Nawet bez skłonności do użalania się nad męskim losem trzeba panom współczuć wejścia w smugę cienia. Jeśli bowiem menopauza zyskała prawo bytu i twarz niejednej gwiazdy, to o andropauzę nadal spierają się naukowcy - czy w ogóle jest. Sami panowie aż wzdragają się na myśl o posądzeniu ich o tę słabość! A tu siusiać chce się częściej, drażliwość rośnie i libido w zaniku...
<!** Image 2 alt="Image 166260" sub="Fot. Syndykat artystyczny">Kojarzony z piosenką literacką, tłumaczeniami utworów francuskiej estrady, a najbardziej z mistrzowską interpretacją tych z repertuaru Brassensa i Brela, Jan Jakub Należyty znany jest też z zacięcia kabaretowego. Ani chybi to ono pchnęło naszego krajana (urodził się w Nakle) w stronę andropauzy, bo przecież nie PESEL. - Na pomysł wpadliśmy z żoną, a zrealizował go Kuba, z którym od lat współpracujemy - precyzuje producent spektaklu, Leszek Kwiatkowski z Syndykatu Artystycznego i dodaje, że po trasie „docierającej” w październiku 2010 r. w białostockim Teatrze Dramatycznym odbyła się premiera sztuki „Andropauza - męska rzecz, zdecydowana odpowiedź na Klimakterium”. Spektakl musi się podobać, skoro 31.01. zagrano go już po raz 150!
<!** reklama>
Uwiąd Gigi L’Amoroso
Znany z przebojowej w latach 70. piosenki Dalidy Gigi L’Amoroso na pewno nie myślał o andropauzie. Uwodził i zwodził kobiety, emanując młodzieńczym urokiem. „To słodki chłopak. Ciacho, mówiąc językiem młodzieży” - powiedział o bohaterze swojego spektaklu „Gigi L’Amoroso” Jan Jakub Należyty, dodając, że to opowieść o uroczym łajdaku, czyli o... nim samym! Również w cieszącym się ogromną popularnością jego przedstawieniu „Trzy razy łóżko” ani w monodramie Justyny Sieńczyłło „Mój dzikus” nie znajdziemy postaci podobnych do wykreowanych przez Należytego w „Andropauzie...” Gigi tu bowiem nie tylko się postarzał, co w końcu jest normalne, ale wyraźnie skapcaniał. Wprawdzie ciągle odgraża się wespół z kumplami „Jeszcze nie schodzimy z pola,/Jeszcze nieraz strzelisz gola!”, ale brzmi to trochę jak łabędzi śpiew.
<!** Image 3 alt="Image 166260" sub="Fot. Syndykat artystyczny">Siedem genów lenistwa?
A przecież nie musi, grzmią lekarze i naukowcy. Najgłośniej ci, którzy uważają, że andropauza to jedynie alibi dla męskiej gnuśności. Wszak panowie, w przeciwieństwie do kobiet w menopauzie, nie tracą z wiekiem zdolności prokreacyjnych, choć ich sprawność seksualna na ogół się obniża. W dużym stopniu jednak na własne życzenie, jak uważają uczeni z Harvard School of Public Health, którzy po przebadaniu 30 tys. mężczyzn w wieku 53-90 lat stwierdzili, że np. 3 godziny biegania (lub tenisa) w tygodniu odsuwa widmo impotencji w siną dal! No, chyba że dany osobnik, co odkryto na uniwersytecie w Glasgow, obciążony jest... 7 genami lenistwa, a wtedy zamiast rakiety tenisowej chwyci pilot od telewizora. Trudno powiedzieć, czy Należyty słyszał o tych rewelacjach, ale jego pięciu bohaterów robi wrażenie, jakby jakiś szum informacyjny do nich dotarł. Musztrowani przez doktora Zósa (sic!) jako sanatoryjni kuracjusze miotają się między „chcieć” a „móc”.
<!** Image 5 align=right alt="Image 166260" sub="Fot. Syndykat artystyczny">Frytki ze świata Kiepskich
Choć są różni, ich wspólnotę nieźle obrazuje, dość koszarowy skądinąd, dowcip: „Siostro basen! Jest tylko kaczka. To poproszę z frytkami”. Nawet świadomość, że kaczkę podaje się z jabłkami, a frytki to zguba, niewiele by tu zmieniła. Ale czego się spodziewać po Paździochu czy też Boczku, bo wprawdzie bohaterów „Świata według Kiepskich” nie ma w „Andropauzie...”, to są grający ich aktorzy: Ryszard Kotys i Dariusz Gnatowski. A nie jest przecież tajemnicą, jak serialowe kreacje potrafią zawładnąć wyobraźnią widza... Zatem wszystko pasuje, chociaż nasza publiczność Ryszarda Kotysa - Paździocha (i Jacka Kawalca oraz Piotra Skargi) akurat nie zobaczy, bo aktorzy grają na zmianę. - W Bydgoszczy wystąpią: Marek Siudym, Maciej Damięcki, Dariusz Gnatowski, Andrzej Beya-Zaborski i Michał Pietrzak - dowiadujemy się. Na scenie pojawi się też Jan Jakub Należyty, autor tekstów licznych piosenek ze spektaklu, włącznie z hymnem: „Nikt nas nie odstawi na boczy peron/Jeszcze w nas buzuje testosteron”.
<!** Image 4 align=right alt="Image 166260" sub="Fot. Syndykat artystyczny">O szczypaniu w przekwitaniu
I dodaje - sądząc po podszczypywaniach z ekipą spektaklu „Klimakterium i już” - pewności siebie. Elżbieta Jodłowska, firmująca przedstawienie pań, napisała do panów m.in.: „Andropauza” przypięła się do nas i czujemy na grzbiecie ciężar tego spektaklu...”, na co męska ekipa ripostuje: „Dziękujemy, że odcinają się Państwo od „Andropauzy”, bo z jej sukcesem nie macie nic wspólnego...” Ciekawe, że obie strony używają dziecięcego „a, fe” i coś jest na rzeczy - okres przekwitania bowiem charakteryzuje się i u pań, i u panów wzmożoną drażliwością, która miewa czasem posmak infantylności. Paniom najpewniej poszło o męski dopisek na plakacie „zdecydowana odpowiedź na „Klimakterium”, tymczasem przekwitanie dotyczy obu płci, choć każdej na swój sposób, więc zawsze będzie to rodzaj dialogu. Nawet, jeśli swarliwego... - Nikt nie ma wyłączności na pisanie o menopauzie czy andropauzie, tak jak wszyscy piszą o miłości - zauważa Leszek Kwiatkowski, dodając, że o rywalizacji nie ma mowy, bo każde przedstawienie ma inną formę. A my powtórzmy za ekipą „Andropauzy”: „Zachęcamy do oglądania wszystkich spektakli, niech bronią się same”.
Gdzie, kiedy?
- Komedię „Andropauza - męska rzecz, zdecydowana odpowiedź na Klimakterium” Jana Jakuba Należytego w reżyserii Dariusza Szady-Borzyszkowskiego zobaczymy 14 lutego o godz. 20.00 w kinoteatrze „Adria”.