Jan Mikulski (imię i nazwisko zmienione - red.) jest niepełnosprawny. Razem z kolegami był zatrudniony przez bydgoska firmę „Micros” jako pracownik ochrony.
[break]
Bez butów
- Coś nam przestało pasować, w maju odeszliśmy z pracy - opowiada. - Ochranialiśmy między innymi budynek Sądu Pracy i osiedle mieszkaniowe „Zielone Arkady”. Warunki były beznadziejne. A przypomnę, że Micros zatrudnia osoby niepełnosprawne i dostaje w tego tytułu olbrzymie dofinansowanie z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Nie dostawaliśmy nic, ani ubrań, ani butów, ani posiłków - a to wszystko zgodnie z prawem nam się należało. Praca tam to była „wolnaamerykanka”. Wcześniej pracowałem w firmie ochroniarskiej „Cortex”. Upadła. Do tej pory nie dostałem wynagrodzenia. Mam prawomocne wyroki sądowe, i nic z nich nie wynika… Dlatego z „Microsem” też mi coś nie grało.
Fałszywe świadectwo
Teoretycznie wynagrodzenie pracownicy „Microsu” mieli dostawać w połowie miesiąca. - Drugiego czerwca dostałem świadectwo pracy - opowiada Jan Mikulski. - Wszystko się zgadzało oprócz zapisów, że dostałem ekwiwalent za 11 dni urlopu wypoczynkowego. - To pieniądze za 21 dni, których nie dostałem, a na świadectwie, pod którym oficjalnie podpisał się pracownik firmy, widnieje zapis, że je otrzymałem. To zwyczajne oszustwo. Być może takie świadectwa trafiają do PFRON-u po to, żeby uwiarygodnić firmę…
Były pracownik „Microsu” nie namyślał się wiele. Poszedł do sądu. Bardzo szybko, bo już 12 czerwca sędzia Joanna Wołoszyk z Sądu Pracy wydała „Microsowi” nakaz zapłaty - nie tylko ponad 1100 zł ekwiwalentu za urlop, ale także 1750 zł wynagrodzenia za maj. - Ci, którzy odeszli jak ja z pracy, także nie dostali wypłat - opowiada były ochroniarz. - Myślę, że zrobiono to celowo. To dla mnie środki potrzebne do życia. Poinformowałem o tej sytuacji Państwową Inspekcję Pracy. Namawiam też kolegów, żeby zrobili to samo. Nie są zbyt chętni… Problem tkwi w tym, że ochroniarze nie mają swojego związku zawodowego. Gdyby ktoś za nami stanął, historia byłaby inna.
PIP nakazuje
Jakie będą losy wypłat byłych pracowników „Microsa” nie wiadomo. Nie udało nam się skontaktować z nikim, kto odpowiedziałby na to pytanie. PFRON sprawdza wykorzystanie dotacji.
PIP wystawiła spółce nakaz płatniczy na 300 tys. zł - takie były zaległości pracodawcy w wypłacie wynagrodzeń do 3 czerwca. Jak pisaliśmy w piątek, Józef Lipiński, prezes „Microsa”… zniknął.