Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żywa reklama polskiej szermierki

Redakcja
O szermierce wczoraj i dziś w rozmowie z florecistką, olimpijką i trenerką z MDK nr 5 w Bydgoszczy, GRAŻYNĄ STASZAK.

O szermierce wczoraj i dziś w rozmowie z florecistką, olimpijką i trenerką z MDK nr 5 w Bydgoszczy, GRAŻYNĄ STASZAK. <!** Image 3 align=right alt="Image 211054" >

Jak się miewa Pani ukochana dyscyplina?

Nie za dobrze, odkąd została przez minister sportu wpisana do tzw. drugiej kategorii medalowej. Poza tym, to trudny sport i mało efektowny, więc telewizja nie pali się do transmisji. Większość widzów nie orientuje się w obowiązujących zasadach, a ruch w szermierce jest tak szybki dla oka, że nie zawsze można wyłapać, kto kogo trafił, która lampka się zapaliła (są aż cztery) i dlaczego. Co do perspektyw, my zawsze byliśmy w tej dyscyplinie dobrzy, ale polityka i finanse stawały na drodze karier zawodników. Bydgoska sekcja, kiedyś bardzo prężna, nie przetrwała rozmaitych zawirowań i tutejszy klub rozpadł się na początku lat 80., natomiast toruński klub przetrwał, a przez 20 lat ciężkiej pracy tamtejsi działacze dorobili się nie tylko sukcesów, ale i świetnej sali. My, w MDK nr 5 w Bydgoszczy, zaczynaliśmy w 2000 r. pracować z młodzieżą właściwie od podstaw. Pamiętam, że jako żywa reklama szermierki chodziłam po bydgoskich szkołach, organizowałam, m.in., pikniki sportowe, występowałam w lokalnej telewizji. Radziliśmy sobie własnymi siłami. Bardzo pomagał mi wtedy mąż.

Dziś chętnych do treningu nie brakuje.

Podziwiam rodziców, którzy zapisują dzieci na zajęcia, bo teraz jest zdecydowanie trudniej wejść w ten sport. Szermierka wymaga inwestycji. Oczywiście kluby wspierają młodzież, ale i tak większość wydatków ponoszą opiekunowie. Cennik jest bezwzględny. Ubranie szermierza kosztuje ok. 800 zł, na szczęście można kupić używane, bo zawodnicy szybko wyrastają z kostiumów. Za floret zapłacimy 200 złotych, za maskę prawie tyle samo. Potrzebne są także plastry ochronne (ok. 80 złotych).

<!** reklama>

Jak Pani zaczynała karierę?

Miałam 11 lat i postanowiłam sama zapisać się na zajęcia w klubie Związkowiec Bydgoszcz, który miał siedzibę w dzisiejszym Pałacu Młodzieży.

Nie chciała Pani wybrać modniejszego sportu?

Ależ szermierka była w latach 60. bardzo modna! Rozreklamowały ją seriale, które w dzieciństwie namiętnie oglądałam, np. „Zorro”. Na podwórkach walczyliśmy ze sobą, naśladując bohaterów filmów z gatunku płaszcza i szpady. Tata kolegi zrobił nam nawet miecze z drewna.

Czy przyszły szermierz musi być człowiekiem „z nerwem”?

Nie musi. Ja jestem osobą bardzo spokojną, ale ten spokój potrafiłam wykorzystać w walce. Szermierka wymaga na pewno nieprawdopodobnego sprytu. Podstawą jest też skupienie, no i wola walki, czego zresztą można nauczyć się w trakcie treningów. Zapewniam, że korzyści z wejścia w szermierkę są ogromne i przekładają się także na życie codzienne. Ten sport uczy pokory i podejmowania decyzji, czasem w ułamku sekundy, a potem radzenia sobie, na przykład ze skutkami błędnej decyzji.

Pani szybko osiągnęła pierwsze sukcesy, ale zaprawione były one goryczą...

W 1969 r., miałam wtedy 16 lat, powinnam była (ze względu na osiągnięcia) pojechać na mistrzostwa świata juniorów do Włoch. Nie było jednak łatwo przebić się do kadry. Pewniakami byli ludzie z Warszawy, z Katowic. W czasie zgrupowania na Zawiszy dowiedziałam się, że jestem w składzie kadry, a za chwilę już mnie w nim nie było. Oficjalny powód? Złe zdjęcie paszportowe. Na moje miejsce wskoczyła wtedy 20-letnia warszawianka. W 1970 r. mistrzostwa świata odbywały się w USA, ale nas za ocean nie wysłano ze względu na zbyt duży koszt tej wyprawy. Przed wyjazdem na olimpiadę do Monachium byłam w kadrze seniorek, miałem wszak medale na koncie, ale nie wyjechałam. Zaproponowano mi na pocieszenie... wyjazd turystyczny do Monachium z puli ZMS. To było nie do pomyślenia! Dopiero w Mińsku po raz pierwszy wystąpiłam na mistrzostwach świata juniorów, ale jeszcze bez sukcesu. Na kolejnych zawodach, w Madrycie, w 1972 r., zdobyłam srebrny medal. To była wspaniała chwila, a jeszcze wspanialszy był powrót do domu. W Bydgoszczy witano mnie z honorami nawet na stacji kolejowej, przez megafon. W tym samym roku wyjechałam do Katowic i zniknęłam z Bydgoszczy na 19 lat.

Na Śląsku stała się Pani pracownikiem kopalni...

Takie były czasy. Na liście zatrudnionych widniałam prawie 20 lat (choć, oczywiście, nigdy mnie tam nie było). Nie zgadnie Pani, na jakim stanowisku.

...?

Placowa na placu drewna. Zwolniono nas nagle, bez żadnej odprawy, a niezadowolonym kazano stawić się na stanowisku pracy, co było przecież niemożliwe. Prawda jest jednak taka, że gdyby nas wtedy nie dokoptowano do zakładów pracy (co dotyczyło większości utytułowanych sportowców), nigdy nie otrzymalibyśmy emerytur. Jest jeszcze ta druga, smutniejsza strona tego medalu. Nie wszyscy potrafili sobie poradzić w nowych czasach, znaleźć pracę. Ludzie, także moi znajomi, wypadali z rytmu, tracili grunt pod nogami. To były ludzkie dramaty.

Co z pieczą państwa?

Z medalowego podium się spadało, zdarzały się też kontuzje albo po prostu zawodnik nie spełniał już oczekiwań, a wtedy kończyła się opieka państwa i triumfalne fanfary.

Dużo zarabialiście, osiągając sukcesy?

Nie było aż tak różowo. Olimpiada w Montrealu. Przegrałam w półfinale, ale drużynowo zajęłyśmy bardzo dobre, punktowane piąte miejsce. Gratulacje przyjmowałyśmy od premiera Piotra Jaroszewicza. Jeszcze w Kanadzie wypłacono nam po 100 dolarów, w Polsce dostałyśmy na książeczki 11 tys. zł. Za to mogłam kupić, np. pralkę automatyczną w Peweksie. Gdy wyjeżdżałam do Włoch na puchar świata, dostałam - siedzi pani wygodnie? - dolara na utrzymanie. Mogłam za to kupić coca-colę. Na zawody do Szwecji (1973 r.), jechaliśmy z torbami pełnymi puszek, bo dieta wynosiła 7 dolarów dziennie. Wspominam te wyjazdowe perypetie różnie, ale wiem jednocześnie, że gdyby nie sport, nie zwiedziłabym świata...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!