Niedawno kraj obiegła informacja o agresywnym pacjencie, który trafił na SOR w Częstochowie. Mężczyzna prawdopodobnie znajdował się pod wpływem środków odurzających. Był niespokojny, więc został przypięty pasami do łóżka, ale się uwolnił i szalał po oddziale. Groził personelowi medycznemu, znieważał go, a jednej z pielęgniarek przyłożył nawet nóż do szyi i krzyczał, że ją zabije. W efekcie usłyszał 9 zarzutów.
Z niebezpiecznymi sytuacjami mają do czynienia pracownicy wielu szpitalnych oddziałów ratunkowych w kraju, także w Bydgoszczy.
Ile zarabiają pielęgniarki w Polsce? W których regionach naj...
Ataki na lekarza i ratownika
- Agresja słowna i wulgaryzmy to codzienność - mówi Kamila Wiecińska, rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela. - Co ciekawe, nie zawsze tak zachowują się pacjenci po spożyciu alkoholu, czy zażyciu dopalaczy lub narkotyków. Czasem są to osoby trzeźwe, ale bardzo porywcze, które w ten sposób manifestują niezadowolenie.
Co ciekawe, nie zawsze tak zachowują się pacjenci po spożyciu alkoholu, czy zażyciu dopalaczy lub narkotyków. Czasem są to osoby trzeźwe, ale bardzo porywcze, które w ten sposób manifestują niezadowolenie.
Zdarzają się też, choć rzadziej, przypadki agresji fizycznej.
- Przynajmniej kilka razy w roku dochodzi do szarpaniny, czy innych rękoczynów - mówi Kamila Wiecińska. - Kiedyś jeden z lekarzy został kopnięty w twarz przez pacjenta. Na szczęście, nie doszło do żadnych złamań, ale panu doktorowi zniszczono okulary. Innym razem, dość poważnie ucierpiał jeden z ratowników medycznych. Też został kopnięty w twarz. Skończyło się na pęknięciu kości jarzmowej. W efekcie ratownik wymagał pomocy lekarskiej i przebywał przez jakiś czas na zwolnieniu.
Agresywni pacjenci potrafią mocno zdezorganizować pracę oddziału ratunkowego. Bywa, że personel medyczny zamiast ratować życie innych, musi się sam ratować. Zdarzają się też dewastacje.
- Jeden krewki pacjent zbił nam szybę w szafce z lekami, a inny chwycił komputer, który stał na biurku i rzucił go na podłogę - mówi Kamila Wiecińska. - W sytuacjach, które zagrażają bezpieczeństwu osób pracujących na oddziale ratunkowym, wzywana jest ochrona szpitala i powiadamiana policja. Jeśli ataki agresji mają miejsce w poczekalni, to jest tam monitoring, ale w gabinetach kamer nie ma.
W Szpitalu Uniwersyteckim nr 1 im. Jurasza też jest monitoring, a w razie potrzeby interweniuje ochrona. Pijani pacjenci, którzy trafiają tu na SOR każdego dnia, również potrafią narozrabiać.
- Pacjenci po spożyciu alkoholu to bardzo często te same osoby - mówi dr nauk med. Ahmad El-Essa, dyrektor ds. lecznictwa, kierownik Kliniki Medycyny Ratunkowej. - Trafiają do nas też osoby - najczęściej młodzi ludzie lub wręcz nastolatkowie - po zażyciu tzw. „dopalaczy”. Zaobserwowaliśmy, że najwięcej mamy ich w okresie wakacyjnym. Bywają agresywni, używają niecenzuralnych słów, próbują niszczyć sprzęt medyczny i atakować personel. Zachowania po zażyciu substancji psychoaktywnych są trudne do przewidzenia. Trafił się nam np. młody człowiek, którego poziom siły i agresji był nie do opanowania. Wydawał przy tym dźwięki niepodobne do ludzkich, a jego kończyny wykręcały się w niemożliwych kierunkach przy najmniejszej próbie dotknięcia. Następnego dnia nawet nie pamiętał, jak znalazł się w szpitalu.
Nie pozostają bezkarni
Pacjenci, którzy znieważają lub naruszają nietykalność cielesną lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych muszą liczyć się z konsekwencjami.
- Grozi im za to do 3 lat pozbawienia wolności, bo w czasie pełnienia obowiązków służbowych personel medyczny korzysta z takiej samej ochrony prawnej, jaka przysługuje funkcjonariuszowi publicznemu - mówi podkom. Lidia Kowalska z KWP w Bydgoszczy. - W przypadku czynnej napaści kara ta może być nawet do 10 lat więzienia. Jeśli podczas zdarzenia zaistnieją kolejne przestępstwa np. zniszczenia mienia szpitala, to sprawca usłyszy kolejne zarzuty.
Śluby znanych osób w Bydgoszczy i regionie. Pamiętacie? [zdjęcia]
Smaki Kujaw i Pomorza odcinek 13
