Bydgoska drużyna jest już gotowa na walkę w Metalkas 2. Ekstralidze w kolejnym sezonie. Prezes klubu bardzo szybko skompletował skład seniorski. Niedługo po zakończeniu rozgrywek pochwalił się kontraktami z Krzysztofem Buczkowskim, Kaiem Huckenbeckiem, Aleksandrem Łoktajewem i Tomem Brennanem (U24), a niedługo po nich do składu dołączył Szymon Woźniak.
Pozostawała kwestia formacji juniorskiej. Wiadomo było, że z wypożyczenia wraca Bartosz Nowak (w trakcie rozgrywek przeniósł się w Łodzi), ważne umowy mają Emil Maroszek i Adam Putkowski.
Rozmowy na temat dalszych startów prowadził też Olivier Buszkiewicz i wydawało się, że jest blisko porozumienia. Decyzja o przedłużeniu z nim umowy jeszcze nie zapadła.
Polonia rozglądała się w tym samym czasie poza klubem. Do składu przymierzani byli m.in. Mateusz Affelt i Kacper Andrzejewski z Wrocławia. Z naszych informacji wynika, że to Andrzejewski dołączy do bydgoskiej drużyny. 17-letni zawodnik nie miał wiele okazji do startów, w lidze na torze zaprezentował się ledwie kilka razy, ale ma spory potencjał.
Czy to koniec podpisów - to nie jest jeszcze przesądzone. Wiele wskazuje jednak na to, że drogi Buszkiewicza i Polonii się rozejdą.
Rozgoryczenia sytuacją nie ukrywa Marcel Kajzer, który był w teamie juniora Polonii. Na facebooku zamieścił w czwartek długi wpis w tej sprawie.
- Jak widzę ostatnie doniesienia medialne to jest mi cholernie przykro i źle. Może ja czegoś nie rozumiem lub nie widzę. Wygląda na to, że niektórzy mają krótką pamięć - zaczął. - Przecież Olivier do czasu upadku w Opolu 4.07.2024 był trzecim juniorem Metalkas 2. Ekstraligi, przed nim byli tylko zawodnicy, którzy w nowym sezonie będą jeździć w kategorii U24. Miał średnią 1.389. Robił piękne show, wygrywał z seniorami, wyścigi z udziałem Krzysztofa Buczkowskiego były zawsze wygrane przewagą dla zespołu. Kibice domagali się informacji kiedy wróci po kontuzji, że jest bardzo potrzebny, że bez niego nie mamy szans możemy pomarzyć o Ekstraklasie. I dziś żałuję strasznie, że wrócił, bo nie powinien - podkreslił.
I dodał: - Sam go mobilizowałem. Było dużo emocji z otoczenia, prawie dwa miesiące rozstania z ściganiem i treningami na torze. A za mało czasu. Wszedł z dnia na dzień bo był potrzebny. Wszystkie silniki były na serwisach, by świeżość, moc i prędkość zostały na najwyższym poziomie. Tor też przeszedł przez pracę ułożenia go na nowo i się zmienił, o czym wspominał Krzysztof w jednym z wywiadów. My zaczynaliśmy od nowa; tor silniki i zaległości w braku jazdy, której było za mało by wrócić do formy, nie wspominając o dyskomforcie który odczuwał Olivier. Bo nikt nie wie jak naprawdę wyglądała jego sytuacja zdrowotna. Podjął rękawice i ryzykując swoje zdrowie zrobił co mógł.
- Jak ktoś ma pojęcie o sporcie, psychice, presji, emocjach, ciśnieniu udziału w finale, którym nagrodą jest awans, nie powie, że junior jest winny braku awansu przez dwa wykluczenia po walce. Daj człowieka a paragraf sam się znajdzie. Dziś można obwiniać każdego - dodał Kajzer. -Najbardziej boli to, że po takim sezonie do 7 lipca, dziś jest niechciany, niepotrzebny. Kolejny cios psychiczny dla juniora. Niektórzy wcale się z tym nie liczą. A później dzieją się tragedie, ale o nich też się już nie pamięta - podsumował.
- Na koniec powiem tylko tyle: Olivier sam podjął ostateczna decyzję o starcie w play offach, pod wpływem emocji, presji i prośbie jednej osoby z klubu, by spróbować. Jednak nikt tego nie wie, że konsekwencje w przypadku upadku i uderzenia głową niosły za sobą ogromne ryzyko końca kariery i bycia inwalidą i ja tutaj nie żartuję. Powiedzieli mu możesz być bohaterem, dać awans, ja również w to wierzyłem. Smutne było też to, że nagle był pod parasolem ochronnym, by nie upaść i nie dostał możliwości przygotowania trenowania. Dlatego nie był w 100 procentach gotowy na finał - napisał Kajzer.
