https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Klimakterium oswojone śmiechem

Katarzyna Kabacińska
Spektakl o skrywanych dotąd wstydliwym milczeniem kobiecych przypadłościach w okresie menopauzy zawojował scenę i stał się zbiorową terapią. Jeśli nie znajdzie się odważny mężczyzna, by napisać tak o andropauzie, zrobi to Elżbieta Jodłowska.

Spektakl o skrywanych dotąd wstydliwym milczeniem kobiecych przypadłościach w okresie menopauzy zawojował scenę i stał się zbiorową terapią. Jeśli nie znajdzie się odważny mężczyzna, by napisać tak o andropauzie, zrobi to Elżbieta Jodłowska.

<!** Image 2 align=right alt="Image 146453" sub="„Klimakterium” to triumf aktorek (od lewej): Grażyny Zielińskiej, Krystyny Sienkiewicz (na zmianę z Ewą Złotowską), Elżbiety Jarosik, no i przede wszystkim Elżbiety Jodłowskiej.">„Seksapil to nasza broń kobieca” nuciły zalotnie nasze babcie i mamy, nic więc dziwnego, że tak uzbrojone wchodziły w życie kolejne pokolenia kobiet. Z głęboką wiarą, że ów babski wabik działa tylko w młodości, a potem nieuchronnie przychodzi czas, gdy trzeba usunąć się w cień, z godnością znosząc menopauzalne migreny. Tymczasem bijący rekordy popularności spektakl „Klimakterium i już” kazał paniom 50+ stanąć w świetle jupiterów i zaśpiewać radosnym chórem: „Dziewczyny równać czwórkami,/druga młodość i trzecia miłość/jeszcze tyle w życiu przed nami!”.

<!** reklama>Z buduaru na scenę

Pierwsi, jak zwykle, byli Amerykanie. Elżbieta Jodłowska, sprawczyni całego tego klimakterycznego zamieszania nad Wisłą, przyznaje, że na wezwanie siostry pojechała za ocean obejrzeć musical, który trąbił ze sceny o tym, o czym szanujące się polskie matrony milczały z godnością. A że żyła i pracowała tam przez lata, znała mechanizmy, więc przymierzała się do zakupu licencji. „Pomyślałam jednak, że dla wielu naszych widzów może to być zbyt niesmaczne” - przyznała w jednym z wywiadów, stąd pomysł napisania polskiej wersji. I choć zderzenie się, tuż po podniesieniu kurtyny, z biegnącą się wysiusiać w przyspieszonym trybie bohaterką nadal może u niektórych pań budzić zażenowanie, jednak w miarę trwania spektaklu ustępuje ono uczuciu wyzwolenia - z nałożonego konwenansami zakazu mówienia o tym, co przeżywa aktualnie (według statystyk) armia 8 milionów kobiet, z okowów robienia dobrej miny, gdy puls nagle przyspiesza, a makijaż spływa potem, z polskiego przymusu bycia cierpiętnicą na straży spokoju ogniska domowego. Myli się wszakże ten, kto sądzi, że to wyjście z buduaru w światła rampy z problemami menopauzy odbyło się bezboleśnie.

- W 2008 roku, gdy sprowadziliśmy spektakl do Bydgoszczy po raz pierwszy, musieliśmy dołożyć do interesu - nie kryje Adam Mrugalski z Impresariatu Muzycznego Danuty Mrugalskiej.

To chyba o mnie!

Cóż się dziwić, skoro nawet teatr Rampa, gdzie jesienią 2006 r. odbyła się premiera „Klimakterium i już” aplikował początkowo przedstawienie niczym gorzkie lekarstwo.

- Pamiętam rozważania na temat tego, czy sam tytuł źle się nie kojarzy i nie odstrasza - wspomina Adam Mrugalski. A Elżbieta Jodłowska, dla której to skrzyżowanie musicalu z farsą i kabaretem było debiutem autorskim, do dziś nie może zapomnieć kłopotów z obsadą: wiele aktorek uznało temat za nazbyt fizjologiczny, a siebie za zbyt młode, by w to wchodzić... Dopiero Iga Cembrzyńska, przeczytawszy sztukę, zakrzyknęła: To o mnie! I kluczem do sukcesu sztuki okazała się właśnie możliwość utożsamienia się pań z widowni z Krychą (Krystyna Sienkiewicz/Ewa Złotowska), Pamelą (Elżbieta Jodłowska), Maliną (Elżbieta Jarosik) i Zosią (Grażyna Zielińska). Z ich bezsennymi nocami, wybuchami złości, bieganiem na siusiu i uderzeniami gorąca. Bohaterki nie ukrywają swoich zmarszczek, za dużych pup i braku wcięcia w talii, które diabli (albo podjadane ciasteczka) wzięli. „Jaka to sztuka umieć śmiać się z samej siebie. Wszystko bardzo zabawnie, lekko przedstawione, a jakie istotne! - czytamy wpis jednej z fanek sztuki na specjalnym „menopauzalnym forum”, którego, wraz ze stroną internetową, doczekał się spektakl. Podzielił bowiem los wszystkich gorących tematów, które muszą być w zasięgu kliknięcia.

Poczta pantoflowa

Zazwyczaj jednak kolejność bywa odwrotna i Internet służy rozpropagowaniu danego przedsięwzięcia. Tymczasem popularność spektaklu, do którego swoje teksty dołożyli, m.in., Katarzyna Lengren, Artur Andrus i Marcin Wolski, to prawdziwy fenomen.

- Bez reklamy i afiszy na spektakl zaczęły ściągać tłumy, bo zadziałała poczta pantoflowa - diagnoza Adama Mrugalskiego trafia w dziesiątkę. I nie jest żadnym wyjątkiem Bydgoszcz, gdzie biletów na najbliższe przedstawienia brak... Nie zaspokoił bowiem apetytów widzów (obojga płci!) nawet dodatkowy spektakl w kino-teatrze „Adria”. Jest jednak pocieszająca wiadomość: „Klimakterium i już” pojawi się nad Brdą ponownie 21 czerwca, 11 października i 22 listopada, będzie więc można jeszcze zaśpiewać z bohaterkami „Wyklęte wstańcie z poniżenia/Otrzepcie z kolan szary kurz/Czas wszystko wkoło pozamieniał/klimax też nie straszy już!” Bo nie ma lepszej terapii od tej, która uczy dystansu do siebie i świata, a w źródło dolegliwości uderza śmiechem. To działa przekraczając granice pokoleń!

„Do klimakterium jeszcze mi daleko, ale jeśli tak to wygląda, warto czekać” - żartobliwa recenzja młódki pozwala wierzyć, że ona i jej rówieśnice nie odwrócą się w okresie menopauzy od starej dobrej piosenki Warsa „Seksapil”. I wszystkiego tego, co ona z sobą niesie...

Gdzie, kiedy?

Autorskie przedstawienie Elżbiety Jodłowskiej „Klimakterium i już” w reżyserii Cezarego Domagały odbędzie się 15 marca (godz. 17.00 i 20.15) w Operze Nova oraz 16 marca (godz. 17.00 i 20.15) w „Adrii”. Kolejne bydgoskie spektakle: 21 czerwca, 11 października i 22 listopada.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski