MKTG SR - pasek na kartach artykułów

A dlaczego nie Teatr Miejski?

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
W prestiżowym miejscu naszego domu, bo na ścianie obok dostojnego zegara stojącego firmy Becker, głowa żony moimi rękami zawiesiła niewielki pastel. Przedstawia przedwojenny Teatr Miejski w Bydgoszczy, malowany od strony skrzyżowania ulic Jagiellońskiej i Gdańskiej.

<!** Image 2 align=none alt="Image 199081" sub="Teatr Miejski w Bydgoszczy - pastel na mojej ścianie [Fot. Jarosław Reszka]"><!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw_powazny.jpg" >W prestiżowym miejscu naszego domu, bo na ścianie obok dostojnego zegara stojącego firmy Becker, głowa żony moimi rękami zawiesiła niewielki pastel. Przedstawia przedwojenny Teatr Miejski w Bydgoszczy, malowany od strony skrzyżowania ulic Jagiellońskiej i Gdańskiej.

Mała rzecz, ale wyjątkowo udana. Obrazek ten dostał mój teść, Hieronim Żuczkowski, aktor i śpiewak operowy, na 45-lecie pracy zawodowej od grona kolegów i koleżanek po fachu. Nie dane mi było poznać teścia. Pierwszy raz występował w Bydgoszczy, właśnie na scenie Teatru Miejskiego, w latach 1930-1933. Wrócił do tego miasta po Powstaniu Warszawskim. Do tego miasta, lecz już nie tego gmachu... Umarł w 1971 roku. Ja miałem wtedy 13 lat i z rzadka tylko myślałem o małżeństwie.

<!** reklama>Dziś natomiast coraz częściej myślę o tym, dlaczego przedwojenny Teatr Miejski nie ma nad Brdą tylu adoratorów, co, powiedzmy, zachodnia pierzeja Starego Rynku, pomnik Walki i Męczeństwa, fontanna „Potop” czy statua Łuczniczki? Przecież to była budowla bezsprzecznie piękna i równie mocno, symbolicznie związana z miastem, co Łuczniczka i zachodnia pierzeja, o pomniku Walki i Męczeństwa nie wspominając. Ba, jest to także swoista ofiara ostatniej wojny - zniszczona przez pociski, pożar i rabunki krasnoarmiejców w 1945 r.

„Bydgoski leksykon teatralny”, z którego dowiedziałem się między innymi, że jubileusz 45-lecia pracy artystycznej mojego teścia był ważnym wydarzeniem w mieście, ma na obwolucie zdjęcie Łuczniczki na tle dzisiejszego Teatru Polskiego. Mimo że fotografik bardzo starał się znaleźć atrakcyjne ujęcie pomnika i gmachu teatru w jednym kadrze, fotka udała się średnio - bo ani gmach, ani obecna lokalizacja Łuczniczki zbytnio oka nie cieszą. Dlatego podpisuję pod wysiłkami osób, które chcą, by dama z łukiem wyniosła się z parku Jana Kochanowskiego i wróciła na plac Teatralny. Ale - w moim przekonaniu - powinna wrócić razem z odbudowanym w przedwojennym stylu Teatrem Miejskim. Bydgoska scena od kilku lat zbiera w Polsce wiele pochwał. Chyba nigdy w jej historii tak dobrze się o niej nie wypowiadano. Może więc jest to właściwy czas, by wrócić do idei odbudowy gmachu w starym miejscu.

Wiem, że na wolnym terenie na placu Teatralnym miało stanąć pyszne, godne XXI wieku centrum kongresowe. Mówi się o nim od paru lat, padało już nazwisko światowej sławy architekta, który miał centrum projektować. I nadal tylko mówi się - ostatnio zresztą jakby coraz rzadziej. Końca kryzysu gospodarczego nie widać. Nie sądzę, by ktoś w tak niepewnych czasach podjął decyzję o wydaniu potężnych pieniędzy na budowlę, która może na siebie nie zarabiać. Podobnie jak nie widać krzątaniny przy budowie kilku drapaczy chmur, budynków usługowo-mieszkalnych, zapowiadanych na szlaku wzdłuż Brdy - a to blisko Wyspy Młyńskiej, a to koło hali sportowej, a to w pobliżu Fordońskiej i mostu Pomorskiego. Niczym niewierny Tomasz odpowiem heroldom tych inwestycji: nie uwierzę, póki nie zobaczę...

A Teatr Miejski - być może zaprojektowany także jako obiekt wielofunkcyjny - jest właśnie przedsięwzięciem na czasy kryzysu: ładny, zgrabny, lecz bez gigantomanii. Gdyby został odbudowany, rzeczywiście Łuczniczka miałaby dokąd wracać. Dlatego dziwi mnie trochę cisza wokół tego tematu. Gdy ostatnio pisaliśmy o najnowszej koncepcji zagospodarowania Starego Rynku, zakładającej przesunięcie pomnika Walki i Męczeństwa nieco bliżej ratusza, zaraz odezwał się radny Tomasz Rega, zastrzegając, że decyzja musi być najpierw skonsultowana ze stowarzyszeniami obrońców pomnika. Nie składa też broni Społeczny Komitet Odbudowy Zachodniej Pierzei. Zdaję sobie sprawę, że teatr to ideologicznie mniejszy kaliber niż kościół czy pomnik pomordowanych, lecz dzięki temu również mniej kontrowersyjny, niedzielący bydgoszczan.

Bez wielkiego rozgłosu i darcia kotów inny ważny dla miasta zabytek doczekał się po latach renowacji i ponownego otwarcia. Myślę o wieży ciśnień na Wzgórzu Dąbrowskiego, od kilku dni stanowiącej element Muzeum Wodociągów. Zaskoczyła mnie tylko pora otwarcia efektownej ekspozycji - w godzinach 8-16. Nie wierzymy, że ktoś tam zajrzy, poza uczniakami?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!