
Płaczek
Albo beksa - jak kto woli. Nie chodzi tu bynajmniej o nastolatka, któremu łzy ciekną po porażce w w ważnym meczu. Chodzi o takiego zawodnika, nierzadko po trzydziestce, który ma zawsze pretensje; a to do sędziego, bo zadecydował inaczej niż oczekiwał, a to do rywali, bo grali na czas, a to do dziennikarzy, bo napisali coś, co mu się nie podoba. Innymi słowy, płaczek to taki ktoś, kto za wszystko obwinia – cytując klasyka – „Żydów, masonów i cyklistów”.

Modniś
Na odprawie taktycznej myśli raczej o tym, czy korki które założy wystarczająco rzucą się w oczy. Bardzo dba o fryzurę. Podczas samego meczu nie skoczy do każdej piłki, bo mogłaby się popsuć. Gdyby dostał zgodę, zagrałby w okularach przeciwsłonecznych i bejsbolówce.

Najemnik
Klub traktuje tylko jako miejsce pracy. Ma gdzieś jego historię, nie całuje herbu, odkłada na bok wszelkie emocje. Kontrakt u największego przeciwnika? Czemu nie. Chodzi przecież o to, żeby lepiej zarabiać i wypromować swoje nazwisko.

Asystent sędziego
Panie sędzio, faul był! Nasz aut, sędzia! Ej, spalony! Palił! Spalony przecież był! - tak mniej więcej przedstawia się 10 sekund z 90-minutowego monologu piłkarza, który przez cały mecz wrzeszczy do ucha arbitra, by wymóc na nim konkretną decyzję. Choćby był 50 metrów od akcji, choćby zasłaniało mu ją pięciu zawodników, choćby w tym samym czasie wiązał buta, to i tak wie lepiej od reszty, co akurat się wydarzyło i jak należy na to zareagować.