Zobacz wideo: Koniec "lewych" zwolnień? Rząd skraca czas zasiłku chorobowego
Proces trwa w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy. W czwartek 18 lutego 2021 roku zeznawał świadek, mieszkaniec Wałcza. Sprawa dotyczy 18 osób działających w zorganizowanej grupie przestępczej mającej na celu wyłudzanie kredytów i leasingów. Proces trwa od biegłego roku, a sam akt oskarżenia, jaki do sądu skierowała Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy liczy prawie 400 stron.
Na rozprawie, jak podczas poprzedniego posiedzenia sądu, stawiła się tylko jedna z podsądnych, ale wskazywana przez śledczych na osobę najważniejszą w procederze. To Bożena W., która prowadziła w Bydgoszczy firmę pośredniczącą w udzielaniu kredytów. Wcześniej w kilku innych procesach odpowiedziało kilkadziesiąt osób, które również były uwikłane w wyłudzanie pieniędzy głównie z banku PKO BP (wśród oskarżonych byli również pracownicy banku). Łącznie zarzuty przedstawiono 100 osobom zaangażowanym w przestępczy proceder.
To Cię może też zainteresować
- Modest poprosił mnie, bym mu pomógł. Chodziło o ratowanie jego finansów - świadek opowiadał o tym, jak doszło do wyłudzenia kredytu, za który to czyn został już wcześniej skazany w innym postępowaniu. Historia wydarzyła się w 2007 roku. - Pojechaliśmy do Bydgoszczy na spotkanie z Bożeną W.
Trzęsły mi się ręce
Sędzia Krzysztof Dadełło zapytał, czy świadek rozpoznaje kobietę siedzącą na ławie oskarżonych. - Spotkałem się z W., w sumie trzy razy - mówił mężczyzna. - Ale nie jestem w stanie teraz po latach rozpoznać tej kobiety - wskazał na oskarżoną.
Spotkanie, o którym mówił świadek, odbyło się na parkingu "przed jednym z marketów" w Bydgoszczy. W samochodzie W. miała - jak wynikało z relacji - wyjaśniać "schemat ratowania sytuacji finansowej" znajomego mężczyzny. - Siedzieliśmy w samochodzie - tłumaczył świadek.
- Było mówione, kto dostanie pieniądze z kredytu, komu zostaną oddane. Kredyt, który miałem wziąć, miał być spłacony z dwóch innych, które miano załatwić. Ręce trzęsły mi się tak, jak teraz - mężczyzna zwrócił się do sądu.
Ostatecznie bank PKO w Bydgoszczy udzielił (świadkowi w trwającym obecnie procesie) kredytu na 350 tys. zł. Znajomy miał spłacić go w kilku ratach. - Spłacał przez 6-7 miesięcy. Potem kontakt z nim się urwał - tłumaczył.
Sędzia zapytał, czy świadek miał w tamtym czasie zdolność kredytową. - Pracowałem jako taksówkarz - padła odpowiedź.
- W ramach prowadzonego postępowania ujawniono, że w latach 2009-2010 między innymi na terenie Bydgoszczy, Poznania, Wałbrzycha, Piły oraz Grudziądza poszczególni członkowie grupy, w ramach podziału ról, wyszukiwali osoby zwane „słupami”, przygotowywali dla nich nierzetelne i podrobione dokumenty niezbędne do zawierania umów z wybranymi instytucjami kredytowo-leasingowymi - wyjaśniają śledczy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Były to głównie zaświadczenia o fikcyjnym zatrudnieniu i osiąganych dochodach oraz sfałszowane historie rachunków bankowych, a następnie przedkładali je w Banku, doprowadzając do zawierania umów kredytowo-leasingowych z podstawionymi osobami.
Łączna kwota oszacowanych strat obejmujących wyłudzone kredyty wyniosła 27 mln zł. Spośród osiemnastu oskarżonych w tym procesie, czterech wyraziło wolę tak zwanego dobrowolnego poddania się karze, w tym jedna z nich bezwzględnej karze pozbawienia wolności w wymiarze roku i 10 miesięcy. Pozostałym oskarżonym grożą kary do 10 lat pozbawienia wolności.
Oskarżeni będą także musieli naprawić wyrządzoną zarzuconymi im czynami szkodę - zastrzega prokuratura.
