Rodzina aktualnie mieszka pod Wągrowcem. Dzieci są w różnym wieku. Mają od kilku do kilkunastu lat. Sygnał wyszedł z przedszkola, do którego uczęszczały najmłodsze dzieci.
4-letnia dziewczynka poskarżyła się wychowawczyni, że jest bita. Na ciele dwojga dzieci zauważono siniaki. Wychowawczynie wszczęły alarm.
Dwójka 4-latków trafiła do szpitala na badania. Jak informuje „Głos Wielkopolski” – lekarze nie wykluczają, że obrażenia, które mają dzieci mogą świadczyć o przemocy. Sprawą zajął się sąd i prokuratura. Wojewoda wielkopolski zwołał 25 maja na godz. 12 sztab kryzysowy w tej sprawie.
Wychowali wiele dzieci
Rodzina Państwa P. od lat współpracuje z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Nakle. Choć byli mieszkańcami wsi pod Wągrowcem, zgłosili się do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Nakle nad Notecią. Chcieli zostać rodziną zastępczą.
- Takich rodzin ciągle brakuje. Wciąż ponawiamy apele, by chętni się zgłaszali – przyznaje Piotr Hemmerling, zastępca dyrektora PCPR w Nakle. Państwo P. przeszli niezbędne procedury i stali się rodziną zastępczą. Zamieszkali w Trzeciewnicy, bo w ich rodzinnym domu pod Wągrowcem konieczny był remont.
- Płaciliśmy za ich lokum w Trzeciewnicy – słyszymy w PCPR w Nakle. Rodzina miała dobrą opinię. Prowadzone permanentnie kontrole nie wykazywały nieprawidłowości. W ciągu ostatnich lat dom państwa P. opuściło wiele dzieci. Nigdy nie było sygnałów, że dzieje się w nim coś niedobrego.
- Oczywiście zdarzały się trudne sytuacje. Była jedna próba samobójcza, a także ucieczki, ale w takich rodzinach ucieczki nie są czymś wyjątkowym - informuje Piotr Hemmerling.
W nakielskim PCPR zaprzeczają, jakoby państwo P. uciekli pod Wągrowiec obawiając się kontroli.
- To nieprawda, w ich przeprowadzce nie było żadnej sensacji. Wyremontowali dom i jakiś rok temu wrócili do swojej rodzinnej miejscowości – słyszymy. Dzieci nadal są pod naszą opieką.
W Nakle zaskoczenie
Jak dowiadujemy się - w takiej rodzinie kontrole są prowadzone praktycznie cały czas. Na stałe monitorują rodzinę dwie osoby Spotykają się też zespoły złożone z psychologa, pedagoga i nauczycieli i dokonują oceny sytuacji.
- Jesteśmy zaskoczeni tym co się stało. Na pewno trzeba będzie sprawdzić czy do przemocy rzeczywiście dochodziło. Zajmą się tym specjaliści - mówi Piotr Hemmerling i dodaje: - Jeszcze dziś sąd zdecyduje, czy dzieci zostaną odebrane i trafią do innych rodzin zastępczych. Rozlokujemy je pewnie w naszych domach w Szubinie i Paulinie (gmina Kcynia).
O godzinie 12 rozpocznie się posiedzenie sztabu kryzysowego, zwołane przez wojewodę wielkopolskiego. Jak z kolei potwierdza Gazeta Pomorska, w posiedzeniu udział weźmie również Mikołaj Bogdanowicz, wojewoda kujawsko-pomorski.
