
Drewniak
To akurat nie jest typ „ad personam” (pozdrawiamy ciebie, Szymonie z Górnika Łęczna!). Chodzi ogólnie o piłkarzy, którzy są– ujmijmy to delikatnie – surowi technicznie. W jaki sposób to się objawia? A np. strzałem w aut bądź dwudziesty rząd trybun, przyjęciem piłki na osiem metrów czy kiwką tak nieudaną, że przeciwnik prędzej położy się ze śmiechu niż sam pozwoli się ośmieszyć. Drewniaków spotkamy wszędzie: od B-klasy po Ekstraklasę (nie tylko polską!). Niewiele robią, by zmienić swój status.

Zdrajca
Całuje herb, opowiada bajki o miłości do klubu, a następnie wbija nóż w plecy, odchodząc do odwiecznego rywala. Jemu najzagorzalsi kibice przygotowują piekło, gdy przyjeżdża z nowym zespołem. Zawsze nasłucha się o tym, że jest Judaszem.

Prowokator
Szturcha słowem, gestem, czynem. Uaktywnia swoje cechy zwłaszcza w meczach o dużą stawkę (czyt. o trofeum, w derbach). Jest kimś pomiędzy symulantem a płaczkiem. Jeżeli coś robi to z premedytacją – np. żeby wyprowadzić kogoś z równowagi.

Leń
Pozoruje grę, odpuszcza bieganie, walkę. Stara się wmieszać w tłum. Pal licho, jeśli nie chce mu się na treningu. Ale w meczu o punkty? Tego nie zniesie żaden trener, kibic i kolega grający obok. - To są pozoranty! – krzyczał w furii trener Stanislav Levy, gdy widział jak leniwie zachowywali się jego zawodnicy. Za czasów Polonii Warszawa na świeczniku był również Łukasz Trałka, którego odpuszczenie gry nazwano roboczo „trałkowaniem”.