To miała być duma bydgoskiego zakładu i jego przyszłość. Instalacja do produkcji epichlorohydryny z nitrogliceryny powstała dzięki unijnemu dofinansowaniu. Była jedną z dwóch instalacji EPI w Europie, co zapewnić miało dochodową działalność i godziwe zyski spółce. Tymczasem urządzenia nigdy nie zostały użyte do produkcji przemysłowej. EPI przeszła odbiory techniczne i na tym zakończyła swą działalność.
Brak zakończenia
Pieniądze na dofinansowanie zachemowskiej inwestycji pochodziły z dotacji Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Do tej pory Agencja przekazała na budowę instalacji EPI ponad 10,5 mln złotych. Cała dotacja wynieść miała ponad 26 mln.
Pod koniec 2012 roku władze zakładu złożyły wniosek o tzw płatność końcową z uwagi na zakończenie projektu. PARP wysłał standardową kontrolę.
- Kontrola wykazała brak zakończenia realizacji projektu, jak również brak osiągnięcia jego celu - mówi Miłosz Marczuk. rzecznik prasowy Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. - Projekt polegał na uruchomieniu procesu produkcyjnego epichlorohydryny z gliceryny.
Rzecznik zaznacza, że kontrola formalnie się nie zakończyła, bo spółka zgłosiła zamiar przekształceń, co miało doprowadzić do zakończenia projektu.
W grudniu 2013 PARP wyznaczyła kolejny termin - tym razem koniec 2014 roku- na dokończenie inwestycji. Zaznaczyła jednocześnie, że wymaga nowych zabezpieczeń na przekazywane dofinansowanie. Inwestor zobowiązany został również do zapewnienia o kontynuacji inwestycji.
- W przypadku niedostarczenia przez zakład dokumentów zostaną podjęte kroki związane z rozwiązaniem umowy wraz z wezwaniem do zwrotu wypłaconego dofinansowania wraz z odsetkami- mówi rzecznik PARP.
Do wczoraj Agencja nie uzyskała odpowiedzi na swoje wezwanie. Na początku roku dowiedziała się za to, że Infrastruktura Kapuściska złożyła wniosek o upadłość.
Inwestora brak
Instalacja do produkcji EPI miała być jedną z kart przetargowych przy poszukiwaniu inwestora dla upadającego zakładu. Przez długi czas Grupa Chemiczna Ciech, właściciel Zachemu, łudził pracowników oraz bydgoską opinię publiczną, że uda się znaleźć chętnego na zakup ultranowoczesnych urządzeń i wznowić produkcję przynajmniej w części Zachemu.
Niestety, ani zakłady chemiczne w Sarzynie, ani żaden inny inwestor nie zdecydowali się na inwestycję w Bydgoszczy. Powodem miały być przede wszystkim wysokie ceny ścieków, ustalane przez Spółkę Wodną Kapuściska zarządzającą oczyszczalnią ścieków. Miały one czynić nieopłacalnym wznowienie produkcji.
Do sprawy powrócimy.
