Menadżerowie, właściciele firm, kierownicy, zarządcy. Wszyscy porzucili wczoraj ważne spotkania, by odwiedzić swoją uczelnię. Trwają obchody 10-lecia Wyższej Szkoły Gospodarki.
<!** Image 2 align=right alt="Image 118889" sub="Niezwykły orszak przemaszerował wczoraj przez centrum miasta. To jeden z elementów obchodów 10-lecia Wyższej Szkoły Gospodarki. Wśród rycerstwa nie brakuje osób związanych z uczelnią - zarówno studentów, jak i absolwentów
/ Fot. Tadeusz Pawłowski">Obecnie WSG jest największą uczelnią niepubliczną w północnej Polsce. Kto wie, jak będzie to wyglądało za kilka lat...
Tak się zaczęło...
- Pamiętam, za moich czasów był tylko jeden budynek. Tam, gdzie teraz jest parking, był rozsypany żwir i tyle. Od lat jestem związany z uczelnią, więc śledziłem rozwój kompleksu. Podejrzewam jednak, że część moich kolegów, którzy przyjadą tu z różnych części Polski, będzie tym widokiem bardzo zaskoczona - opowiada Zbigniew Pietrzak-Stocki, absolwent I rocznika - studia rozpoczął w 1999 roku. Nie bał się ryzyka startowania praktycznie w ciemno do nowo powstałej uczelni. - Jestem zdania, że jeśli ktoś chce się czegoś nauczyć, zrobi to, niezależnie na jakiej uczelni studiuje. A Jeśli chce całe studia przebalować, to też mu się to uda - uważa absolwent. Już w trakcie studiów wkroczył na drogę zawodową: najpierw pracował w biurze podróży „Kolfer”, również związanym z WSG. Stamtąd ambitny student trafił do pracy w biurze karier, w trakcie nauki również odbył wiele szkoleń. Czas studiów wspomina, oczywiście, z sentymentem. - Byliśmy w bardzo małej grupie, znaliśmy się więc wszyscy jak łyse konie. Kadra też wtedy była niewielka, dopiero się rozwijała - mówi bydgoszczanin. Po zdobyciu licencjatu, kontynuował studia na Akademii Morskiej w Gdyni. Po powrocie do Bydgoszczy, nadal utrzymując kontakty z uczelnią, pracował cztery lata w agencji doradztwa personalnego, obecnie związany jest z portalem pracuj.pl. Był jednym z współorganizatorów wczorajszego zjazdu absolwentów znanej już w całej Polsce uczelni. Przyznaje, że nie wyobraża sobie bez niej rozwoju zawodowego. - Wielu moich znajomych jest teraz pracownikami czy kierownikami hoteli, mają własne firmy, kierują przedsiębiorstwami. Większość jest w kraju, nie wyjechali na Wyspy. Jeśli są tacy, którzy wyemigrowali, zajmują tam porządne stanowiska - mówi Zbigniew Pietrzak-Stocki. W kraju została również Karolina Beczyńska.
<!** reklama>Nauka i zabawa
- Dzięki studiom tutaj trafiłam do biura turystycznego. Dzięki kontaktom, znalazłam pracę w kolejnym biurze, które przeniosło się z Torunia do Bydgoszczy - opowiada absolwentka 2007 roku. Uczelni wiele zawdzięczają również Katarzyna Wilmańska, Marcin Kasztelan i Małgorzata Stakun - obecnie tutejsi pracownicy. - Najlepszy był pierwszy rok, kiedy wszyscy nawzajem się poznawaliśmy, wspólne imprezy, spotkania. Świetna zabawa była też podczas juwenaliów - wspomina Małgorzata Stakun.