po angielsku, niemiecku, holendersku i francusku, a pod koniec życia coraz lepiej posługiwał się polskim, który poznał i pokochał w późniejszym wieku. Opłacał też swoim wnukom lekcje naszego języka w kanadyjskich szkółkach niedzielnych.
Zamiast wina
<!** Image 3 align=right alt="Image 115833" sub="Duże, przestronne hale i nowoczesny park maszynowy - tak wyglądała bydgoska fabryka obuwia „Leo”, należąca do rodziny Weynerowskich. Pracownicy byli objęci opieką socjalną, przy zakładach działał też klub sportowy „Leo”. Fot. „Historia Bydgoszczy 1920-1939”, BTN">- Był zafascynowany Polską, a przede wszystkim Bydgoszczą i jej okolicami - wspomina bydgoszczanin, Roman Andrzejewski.- Przyjeżdżał do kraju rokrocznie od lat 80., zwykle latem, na miesiąc, czasem dłużej. Po przejściu na emeryturę wydłużał czas pobytu do kilku miesięcy. Planował w najbliższych latach zamieszkać w Polsce na stałe.
Podczas wizyt Weynerowski mieszkał w swoim domu na Bielawkach, willi w typowo holenderskim stylu, którą wybudował jego dziadek dla uczczenia małżeństwa swojego syna z Holenderką. Budynek udało się odzyskać w latach 90.
- Zawsze jednak dobierał czas przyjazdu tak, aby wziąć udział w mistrzowskim turnieju golfowym, przeważnie w Międzyzdrojach, a ponadto każdego roku wyznaczał sobie jakiś region Polski, żeby go dokładnie zwiedzić i poznać - mówi Andrzejewski. - Szczególnie upodobał sobie Bory Tucholskie, gdzie z zapałem wybierał się na grzybobranie. Zafascynowała go także Suwalszczyzna. Był zauroczony wszystkim, co polskie. Krajobrazami, zabytkami, roślinnością, a także kuchnią. Wszędzie, gdzie zatrzymywał się na obiad, dopytywał się o polskie potrawy, ze smakiem je zajadał i zawsze bardzo chwalił. Początkowo do obiadu pił francuskim zwyczajem wino, potem spróbował piwa „Kujawiak” i od tej pory zawsze i wszędzie o nie prosił. Zwykle przyjeżdżał z żoną albo ze swoim ulubionym wnukiem, któremu z zapałem pokazywał Polskę i liczył, że kiedyś zechce się tu osiedlić. Czytał o historii Bydgoszczy i Polski, gromadził pamiątki.
Polskie dziedzictwo
Witold Maciej Weynerowski urodził się w Bydgoszczy 20 listopada 1937, ale nie miał szans, by jakikolwiek obraz tego miasta zachować w pamięci. Wyjechał z niej we wczesnym dzieciństwie.
<!** Image 4 align=right alt="Image 115833" sub="Tę willę w unikalnym holenderskim stylu wybudował w latach 20. Antoni Weynerowski dla swojego syna Witolda Klemensa">Był potomkiem znanego i majętnego bydgoskiego rodu. Odziedziczył liczne dobra, które zostały po II wojnie światowej zabrane przez państwo. W latach 90. rozpoczął starania o odzyskanie praw do, m.in., fabryki obuwia „Leo”, znanej później jako „Kobra”, całego terenu Myślęcinka i miejsca po tartaku nad Brdą przy ul. Jagiellońskiej, gdzie dziś znajduje się dworzec PKS. Bez rezultatu.
Ojciec Witolda Macieja, Witold Klemens Weynerowski, żonaty z Holenderką Julią Kessler, we wrześniu 1939 roku ewakuował się z całą rodziną z Bydgoszczy do Brześcia nad Bugiem. „Spotkania” z Niemcami w ten sposób uniknął, z Rosjanami - już nie. W Brześciu w październiku zmarł senior rodu, Antoni. Witold Klemens wrócił do Bydgoszczy, był świadkiem zarekwirowania na rzecz Trzeciej Rzeszy fabryki „Leo”. Rozpoczął starania o zgodę na wyjazd do Holandii z uwagi na obywatelstwo żony i los czwórki małych dzieci. Udało się, choć i tak nie uniknął później znalezienia się pod niemiecką okupacją.
W 1948 roku Weynerowscy wyjechali do Kanady, gdzie osiedlili się na stałe. Witold Maciej ukończył politologię na uniwersytecie w Toronto, a następnie w Oxfordzie. Po kolejnych studiach w Instytucie Studiów Międzynarodowych w Genewie (1966 r.) podjął pracę w dyplomacji. Kolejno pełnił funkcje ambasadora Kanady w Iraku, Tunezji i Libii. Później został dyrektorem wydziału anglojęzycznej Afryki w kanadyjskim ministerstwie spraw zagranicznych, a na koniec - podobnego wydziału Afryki francuskojęzycznej. W 1993 roku odszedł na emeryturę.
„He worked tirelessly to reclaim his Polish heritage, mastering his father’s language and rebuilding family ties in Poland.(Pracował niestrudzenie, aby odzyskać swoje polskie dziedzictwo, opanować język ojców i odbudować więzi rodzinne w Polsce)” - napisano w jego oficjalnym nekrologu, opublikowanym w Kanadzie.
Fakty
Rodzina Weynerowskich
- Korzenie Weynerowskich sięgają miejscowości Jaszcz w Borach Tucholskich. W Bydgoszczy osiedlili się w XVIII wieku, na terenie obecnego Górzyskowa.
- W 1876 roku Wiktor Weynerowski założył wytwórnię obuwia, mieszczącą się w budynku przy obecnej ul. Świętej Trójcy, w miejscu gdzie dziś jest McDonald’s.
- W 1906 roku Weynerowscy nabyli grunty przy zbiegu ulic Chocimskiej i Kościuszki, gdzie do 1912 roku wznieśli nowoczesną fabrykę.Pięć lat później zarząd przejął syn Wiktora, Antoni.
- W 1926 roku zakład zatrudniał 200 osób, produkował 4000 par obuwia dziennie.
- W latach 20. Weynerowscy nabyli Myślęcinek i teren nad Brdą, gdzie założyli tartak.
- Od 1932 roku fabryka obuwia stała się spółką akcyjną o nazwie LEO na cześć syna Antoniego, Leona, poległego pod Verdun w wieku 19 lat i żony Leokadii.