Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"žZa Piecem" przed Ameryką

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Restauracja „Za Piecem” na Mostowej działa od dwóch lat. Od trzech lat istnieje restauracja i hotel „Dakota” w Żołędowie. A „52 City Diner” na Gdańskiej powstała dopiero we wrześniu ubiegłego roku.

Restauracja „Za Piecem” na Mostowej działa od dwóch lat. Od trzech lat istnieje restauracja i hotel „Dakota” w Żołędowie. A „52 City Diner” na Gdańskiej powstała dopiero we wrześniu ubiegłego roku.

<!** Image 3 align=none alt="Image 188069" sub="Adam i Karolina Burchardtowie, właściciele restauracji „Za Piecem”, która zajęła 1. miejsce, odbierają nagrodę od prezesa wydawnictwa Express Media dr. Tomasza Wojciekiewicza. W środku redaktor naczelny, Artur Szczepański Fot.: Dariusz Bloch">

Odwiedziliśmy z dyplomami zwycięzców „Kulinarnej Bydgoszczy” - plebiscytu „Expressu”, w którym nasi Czytelnicy w dwóch etapach wybrali najpopularniejsze restauracje i bary w mieście i jego okolicach.

Nr 1 - „Za Piecem”

Karolina Burchardt, młoda i szykowna współwłaścicielka „Za Piecem”, przedstawia siebie jako twarz restauracji. Mąż, Adam, urzęduje głównie na zapleczu, zajmując się buchalterią. Oboje są absolwentami prawa i administracji UAM w Poznaniu, ale pani Karolina przyznaje, że częściej niż o występach na sali rozpraw marzyła o pracy restauratorki. Marzenia te pewnie nie spełniłyby się tak szybko, gdyby nie pomoc rodziców, Haliny i Henryka Bukowskich, od dziesiątków lat znanych w Bydgoszczy dzięki sieci sklepów jubilerskich, kiedyś także na Mostowej 3. „Za Piecem” jest zatem przedsięwzięciem rodzinnym w pełnym tego słowa znaczeniu. Niemal za członka rodziny uważany jest Maciej Jagielski, szef kuchni, przyjaciel państwa Burchardtów. To człowiek, który potrafi nie tylko wyśmienicie gotować, lecz także urodzony gawędziarz, dusza towarzystwa (krążą ploteczki, że bardziej zainteresowanym kuchnią klientom organizuje specjalne warsztaty, na przykład lepienia pierogów).

<!** reklama>

Do „Za Piecem” trafiliśmy z eleganckim dyplomem w Wielki Piątek. Z tego powodu ugoszczono nas specjalnym, postnym poczęstunkiem. Składały się na niego łagodny koktajl ze śledziem, buraczkami i orzechem w sosie śmietanowo-koperkowym, barszcz, delikatny łosoś gotowany na parze i sorbet z truskawek. Ale „Za Piecem” spełnia też zachcianki mięsożerców (specjalność: kaczka po staropolsku i gęsina, m.in. w pierogach), łasuchów i amatorów trunków wszelakich - spośród których pani Karolina poleca wina rumuńskie, niezbyt jeszcze doceniane w Polsce. W restauracji wszystkie potrawy, łącznie z makaronami, powstają na miejscu. Intymną atmosferę na rodzinną czy przyjacielską imprezę zapewnia sala na piętrze, do której prowadzą schody - szerokie i oświetlone niczym w rewii.

<!** Image 5 align=none alt="Image 188069" sub="Andrzej Man, szef marketingu restauracji „Dakota”, odebrał nagrodę za zajęcie drugiego miejsca. Fot. Tadeusz Pawłowski">

Nr 2 - „Dakota”

Hotel „Dakota” przy Szosie Gdańskiej 46 w Żołędowie kojarzą zapewne wszyscy kierowcy jadący z Bydgoszczy do Gdańska. Na zewnątrz oko przyciągają zabudowania w stylu miasteczka na Dzikim Zachodzie i stojący obok nich prawdziwy parowóz. Lokomotywą menu są natomiast amerykańskie steki, robione z wołowiny sprowadzanej z Argentyny. Pałaszować je można w trzech tematycznych salach: indiańskiej, kowbojskiej i meksykańskiej, o których oryginalny wystrój zadbał Waldemar Gościniak, razem z żoną Zofią - współszef „Dakoty”.

Z kolei dzięki staraniom Andrzeja Mana, szefa marketingu i muzyka zespołu Roan, „Dakota” ma ambicję stania się miejscem ważnym dla kultury. - Na razie mogę zdradzić tyle, że zaawansowane są plany organizacji dużego, ogólnopolskiego festiwalu w klimacie bluesowym - mówi pan Andrzej. Impreza prawdopodobnie odbędzie się za rok. Jest na nią miejsce wokół, bowiem „Dakota” zajmuje obszar aż 2500 mkw., z potężnym parkingiem i 28 pokojami nad restauracją. Obecnie jest to ulubione miejsce firmowych konferencji i wyjazdów integracyjnych - dzięki dwóm dużym, wyposażonym w multimedia salom na piętrze i czynnym od paru dni ustronnym patio.

<!** Image 4 align=none alt="Image 188069" sub="Maciejowi Jeneralskiemu, właścicielowi „52 City Diner”, za zajęcie trzeciego miejsca w plebiscycie wyróżnienie wręczył Jarosław Reszka, kierownik redakcji regionalnej „Expressu” Fot.: Tadeusz Pawłowski">Nr 3 - „52 City Diner”

Z fascynacji Ameryką wzięły się także wystój i jadłospis najmniejszego lokalu wśród laureatów naszego plebiscytu. - W tym miejscu był do niedawna bar „Ben” - wspomina właściciel „52 City Diner”, Maciej Jeneralski. - Gdy go przejmowałem, zdawałem sobie sprawę, że sukces w sercu miasta może zapewnić jedynie oryginalny pomysł.
<!** Image 6 align=none alt="Image 188166" sub="Camel Pizza: menadżer Rafał Cyl, pani Grażyna Grześkowiak - właścicielka oraz Tomasz Wojciekiewicz i Artur Szczepański z &quotExpressu Bydgoskiego".">

O własnej knajpce myślał od dawna. O tym jednak, że ma ona nawiązywać do amerykańskich, przydrożnych diners z lat pięćdziesiątych, zdecydował dopiero przed rokiem. „52” w nazwie to zaś... kierunkowy numer telefoniczny do Bydgoszczy. Na ścianach uwagę zwracają liczne amerykańskie tablice rejestracyjne. To oryginały. Część z nich stanowią upominki od gości. - Niektóre prezenty są trudne do wyeksponowania - śmieje się pan Maciej. - Jak na przykład skrzydło starego cadillaca, które na razie trzymam na zapleczu.

W lokalu na Gdańskiej 24, będącym skrzyżowaniem restauracji (są tu zawsze uśmiechnięte kelnerki) i baru szybkiej obsługi, również można dostać stek zrobiony z argentyńskiej wołowiny. - I tylko to danie przygotowujemy z mrożonego mięsa. Pozostałe powstają na miejscu, ze świeżych produktów - zastrzega właściciel.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!