Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

6 lat za „pożyczone” koła

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Deficyt praktycznie wszystkiego był nieodłączną cechą ustroju socjalistycznego, który mieliśmy „szczęście” gościć w naszym kraju przez prawie pół wieku.

Niemal każde z wyprodukowanych czy też przywiezionych z zagranicy dóbr, cieszyło się znaczącym wzięciem. Zwłaszcza, jeśli dotyczyło towarów z branż szczególnie deficytowych. Do takich w pierwszym rzędzie zaliczała się motoryzacja. Nowe samochody były na talony albo na przedpłaty. Spore kłopoty były również z naprawą pojazdów i częściami zamiennymi.
[break]

Znalazł sposób

Jedną z powszechnie znanych bolączek był brak opon samochodowych. By nabyć nowe, trzeba było w sklepie ustawiać się w parotygodniowe kolejki. Za używane czy bieżnikowane z kolei na giełdach samochodowych trzeba było płacić praktycznie jak za nowe.

Orientując się doskonale w tej sytuacji, 40-letni bydgoszczanin Władysław P. postanowił na deficycie opon zarobić. Najpierw handlował zużytymi na giełdzie przy ul. Glinki. Potem zaczął je kraść. Efektem jednak była wpadka, wyrok w zawieszeniu, potem kolejna wsypa zakończona odsiadką.
Po opuszczeniu więziennych murów, Władysław P. udał się do Wojewódzkiej Kolumny Transportu Sanitarnego, mieszczącej się przy ul. Markwarta. Miał tam znajomego kierowcę. Ponieważ dawno się nie widzieli, przedstawił się koledze jako właściciel warsztatu wulkanizacyjnego. Szybko dogadali się, że Władysław zregeneruje za pół ceny kilkanaście zużytych opon, które następnie sprzedadzą na wsi jako nowe i zarobek podzielą pół na pół. Oczywiście, ani pieniędzy, ani opon, ani kolegi kierowca z pogotowia więcej już nie zobaczył.

Potem Władysław P. wypracował znakomity - jego zdaniem - sposób na zdobywanie opon w dobrym stanie. Załatwił najpierw fałszywe numery rejestracyjne, które każdorazowo zakładał swojej starej nysce przed „akcją”. Wyjeżdżał następnie z Bydgoszczy na szosę w stronę Inowrocławia i zatrzymywał się na poboczu. Zmieniał wówczas koło, udając, że spotkała go nieprzyjemna sytuacja w czasie jazdy, pokazywał zatrzymywanym przez siebie kierowcom nys przebitą oponę mówiąc, że akurat nie zabrał ze sobą w podróż koła zapasowego. Władysław P. prosił o pożyczenie koła i obiecywał, że następnego dnia je zwróci, zachęcał też do zapisywania jego numeru rejestracyjnego.

Nie trzeba chyba dodawać, że proceder ten trwał dość długo, a nikt z pożyczających koło nigdy więcej już go nie widział. Władysław swoje łupy zwoził do garażu, a następnie, w najbliższą niedzielę, „upychał” za niemałe pieniądze na placu przy ul. Glinki. W ten sposób „wyrolował” aż kilkunastu kierowców m.in. ze Spółdzielni Pracy „Tęcza”, Rejonowego Przedsiębiorstwa Melioracyjnego, Zakładu Energetycznego, Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa PKS, Centrali Rybnej i wielu innych. W końcu noga się jednak oszustowi powinęła. Po raz drugi zatrzymał tego samego kierowcę z jednostki wojskowej, który nie upomniał się o swoje poprzednie koło zapasowe, tylko spokojnie wysłuchał prośby Władysława P., grzecznie odmówił, a następnie dojechał do celu i powiadomił o spotkaniu milicję.

Wysoka szkodliwość społeczna

Władysław P. tym razem został skazany w warunkach recydywy aż na 6 lat „odsiadki” za czyny o „wysokiej szkodliwości społecznej”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!