Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

974 punkty sprzedaży alkoholu. Czy nie jest ich za dużo?

Katarzyna Idczak
Aby spełnić normy odległości wymagane przy wydawaniu pozwoleń alkoholowych, przedsiębiorcy potrafią przemalować pasy na ulicy albo wstawić wejście od zaplecza...

Aby spełnić normy odległości wymagane przy wydawaniu pozwoleń alkoholowych, przedsiębiorcy potrafią przemalować pasy na ulicy albo wstawić wejście od zaplecza...

<!** Image 3 align=none alt="Image 186720" sub="W Fordonie nowy sklep monopolowy powstaje tuż obok szkoły. Jego właściciele muszą kombinować, aby zachować wymaganą przepisami odległość. Fot.: Tadeusz Pawłowski">

- Przy ulicy Łochowskiego w miejscu dawnego marketu powstaje nowy sklep ze stoiskiem monopolowym. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że w bliskim sąsiedztwie jest szkoła. Z okna mojego mieszkania obserwuję, jak właściciele punktu kombinują, aby spełnić wymagania dotyczące norm odległości - mówi pani Jadwiga. - Zamurowano wejście i wstawiono drzwi z drugiej strony budynku. Na parkingu przed sklepem zainstalowano barierki, aby wydłużyć drogę dojścia. To naprawdę śmieszne, w jaki sposób można oszukać przepisy - twierdzi nasza Czytelniczka.

Kombinują...

Udało nam się potwierdzić, że właściciele tego sklepu wystąpili o zezwolenie na sprzedaż alkoholu. Urzędnicy dobrze też wiedzą, że dokonali pewnych poprawek. Pierwsze pomiary wykonane przez miejską Komisję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wykazały, że odległość od szkoły jest mniejsza niż wymagane 60 metrów. Po drugiej kontroli wydano pozytywną opinię.

<!** reklama>

- Zmiany wejścia, stawianie na drodze donic, które trzeba omijać, instalowanie barierek, a nawet starania o przemalowanie pasów na przejściu dla pieszych - pamiętam kilka takich przykładów kombinowania. Na szczęście, należą do mniejszości. Z 947 punktów, w których wydaliśmy pozwolenie, jest ich może 9 - mówi Anna Wołos, kierowniczka Referatu Zezwoleń Alkoholowych Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Odlegość mierzy się najbliższą drogą komunikacyjną oznaczoną dla ruchu pieszego - od wejścia do miejsca sprzedaży do granicy takich obiektów jak żłobki, przedszkola, szkoły, schroniska dla młodzieży i dla bezdomnych, kościoły, kaplice, cmentarze czy placówki, które działają na rzecz profilaktyki i leczenia alkoholizmu.

Upadek przy przedszkolu

Czasem jednak przepis dotyczący odległości bywa bardzo surowy dla przedsiębiorców. Jeśli w okolicy powstanie chroniony obiekt, nie mają szans na przedłużenie pozwolenia.

- Tak było na przykład na Osowej Górze. Placówka handlowa musiała zwinąć żagle, bo obok otwarto przedszkole - wspomina Anna Wołos.

W ostatnim czasie podobny los spotkał „Żabkę” przy ulicy Pomorskiej.

Liczy się jakość, a nie ilość

Limit wydawania zezwoleń alkoholowych w Bydgoszczy rósł z biegiem lat. Jeszcze w 2004 roku tylko 300 przedsiębiorców mogło prowadzić sprzedaż detaliczną, a w kolejce do interesu czekało nawet 100 chętnych. Obecnie limit wynosi 550 dla sklepów i 500 dla punktów gastronomicznych. Co ciekawe, w gastronomii jest jeszcze 300 zezwoleń do wydania.

Można się zastanawiać, czy Bydgoszcz nie jest zbyt otwarta na alkoholowy biznes? Czy łatwy dostęp do procentów może mieć wpływ na wzrost liczby alkoholików?

- Osoba uzależniona znajdzie sposób, aby zdobyć alkohol bez względu na to, czy sklep mieści się za rogiem czy w odległości 300 metrów. Znam historię alkoholika, który nawet przykuty do łóżka potrafi zamówić wódkę, którą dowożą mu taksówkarze - mówi dr Roma Kornet, psychiatra z oddziału leczenia uzależnień w szpitalu im. Jurasza. - Najważniejsze są standardy, jakie obowiązują w sklepach i barach. I to one realizują zakaz sprzedaży osobom nieletnim i nietrzeźwym.

Podobnego zdania jest dyrektor szkoły w Fordonie, obok której powstaje monopolowy.

- To niewiele zmieni, bo w okolicy mamy już 3 takie sklepy. Jakoś udaje nam się dopilnować uczniów. Liczymy też na uczciwość sprzedawców - mówi Stanisław Pilewski.

W przyrodzie nic nie ginie

W ubiegłym roku za sprzedaż alkoholu nieletnim odebrano pozwolenie tylko w jednym punkcie w Bydgoszczy. Urzędnicy argumentują, że otwarta polityka to również sposób na kontrolę. - Zmienia się kultura spożywania alkoholu. Wydajemy więcej pozwoleń na piwo i trunki o niższej zawartości alkoholu. Ludzie piją w ogródkach piwnych, a nie przed sklepami. Przyjmujemy też mniej skarg na punkty sprzedaży - mówi Anna Wołos.

Zezwolenia to również źródło pokaźnych funduszy, które - zgodnie z prawem - muszą zostać przekazane na walkę z uzależnieniem i pomoc osobom uwikłanym w ten problem. W ubiegłym roku dochody bydgoskich punktów sprzedaży alkoholu wyniosły około 320 mln złotych, a do kasy miasta wpłynęło 6,6 mln złotych z wydanych zezwoleń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!