Tak orzekło Samorządowe Kolegium Odwoławcze, dwukrotnie uchylając decyzję prezydenta Konstantego Dombrowicza.
<!** Image 2 align=right alt="Image 5434" >Dowodzi ono, że prezydent „błądzi”, ale Dombrowicz z taką oceną się nie zgadza, powołuje się na „uprawnienia władcze dotującego”. Kolegium unieważnia decyzję, a on wydaje kolejną. Bez poprawek. SKO znów ją uchyla i... Tak jest od dwóch lat (decyzję wydano 22 października 2003 r.). Końca sporu nie widać.
Chodzi o głośną sprawę dotacji dla BKS „Polonia”, przyznawanych przez UM za kadencji Romana Jasiakiewicza. Od „rozliczenia” klubu rozpoczęła kadencję nowa ratuszowa ekipa. Widziała w BKS wroga - „zaplecze SLD”. Finałem politycznych i personalnych rozgrywek była likwidacja „Polonii”.
- Pogrzebano klub z 85-letnią tradycją - oceniają byli działacze i kibice. Pocą się im oczy i serce boli, gdy widzą złożone w sejfie klubowe sztandary. Nie mają wątpliwości, że o upadku „Polonii” przesądziła decyzja prezydenta o zwrocie dotacji. Początkowo mówiło się o oddaniu nieprawidłowo wydanych 2 mln złotych, potem żądania zmalały.
- Decyzję o zwrocie 162 tys. złotych prezydent wydał z naruszeniem podstawowych zasad postępowania administracyjnego - orzekło SKO. - Władzom klubu nie dano szans na ustosunkowanie się do żądań i wypowiedzenia na temat dowodów. Zabrakło ich prawnego uzasadnienia. Zamiast wskazać fakty, które uznał za udowodnione, oraz przyczyny, dla których odmówił wiarygodności innym dowodom, prezydent posłużył się ogólnikami.
SKO nie podziela opinii, że niedopuszczalna była kompensacja rozliczeń między BKS a MWiK. Wyglądały one tak. Wodociągom płacono za wodę biletami na basen i na Grand Prix, a pieniądze z celowej dotacji przeznaczano na organizację mistrzostw i inne pilne potrzeby. Podobnie było z dotacjami na ogrzewanie, gdy KPEC i EC za zgodą miejskich władz zdecydowały o oddłużeniu klubu. Urząd o tym wiedział i przymykał na takie praktyki oko. Kontrole finansowe wypadały pozytywnie.
