Trener Maciej Murawski chciał od losu słabszego rywala. Ale wiceprezes zarządu spółki Piotr Burlikowski jest zadowolony. Wielcy rywale wracają do Bydgoszczy.<!** Image 2 align=none alt="Image 155169" sub="Spotkanie Zawiszy z Widzewem sprzed lat na bydgoskim stadionie. Z lewej widzewiak Marek Bajor (obecnie trener Zagłębia Lubin). Może któryś z naszych Internautów rozpozna zawodnika Zawiszy (z prawej)?">
Po pokonaniu Hutnika Szczecin (5:1) i Olimpii Grudziądz (2:1), kolejnym rywalem zawiszan w Pucharze Polski - jak już wczoraj informowaliśmy - będzie ekstraklasowy Widzew Łódź! W I rundzie pucharu do walki przystępują bowiem drużyny, które w poprzednim sezonie rywalizowały w I lidze, a jeden mecz rozgrywany jest na boisku zespołu z niższej ligi.<!** Image 3 align=none alt="Image 155169" sub="Były wieloletni kierownik zespołu Widzewa Tadeusz Gapiński grał w Widzewie, ŁKS i Zawiszy (1971-73). Z prawej były trener Zawiszy Romuald Szukiełowicz.">
Na Widzew ludzie przyjdą
Spotkanie z Widzewem z pewnością ściągnie na trybuny kilkutysięczną publikę. Można się nawet spodziewać około 10 tysięcy widzów.
Zawisza w porównaniu z innymi klubami z niższych lig o frekwencję nie musi się martwić. Władze spółki już z przyjemnością - za „Przeglądem Sportowym” - informują, że na ostatnim pojedynku z Górnikiem było obecnych 3600 kibiców. <!** reklama>
„W miniony weekend na żadnym innym meczu 1 i 2 ligi nie odnotowano wyższej frekwencji. W tym miejscu zarząd, sztab szkoleniowy oraz zawodnicy składają podziękowania na ręce kibiców. Liczymy, że z każdym meczem frekwencja przy ulicy Gdańskiej będzie jeszcze wyższa” - czytamy w specjalnym komunikacie. W tym miejscu wypada też dodać - oby tylko obyło się bez kolejnych niepotrzebnych wyzwisk.
Jak to dawniej bywało
Według statystyk Zawisza walczył z Widzewem w ekstraklasie w 14 meczach. Dwukrotnie oba zespoły trafiały na siebie w Pucharze Polski. W 1/16 finału w sezonie 1986/1987 Widzew wygrał po dogrywce 2:1. Kilka lat później (1990/1991) doszło do rewanżu w dwumeczu na etapie ćwierćfinału. Zawisza wyeliminował wówczas łodzian po serii rzutów karnych.
- Emocje były wtedy ogromne - wspomina były wieloletni kierownik bydgoskiej drużyny Krzysztof Drzewiecki. - U siebie przegraliśmy 0:1, w rewanżu to my wygraliśmy 1:0. W dogrywce nie padła ani jedna bramka. Potem śp. Andrzej Brończyk obronił kilka rzutów karnych i weszliśmy dalej. Zbiegło się to z otrzymaniem nowego autokaru marki „Volvo”. W pierwszą stronę do Łodzi jechaliśmy jeszcze starym jelczem, a w drogę powrotną najlepszym w tamtym czasie wozem wśród ligowców, a jelczem zabrali się nasi kibice.
Zdaniem Drzewieckiego, z marketingowego punktu widzenia, lepszy rywal w Pucharze Polski nie mógł się Zawiszy teraz trafić...